Projekt ustawy o rejestracji jachtów: "zmiana, która obedrze żeglarzy żywcem!"
– Rząd potrzebuje pieniędzy. Te pieniądze chce zedrzeć z tych, którzy bezwstydnie prowokują obnoszeniem się swoją zamożnością. Jacht to przecież kłujący oczy znak dostatku – pisze z przekąsem wieloletni autor "Żagli", Jerzy Kuliński, komentując projekt ustawy o rejestracji jachtów. Dzięki jego uprzejmości publikujemy poniżej obszerną analizę Eugeniusza Ziółkowskiego, który na stronie kulinski.navsim.pl dokładnie omówił proponowaną zmianę przepisów.
W Internecie rozpoczął swoje nieoficjalne życie projekt ustawy o rejestracji jachtów i innych jednostek pływających o długości do 24 m oraz o zmianie niektórych innych ustaw.
Jeśli cokolwiek „wycieka” do Internetu przed oficjalnym ogłoszeniem, to fakt ten należy traktować bardzo poważnie. Dla mnie jest to przyjazny gest władzy, która chce się nieoficjalnie wsłuchać się w głos społeczeństwa, uzupełnić swą wiedzę, a może nawet wykorzystać dobre rady, jako własne pomysły. Z punktu widzenia osób dotkniętych, przepraszam, chronionych ustawą istotny jest efekt końcowy – opublikowana treść w Dzienniku Ustaw, a nie zawiłość, mniej lub bardziej osadzonej w prawie ścieżki legislacyjnej.
Na wstępie chciałbym pogratulować właścicielom łodzi służących do wędkowania o długości mniejszej od 5m (95% wszystkich łodzi wędkarskich). Będziecie mogli zamalować te wszystkie dziwne litery i cyfry na burtach i nie martwić się o mandat za wędkowanie z nieoznakowanej łodzi. Jeszcze niedawno elitarną rozrywka decydentów było myślistwo, teraz jak widać preferowane jest wędkarstwo. Zazdroszczę wam lobbingowej mocy.
Brak wpływów do budżetu z rejestracji łodzi wędkarskich zostanie zrównoważony, a może nawet osiągnie większa wartość, poprzez wpływy z rejestracji jachtów i wszelkich pływadełek od 5m wzwyż, lub mocy silnika powyżej 15kW pływających po morzu i śródlądziu.
Pomysł jest ambitny, będzie realizowany w oparciu o bazę teleinformatyczną Szczecińskiego Urzędu Morskiego. Każda jednostka podlegająca rejestracji znajdzie się w bazie wraz właścicielem i będzie dostępna dla tak wielu instytucji, że nabierze cech informacji jawnych. Ustawa nie przewiduje obowiązku składania rocznych planów rejsów ( jest szansa wypełnienia tej luki w rozporządzeniu stosownego ministra), ale wymaga deklarowania we wniosku o rejestrację, czy będziemy pływać po wodzie słodkiej, czy słonej. Podjęcie tak istotnej decyzji, jaki rodzaj wody powinienem wybrać, już dziś spędza mi sen z powiek. Przyłapany na Zalewie Wiślanym w rejsie na Jeziorak, skonfrontowany z zapisami w bazie teleinformatycznej, mogę być uznany za kłamcę, osobę niegodną kontynuowania wypoczynku i osadzoną w miejscu nieprzypominającym ośrodka wypoczynkowego.
Za podanie nieprawdziwych danych grozi pieniężna kara administracyjna w wysokości nieprzekraczającej dwudziestokrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej za rok poprzedzający, ogłaszanego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Nakładana przez Dyrektora Urzędu Morskiego lub Dyrektora Urzędu Żeglugi Śródlądowej, pod rygorem natychmiastowej wykonalności. Od nałożonej kary (w roku 2017 maksymalnie 80.944,20 PLN ) po jej zapłaceniu przysługuje odwołanie do ministra właściwego do spraw gospodarki morskiej lub ministra właściwego do spraw żeglugi śródlądowej.
Procedura rejestracji jest opisana z grubsza w ustawie, w przyszłości zostanie uzupełniona stosownymi rozporządzeniami. Rejestracji dokonuje, na wniosek właściciela, starosta właściwy ze względu na miejsce jego zamieszkania (siedzibę), zatwierdzając nazwę i wydając dowód rejestracyjny.
Proste, jasne, i blisko domu. Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach. Starosta wydaje dowód rejestracyjny na podstawie dowodu własności i 11 różnych informacji wyszczególnionych we wniosku.
Konieczne do wypełnienia wniosku informacje nie są zbyt skomplikowane, a o kosztach ich pozyskania zadecydują szczegółowe zapisy w rozporządzeniach. Na przykład: czy podając parametry kadłuba, materiał itp. będziemy wiarygodni, czy starostwo zażąda (płatnej) informacji przygotowanej przez mierniczego.
Na szczególna uwagę zasługuje wymieniony w ustawie numer identyfikujący CIN. Numer ten nadawany jest przez producenta jednostki i jest rodzajem jachtowego numeru PESEL. W sytuacji, gdy jednostka numeru takiego nie posiada, nada go starostwo. Sprawa komplikuje się po dokładnym przeczytaniu przepisów. Wymagania dotyczące nadawania numeru CIN są określone w normie PN-EN ISO 10087: 2007 Małe statki – Identyfikacja jednostki pływającej – System kodowania.
Norma szczegółowo określa zasady numeracji: np. PL-HZAB7A33H708 (14 znaków i łącznik),Wielkość czcionki - min 6mm
Trwałość oznakowania - Każdy CIN powinien być wycięty, wypalony, odciśnięty, wytłoczony, odlany lub naniesiony w inny trwały sposób, tak, aby jego zmiana, usunięcie lub zastąpienie innym były widoczne. Jeżeli jest na tabliczce, tabliczka powinna być przymocowana, – ale nie mocowana śrubami lub nitami, jako jedynym sposobem przytwierdzenia – tak, aby jej usunięcie spowodowało uszkodzenie powierzchni w miejscu mocowania.
Usytuowanie - zapisy są bardzo precyzyjne, ale kończą się na trimaranach. Nie wiem jak sobie poradzą flisacy, na którym kadłubie tratwy wypalą CIN.
Duplikat CIN - Duplikat CIN powinien być umieszczony na niedemontowalnym elemencie jednostki pływającej w ukrytym miejscu, znanym wyłącznie producentowi. Duplikat CIN powinien być usytuowany wewnątrz lub poniżej osprzętu albo elementu wyposażenia. Katamarany powinny mieć ukryty CIN wewnątrz lub na zewnątrz obu kadłubów. CIN powinien być tak usytuowany, aby niezwykle trudno było się do niego dostać i go zmienić.
Pozwoliłem sobie przytoczyć zapis o ukrywaniu duplikatu w całości. Resztę pozostawiam wyobraźni czytelnika.
Po złożeniu prawidłowo wypełnionego wniosku pozostaje nam tylko czekać na dowód rejestracyjny wraz z nadanym przez starostwo numerem kontrolnym, którym powinniśmy oznakować jednostkę. Jak będzie wyglądał numer kontrolny nie wiemy. Mam nadzieję, że nie będzie to numer CIN o wysokości 10cm na obu burtach jednostki.
Marzy mi się zachowanie dotychczasowego numeru, ale jak to bywa z marzeniami, mało które się spełniają.
Zwracam również uwagę na zachowanie szczególnej czujności przy zmianie danych w dowodzie rejestracyjnym. Każda zmiana powinna być zgłoszona w ciągu 12 dni po rygorem wcześniej przywołanej kary administracyjnej ( w roku 2017 maksymalnie 80.944,20 PLN ).
Na koniec mam pomysł jak uniknąć rejestracji. Wystarczy jednostkę podzielić na części o długości poniżej 5m, potem ponownie połączyć przegubowo i już. W ustawie o rejestracji nie uwzględniono zestawów jednostek pchanych lub holowanych.
Eugeniusz Ziółkowski