Prawdziwy kanał

2008-06-23 14:30 Grzegorz Korwin-Szymanowski
_
Autor: archiwum Żagli

Łódki przycumowane do brzegu kołyszą się na czystym jeziorze Mamry. Z lewej burty romantyczna zatoka, z prawej wejście do kanału. Jest spokojny i cichy. Dokąd prowadzi?...

Czasem widać wypływającą z niego żaglówkę. Skąd płynie? Może był to - patrząc na mapę Mazur - krótki wypad na jezioro Rydzówka? Niestety, nie - ona ledwie zanurzyła w kanale skrawek dziobu, cumując 200 metrów w głąb, tuż koło mostu... Czemu nie płynie - jak to pierwotnie zaplanowano - z Bałtyku, przez Królewiec, czy od strony Kłajpedy i poprzez Zalew Kuroński, Labiawę, rzekę Dejmę przez Tapiawo, Welawę, a potem Łyną, obecnie Ławą. Tak miało być... Dla każdego żeglarza, wodniaka i wszystkich pochylających się z szacunkiem nad dokonaniami innych, zwłaszcza tymi, które służą człowiekowi, fakt to naprawdę przykry. O Kanale Mazurskim pisano dużo, ale gwoli odświeżenia przypomnijmy kilka faktów. Budowany był jako droga wodna do transportu: węgla, drewna, zboża, torfu i, jak głosi plotka, dla potrzeb Kriegsmarine, do bezpiecznych stoczni dla U-Bootów. W 1940 roboty przerwano, pomimo 90 proc. zaawansowania prac. Szczególnie interesujące są Leśniewo I (górne) i Guja. W śluzie Leśniewo roboty betonowe w zasadzie ukończono. Na ścianie od strony jeziora Rydzówka miejsce na niemiecką "gapę". W komorze ciemna, prawie czarna woda i monumentalne ściany budowli. Zachowały się polery. Śluza Guja - jedyna sprawna i niezniszczona śluza na całym szlaku wodnym. Wymontowano z niej, co prawda, wyposażenie elektryczne (siłowniki, silniki, oświetlenie zewnętrzne), ale można ją uruchomić ręcznie, co, jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, jest czasem robione ze względów konserwacyjnych. Powyżej i poniżej śluzy miejsca cumownicze dla oczekujących na śluzowanie jednostek. W dobrym stanie zachowały się budynki strażnicy wodnej i zabudowania śluzowego.
Poza tym Kanał Mazurski to miejsce magiczne. Przepiękna przyroda, prawie niezakłócona przez cywilizację. Powstaje pytanie. Czy zostawić to jako pamiątkę, pomnik? Ale czego? Przerwanej budowy, bezradnej wobec losów i historii techniki czy może raczej głupoty i niemożności dogadania się z sąsiadem, który podobnie jak białoruskie władze w przypadku Kanału Augustowskiego, po polskiej stronie odnowionego, nie chce wykorzystywać naturalnych lub stworzonych przez inny naród istniejących atutów tej ziemi!
Moim zdaniem trzeba dokończyć to dzieło inżynierskie, już nie dla transportu torfu czy drewna, choć czemu nie, droga wodna jest w transporcie najtańszą, ale dla turystyki. Dla nas, żeglarzy i innych wodniaków, dla wszystkich pragnących spędzać czas, zwiedzając, choćby i statkiem. Udrożnienie tej drogi spowoduje, że znacznie wzrośnie atrakcyjność włączonych w ten system naturalnych dróg wodnych i ich zlewisk: Łyny - Ławy, Dejmy, a także pobliskich jezior. I wcale nie musi to spowodować zniszczenia środowiska. Francja, Holandia i Niemcy, żeby nie szukać daleko, mają wspaniałe szlaki wodne, wykorzystywane w gospodarce nie tylko do transportu towarów, ale i turystyki. Trzeba włączyć te przepiękne i jeszcze mało zniszczone tereny w katalog rejonów dostępnych, inaczej zostaną zdobyte przez turystów pokątnie i po pewnym czasie chaotycznej eksploracji zniszczone. Przecież i Rosja dostrzeże w końcu interes ekonomiczny w turystyce, która na jej terenie ma wielkie szanse powodzenia.
Wiem oczywiście, że na razie pieniędzy na to nie ma. Ale u nas na rzeczy, które mogą przynieść zysk, nigdy ich nie ma. Myślę, że podobnie jak w przypadku Kanału Augustowskiego, trzeba przede wszystkim zacząć i ten kanał konserwować i konsekwentnie dążyć do włączenia sąsiada do prac nad reaktywacją tego drugiego dojścia do morza. Z Węgorzewa rejs do Labiawy i dalej... Ahoj, na kanale... Ahoj, na Mazurach... Ahoj, na morzu...

 

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.