Jerzy Kuliński - Praktyka morska: W obcym porcie
W „obcym” niekoniecznie znaczy – zagranicznym, ale sporo uwag w tym tekście dotyczy takich portów, których procedury, zwyczaje, regulaminy i urządzenia różnią się od tych, z którymi dotąd mieliście do czynienia w kraju. Jak postępować, żeby nie zaliczyć spektakularnych wpadek?
Pierwszy zagraniczny port to dla skipera debiutanta wielkie i niezapomniane przeżycie. Nie, wcale nie żartuję, wiem to dobrze, do dziś wspominam go ze wzruszeniem i wcale się tej słabości nie wstydzę. A skoro ma to być wasz „pierwszy raz", to warto się do niego tak przygotować, aby wspomnienia były miłe.
Zmierzając do „obcego" portu, warto najpierw coś o nim przeczytać. Choćby dlatego, aby ocenić, czy zasługuje na zaszczyt waszej wizyty. Zacząłbym od lektury ogólnej, czyli przewodników i folderów turystycznych. A więc minimum wiedzy topograficznej, historycznej, obyczajowej i tym, co powinniście na miejscu obejrzeć, zwiedzić, skosztować, nabyć - a może i kogo poznać.
Drugim etapem powinna być lektura locji żeglarskiej, która zorientuje was w problematyce ogólnonautycznej i hydrograficznej. To znaczy, jak znaleźć port w panoramie brzegu, zapoznać się z torami podejściowymi, nabieżnikami, stawami, pławami, światłami i innymi znakami nawigacyjnymi oraz orientacyjnymi. Także - z jakimi prądami wody możecie mieć do czynienia na wejściu.
Wiedza z pocztówki
Współczesne przewodniki żeglarskie zawierają coraz częściej fotografie portów w widoku aksonometrycznym. Kiedyś była to wyśmiewana przez profesjonalistów „nawigacja pocztówkowa" ...
Artykuł w całości zamieszczony został w lipcowym wydaniu miesięcznika "Żagle" 07/2011. Prenumeratę, egzemplarze aktualne oraz archiwalne "Żagli" można zakupić dzwoniąc pod numer (0-22) 590 5555 lub w sklepie internetowym sklep.murator.pl