Porty Bornholmu

2008-06-23 14:21 archiwum Żagli

    Udało mi się sprowokować niesłychanie atrakcyją korespondencję. Co ja piszę? Super foto-korespondencję z portów Bornholmu. To będą fotki do drugiego wydania bornhomskiej locyjki. Sprowokowanym jest Lech Lep, któremu bardzo serdecznie dziekuję. Niech teraz Lech i Jarek Balcerzewski - pilot motoparalotni zaczną obserwować licznik wizyt i wyniki Rankingu. A gdzie i czyja jest ta sekretarka z tytułu? Trzeba nie tylko oglądać, ale i uważnie w tekście poszukać. Koniecznie odszukajcie buty Jarka. TAKIE JEST TO OKIENKO - JAKIE SĄ WASZE KORESPONDENCJE. Dlatego warto pisać ! Żyjcie wiecznie ! Don Jorge            

Zachęcony prośbą o nadsyłanie korespondencji - rozpisałem się.
Ok kilku lat działa w Toruniu Toruńskie Stowarzyszenie Żeglarzy Morskich, którego mam zaszczyt być członkiem. Stowarzyszenie to - głównie rękami członków oraz przy wsparciu władz Miasta Torunia i miejscowych sponsorów - wybudowało jacht "Województwo Toruńskie" (typ Bonito 40). I z tym jachtem robi chyba dobrą robotę, bo poza rejsami "ambitnymi" (np na Nordkapp) pływamy po Bałtyku z osobami niepełnosprawnymi, "trudną" młodzieżą, młodzieżą szkolną, starając się wszędzie sławić nasze Miasto.
Jeden z rejsów z 2006 r. na Bornholm - ale niebanalny.

We wrześniu 2006 wybraliśmy się na tydzień jachtem "Województwo Toruńskie" na Bornholm. Rejs banalny, gdyby nie załoga, a w zasadzie jeden załogant: Jarek Balcerzewski - właściciel Grupy Falco, firmy organizującej różne zwariowane imprezy. Jest on m.in. motoparalotniarzem, a więc lata na "kawałku spadochronu z silnikiem na plecach". Zabrał ze sobą swój sprzęt i obiecał nam zdjęcia jachtu z góry. Początkowo skromne zamierzenie przerodziło się w naprawdę fajną imprezę.

Pierwszy port: Nexo. W porcie gościnnym kilka jachtów polskich - i tylko jeden niemiecki. (czyżby we wrześniu pływali tylko Polacy, czy też mamy więcej jachtów, niż inne nacje?). Zapytaliśmy kapitana portu o zgodę na loty - nie robił problemów. W efekcie piękne zdjęcia panoramy, portu i podejścia do portu. Wszystko wyraźne, dobrym aparatem ze stabilizacją. Tam oczywiście spotkanie z wielkim opiekunem Polaków w Nexo - Tomkiem , od kilkunastu lat żyjącym wraz z żoną Hanią (także Polką) w Nexo, prowadzącymi firmę Bornpol (bornpol.dk). Strona ciekawa, także z odnośnikiem dla żeglarzy, a ludzie jeszcze ciekawsi.
Od Kapitana Portu wiemy, że były to pierwsze loty czymś takim nad Nexo, a chyba w ogóle nad Bornholmem. Loty Jarka nad portem budziły powszechne zainteresowanie. Samochody nawet przystawały. Niestety - jeden kierowca tak się zapatrzył, że zatrzymał się na jednym z dużych kamieni, odgradzających promenadę od portu! Tak więc poza zdjęciami - jedna stłuczka samochodowa. Na zdjęciach mamy też wrak kutra na wejściu - i prośbę Kapitana Portu w Nexo: czy nie ma chętnych, którzy podjęli by się pociąć ten wrak? Kontakt w tej sprawie do Kapitana Portu w Nexo.

Potem Svaneke. Tu też brak sprzeciwu co do lotów (zdziwili się, że pytamy) i zapewnienia, że jeszcze nikt tego nie robił. Po dłuższym poszukiwaniu terenu do startu (musi być min. 50 m wolnego terenu) Jarek w powietrzu. Znów piękne zdjęcia portu z góry i cała sesja naszego jachtu - pod pięknym genakerem z herbem Torunia.
Przy okazji - do jego stawiania używamy "kiszki", opisywanej w grudniowym lub styczniowym numerze "Żagli" jako "nowość", której działania autor opisu jeszcze nie "rozgryzł". Przez nas ta "nowość" jest użytkowana od kilku lat, zainteresowanym służę opisem

Następnie Christianso. Po drodze spotkaliśmy inny polski jacht, harcerską "Wenedę", była więc okazja wypróbować nasz nowy ponton i zadzierzgnąć więzi przyjaźni z inną załogą. Christianso to porcik - marzenie, ale gdzie tu znaleźć 50 m do startu? Gubernator (oraz komendant 1-osobowego postarunku policji i pocztmistrz w jednej osobie) wyraża zgodę i też zapewnia, że nigdy tu nikt nie latał. Jedyny warunek to aby zrobić z góry zdjęcie jego domu. Za jego radą Jarek znalazł miejsce. Za mało do rozbiegu, ale z pomocą naszej załogi oraz miejscowych dzieciaków jakoś "postawił" skrzydło i dzięki wiatrowi wystartował "z miejsca".
I powstały piękne zdjęcia Christianso z góry. Tego się nie da opisać, więc nawet nie próbuję. Nas z lądu zaniepokoiło jedno: silnik wyje na pełnych obrotach, a Jarek "wisi" w miejscu nad wodą! Na wszelki wypadek zrzuciliśmy ponton na wodę - gdyby trzeba go było podejmować z wody. Potem jednak powolutku, pomału - jakoś przeniósł się nad ląd. Po wylądowaniu okazało się, że on też miał obawy, czy pod wiatr da radę dotrzeć do lądu. Na Christianso urządziliśmy sobie wieczór z szantami. W załodze był doskonały muzyk i śpiewak Zbyszek Derkowski. Dawniej muzyk wspierający czasem dla kaprysu zespoły zawodowe, teraz poważny dyrektor poważnej placówki kulturalnej w Toruniu. Impreza więc bardzo udana. Dla malkontentów - nie przeszkadzaliśmy sąsiadom. Bardziej uciążliwa była załoga niepolskiego jachtu, która - stojąc lonside ze swymi ziomkami - popiła się tak, że jeden z jej członków spadł w nocy do wody i wywołał "poważną akcję ratunkową", w której my także braliśmy udział. Na szczęście akcja skończyła się pomyślnie.

Po Christianso - Gudhjem. Tu oczywiście uczta rybna! Jedna z kelnerek była Polką. za jej radą wykupiliśmy "zestaw": jedno piwo i metalowe sztućce za 90 koron. Z tymi sztućcami (metalowymi) mieliśmy dostęp do stołu szwedzkiego tak długo, jak nie wypuściliśmy ich z rąk. Ja z Markiem urządziliśmy sobie konkurs jedzenia krewetek. Po pierwszych 50 przestaliśmy dalej liczyć, ale nie jeść... Konkurs został nierozstrzygnięty, a zawodnicy zgodnie wrócili na jacht. Konkurs dokończymy w przyszłym roku.
Rano wyprawa do Natur Bornholm w Aakirbeby (połowa drogi m. Nexo i Rone), zorganizowana dzięki Tomkowi i Hani. Wspaniała wyprawa! Natur Bornholm to młode muzeum, otwarte w 2000 roku, ale jest w nim miejsce (uskok geologiczny), gdzie stojąc w rozkroku, można oprzeć się na skałach. które dzieli różnica 1700 mln (tak!) lat.
Muzeum bardzo nowocześnie przedstawia historię geologiczną nie tylko Bornholmu, ale całej ziemi. Jest w pełni multimedialne (imituje nawet trzęsienie ziemi), z polskim przewodnikiem (piękną przewodniczką - Hanią, żoną Tomka). Niestety - po wyprawie do Bornholm Natur nie starczyło już czasu na loty nad Gudhjem.
Wieczorem wypłynęliśmy do Kołobrzegu.


A teraz zagadka: Po tych wszystkich (4) portach, gdzie wręcz zapraszano nas do zdjęć - pytanie: co powiedział bosman w Kołobrzegu na pytanie, czy możemy zrobić zdjęcia portu jachtowego z góry? Wobec dużej różnorodności (ale i trafności) wszystkich odpowiedzi jury konkursu postanowiło nie przyznawać żadnej nagrody.
Serdeczne pozdrowienia od naszego Prezesa - kpt. Cezarego Bartosiewicza. (oczywiście napisanie tej korespondencji zlecił swojej sekretarce, czyli sekretarzowi Stowarzyszenia:
j.st. m. Lech Lep

foto. www.kulinski.gdanskmarinecenter.com





        

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.