Podsumowanie wyprawy Lodowe Krainy – Rosyjska Arktyka 2019
24 lipca 2019 na jachcie „Lady Dana 44”, pod dowództwem kpt. Macieja Sodkiewicza wyruszyła z Archangielska na północ wyprawa Lodowe Krainy – Rosyjska Arktyka 2019. W ciągu kolejnych trzech miesięcy kpt. Sodkiewicz i jego załogi eksplorowały Archipelag Ziemi Franciszka Józefa, czyli najbardziej wysunięty na północ ląd Eurazji – biorąc udział badaniach naukowych prowadzonych przez rosyjskich naukowców, odwiedzając historyczne miejsca związane z erą heroicznych odkrywców i pomagając w renowacji znajdujących się tam zabytków. Wyprawa dokonała również pierwszego polskiego lądowania na Wyspie Rudolfa oraz żeglując w gęstym polu lodowym przekroczyła równoleżnik 82N.
Archipelag Ziemi Franciszka Józefa, położony niemal w całości powyżej równoleżnika 80N, jest jednym z najrzadziej odwiedzanych rejonów na Ziemi. Od 2009 roku, gdy objęto go ochroną w ramach rosyjskiego Parku Narodowego "Russkaja Arktika", na wyspach archipelagu wylądowało ledwie sześć tysięcy osób. Odległy o ponad 1000 mil od Archangielska i blisko 800 mil od Murmańska, od Europy oddzielony jest nieprzyjaznymi wodami Morza Barentsa, które w pobliżu archipelagu przez większą część roku skute są lodem. Ale ciaśniej niż polem lodowym Ziemia Franciszka Józefa otoczona jest murem rosyjskiej biurokracji. Aby pożeglować w kierunku tego odległego archipelagu trzeba uzyskać zgody od służb granicznych Federacji Rosyjskiej i FSB, a cały sformalizowany proces rozpisany jest na blisko 10 miesięcy. Wyprawa Lodowych Krain zdołała uzyskać te zezwolenia dzięki wsparciu partnerów z Parku Narodowego, którzy – zainteresowani powodzeniem wyprawy – byli nieocenionym wsparciem.
Punktem wypadowym dla działań wyprawy w archipelagu była rosyjska stacja polarna w Tichej Buchcie na Wyspie Hookera. Stacja powstała w miejscu, gdzie w 1913 roku zimowała ekspedycja Georgija Siedowa. Oficjalnego otwarcia stacji dokonano w 1929 roku, więc odwiedziny „Lady Dana 44” przypadły dokładnie w 90 rocznice działania stacji. W latach 30. XX w. była to całoroczna meteorologiczna, gdzie jednocześnie przebywało nawet 50 osób, zawierano małżeństwa i rodziły się dzieci. Jednak po II wojnie światowej Związek Radziecki miał inne priorytety i stacja została porzucona w 1959 roku. Historyczne zabudowania niszczały przez ponad 60 lat. Dopiero w ciągu kilku ostatnich sezonów do Tichej Buchty na letnie miesiące wracają polarnicy z Parku Narodowego, którzy wraz z konserwatorami zabytków porządkują teren bazy.
Na co dzień rosyjscy polarnicy w Tichej Buchcie dysponują jedynie pontonem z silnikiem zaburtowym i nie mogą przemieszczać się między wyspami archipelagu. Dlatego przybycie polskiego jachtu było dla nich unikalną okazją, by odwiedzić często latami niedostępne miejsca. Już na etapie planowania wyprawy, kpt. Sodkiewicz został poproszony o pomoc w remoncie Eira Cabin - najstarszego budynku na archipelagu, który w 1881 roku wyprawa Benjamina Leigh Smitha przywiozła w częściach z Norwegii. Na wyspę Bella trzeba było przetransportować specjalnie przygotowane drewno i narzędzia- oraz trójkę konserwatorów zabytków, którzy wzmocnili pękającą pod naporem śniegów więźbę dachową i wzmocnili drzwi - nadwyrężone wizytami niedźwiedzi polarnych. Lady Dana przygarnęła też na kilka dni na pokład geologa, by wraz z nim odwiedzić jak najwięcej miejsc w archipelagu i pomóc ustalić złożoną genezę ich powstania.
Wyprawa Lodowych Krain stawiała sobie za główny cel odwiedzenie miejsc związanych z historią XIX-wiecznej eksploracji dalekiej północy. Szczególne wrażenie na załodze wywarły znajdujące się na Cap Norwegia na wyspie Jacksona na załodze resztki ziemianki, w której Nansen i Johanson przezimowali w 1895 roku po opuszczeniu pokładu dryfującego z lodem Frama i zarzuconej próbie dotarcia na biegun północny. Płytka ziemna jama, symboliczny murek z kamieni i kłoda drewna dryftowego niegdyś przykryta skórami morsów - trudno uwierzyć, że mogły stanowić efektywne schronienie dla dwóch odkrywców. Podobny podziw i jeszcze głębszą zadumę wywołała wizyta na półwyspie Hellera na Ziemi Wilczka. Tam w niewiele większej chacie na straży zapasów w 1898 roku zimować miało dwóch członków ekspedycji Wellmana. Niestety Bert Bentzen już w listopadzie ciężko zachorował i wkrótce zmarł prosząc towarzyszącego mu Paula Bjorviga by nie wydawał jego ciała na pastwę niedźwiedzi. Bjorvig przez ponad dwa miesiące żył i spał obok zamarzniętego ciała towarzysza. Dotrzymał danego słowa i pochował przyjaciela dopiero, gdy wraz z resztą ekspedycji mógł usypać nad mogiłą solidny, kamienny kurhan.
Tegoroczne lato w Rosyjskiej Arktyce było bardzo zimne. Można powiedzieć, że lata w ogóle w tym roku tam nie było. Wyprawie towarzyszyły silne sztormy i śnieżyce. Dwukrotnie jacht „Lady Dana 44”musiał zmierzyć się z sztormem o sile przekraczającej 11B. Każdy kapitan odruchowo odszedł by na pełne morze i tam przeczekał nawałnicę. Surowe rosyjskie pozwolenia nie przewidywały jednak możliwości wielokrotnego przekraczania granicy 12 mil morskich. Kapitan zmuszony został do sztormowania pomiędzy wyspami archipelagu na kotwicy. Huraganowy wiatr ślizgający się po pokrytych czapami lodowców nie chciał współpracować z kierunkiem silnych prądów pływowych. Kry lodowe atakowały jacht z różnych stron. Załoga musiała nieustannie odpychać atakujące bryły lodu metalowymi tyczkami. Temperatura odczuwalna wynosiła około -15 stopni Celsjusza.
Nie obyło się także bez problemów sprzętowych. W połowie rejsu zaobserwowano poważny wyciek z korpusu chłodnicy oleju. Będąc ponad 1000mil od najbliższego serwisu i nie posiadając odpowiedniej części zapasowej, załoga skonstruowała prowizoryczny "łapacz" wyciekającego oleju. Co godzinę należało odstawić silnik i błyskawicznie przelać olej z powrotem do silnika. W ten sposób jacht powrócił bezpiecznie i o własnych siłach do Archangielska. Pod dowództwem Maćka Sodkiewicza jacht bezpiecznie dwukrotnie dotarł do Archipelagu Ziemi Franciszka Józefa, a następnie powrócił wewnętrznymi drogami wodnymi do Sankt Petersburga. Podróż zajęła 74 dni. Na logu zanotowano 6042 mile morskie. W wyprawie udział wzięło 20 uczestników wśród których znalazła się połowa załogi wyprawy Rosyjska Arktyka 2013 na pokładzie jachtu "Barlovento II".