Po poniedziałkowych wyścigach...
Kamil Lewandowski (SKŻ Hestia Sopot): - Wiał zmienny, zarówno pod względem siły jak i kierunku. W pierwszym wyścigu trochę się zagapiłem, nie zauważyłem zmiany wiatru z prawej strony trasy i na pierwszej boi zameldowałem się na przedostatniej, 19. pozycji. Trochę się załamałem tym kolejnym niepowodzeniem, ale z drugiej strony wiedziałem, że nie mogę sobie już pozwolić na słabszy występ.
Po pierwszym pełnym kursie wyprzedziłem 10. rywali, na drugiej halsówce zdystansowałem kolejnego zawodnika, a na ostatniej prostej udało mi się, niemalże na finiszu, pokonać trzech konkurentów. Z kolei drugi wyścig nie miał większej historii. Na pierwszej boi byłem drugi, ale przy pełnym kursie już prowadziłem. Nie chciałem ryzykować i dlatego powielałem manewry płynących za mną żeglarzy. Dzięki temu nie musiałem obawiać się wyprzedzenia.
Roman Budziński (trener zawodników klasy Mistral): - Zosia nadal pływa znakomicie. W poniedziałek, poza dwoma zwycięstwami, była też druga, ale ten wynik i tak został odrzucony. Klepacka ma na koncie sześć wygranych i pewnie zmierza po czwarty z rzędu tytuł mistrzowski. A jej drugą pozycję mogę określić jako chęć potrenowania pływania w grupie, a nie samodzielnie z przodu. Wielkie serce do walki pokazał także Kamil. Po niedzielnym, niezbyt udanym dniu, nie daliśmy się ponieść nerwom. Lewandowski naprawdę dobrze pływał, ale miał ogromnego pecha i dlatego nie zmieniliśmy taktyki. Co prawda pierwszy wyścig rozpoczął kiepsko, ale dzięki niesamowitemu hartowi ducha, zdołał awansować na pierwszą pozycję. Na jego miejscu wielu zawodników złożyłoby zapewne broń. Drugi wyścig nie miał większej historii. Kamil potwierdził, że będzie jednym z głównych pretendentów do złotego medalu.
Norbert Wilandt (Klasa Laser): - Po pierwszych dwóch dniach rywalizacji i czterech wyścigach zajmowałem pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Niestety, trzeci dzień nie był dla mnie zbyt szczęśliwy. Wszystkie trzy wyścigi kończyłem na dalszych pozycjach. Straciłem pozycję lidera, ale to jeszcze nie koniec regat. Trudni mi wytłumaczyć przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie wiem, czy popełniłem jakieś błędy techniczne. Chyba była to bardziej wina trudnych warunków i braku szczęścia. Zdecydowanie za słabo wiało, poza tym była dość wysoka fala. Wiała może "dwójka", tymczasem ja lubię gdy naprawdę mocno wieje. Nie było szans, by odrabiać straty na trasie. Wczoraj pod tym wszględem było znacznie lepj