Pierwszy tysiąc mil żeglugi za załogą "Katharsis II"
Za nami pierwszy tydzień żeglugi. Możemy zaliczyć go do bardzo udanych. Mile upływają szybko. Przekroczyliśmy połowę drogi dzielącej Kapsztad od wód Antarktyki i płyniemy już w "wyjących pięćdziesiątkach". Póki co nie są takie wyjące. Wokół jachtu dominuje mglista aura, temperatura powietrza spadła do 5 stopni Celsjusza, a temperatura wody zbliża się do zera. Większego sztormu spodziewamy się we wtorek po Nowym Roku.
60 stopień szerokości geograficznej południowej planujemy przekroczyć w okolicach 60 wschodniego południka. Szybsze wejście w wody Antarktyki da nam szansę na wcześniejsze opuszczenie jej wód, po zamknięciu pętli wokół tego mroźnego kontynentu. To może okazać się ważne pod koniec naszego rejsu - w marcu 2018, gdy będzie więcej lodu (więcej niż teraz na początku rozpoczynającego się tutaj lata), większej ilości gór lodowych oraz coraz dłuższych nocy.
Żeglujemy w systemie czterech dwuosobowych wacht trzygodzinnych, z wachtą schodzącą będącą w trybie czuwania tak, by w każdej chwili móc wyskoczyć na pokład i wspomóc działania ekipy pracującej na zewnątrz. Początki obecnego rejsu dały nam się nieco we znaki. Dzień po wypłynięciu z Kapsztadu w samą Wigilię przyszło pierwsze uderzenie sztormowe. Zredukowaliśmy powierzchnię żagli do trzeciego refu na grocie, a z przodu powiewał mały zrolowany sztaksel. Płynęliśmy w półwietrze i fale co jakiś czas wlewały się z impetem na pokład. Jedna z nich miała taką siłę, że wyrwała nam szpryc-budę (owiewkę) chroniącą przed wiatrem i przed wlewaniem fal od góry do wnętrza jachtu. Na szczęście przelatujący metalowy stelaż nikogo nie staranował. Jednak woda wypełniając kokpit po jego brzegi, wlała się przez otwór wentylacyjny do kabiny na lewej burcie. Przed zalaniem mesy (salonu) we wnętrzu jachtu uchroniła nas druga (mała) szpryc-buda, którą zainstalowaliśmy jeszcze w 2014 roku - przed regatami Sydney-Hobart. Tego dnia, mimo sztormu i tak przepłynęliśmy 200 mil morskich w ciągu 24 godzin.
Po kilku godzinach główna owiewka została naprawiona i powróciła na swoje miejsce. Bez ochrony przed mroźnym wiatrem trudno było by funkcjonować. Zabezpieczono również ciężko pracujący dodatkowy elastyczny zbiornik awaryjny na dziobie przed groźbą uszkodzenia przez przelewające się fale. Kolejne nadchodzące sztormy zweryfikują skuteczność obecnych napraw.
Staramy się nie cisnąć jachtu do granic jego możliwości. Ta wyprawa to nie to samo, co krótkodystansowe regaty. Jacht jest mocno obciążony, bo przez najbliższe minimum 100 dni załoga musi być w pełni samowystarczalna. Przed "Katharsis II" jeszcze szmat drogi do przebycia po bardzo zdradliwych wodach. Jest coraz chłodniej. Trudno wytrzymać na zewnątrz bez czterech warstw pod sztormiakiem. Na szczęście pod pokładem można się ogrzać, czekają gorące płyny i pyszny obiad przygotowywany codziennie przez kolejną wachtę. Kolejne mile szybko znikają za rufą. Poza pierwszym dniem ze słabym wiatrem, teraz jacht przepływa około 200 mil na dobę. Mniejszy dystans był jeszcze 26 grudnia, kiedy wiatr zelżał po sztormie, a jacht dodatkowo zmagał się z silnym przeciwnym nurtem o prędkości koło 3 węzły. W ten sposób z załogą "Katharsis II" żegnał się słynny prąd morski - Agulhas, wytwarzając zawirowania nawet kilkaset mil od lądu.
To ostatni dzień tego niezwykłego roku. Przed nami Sylwester. Życzymy wszystkim szalonej zabawy i samych radosnych chwil w nadchodzącym 2018 roku. Pomyślnych wiatrów nie tylko na morzach i oceanach!!! My będziemy celebrować Nowy Rok dwukrotnie, bo w dwóch strefach czasowych - jachtowej i polskiej. Nie mamy za to problemu z sylwestrowymi kreacjami. Z uwagi na panujące warunki obowiązkowym strojem po pokładem będą ciepłe, wyjściowe kalesony, a dla wachty na pokładzie sztormiaki i kamizelki ratunkowe.
Dziękujemy za wszystkie życzenia i przekazy docierające na nasz pokład. Mimo, że wokoło jest coraz zimniej nastroje wśród całej naszej załogi są dalej fantastyczne. Oby tak do końca.
Mariusz Koper
***
O wyprawie "Katharsis II":
Rejs jest próbą ustanowienia żeglarskiego rekordu świata (na trasie Kapsztad - Hobart dookoła Antarktydy wzdłuż i na południe 60S). Wyprawa została dedykowana promocji profilaktyki walki z rakiem piersi u kobiet. Projekt społeczny autorstwa kpt. Hanny Leniec, pod nazwą "Badajmy Się Nie Dajmy Się" (BSNDS) jest adresowany do żeglarek i ogólnie - do młodych kobiet (i ich rodzin) i jest realizowany od grudnia 2016 we współpracy m.in. z Centrum Onkologii - Instytutem im. Marii Skłodowskiej - Curie.
Dodatkowo wyprawa jest także wyzwaniem naukowym. W trakcie rejsu prowadzone są badanie wód antarktycznych, we współpracy z Instytutem Oceanologii PAN w Sopocie. Piotr Kukliński - członek załogi, żeglarz jachtowy i profesor PAN, jest odpowiedzialny za realizowane eksperymenty naukowe i oraz prowadzi własny wideo-blog pod tytułem Antarktyczne Laboratorium, dostępny na stronie wyprawy.
Więcej o żegludze i wyprawie "Katharsis II" na http://antarcticcircle60s.pl/