Pamięć i krzyże
Dwaj kolejni, znani szczecińscy żeglarze opuścili ziemski padół i żeglują teraz gdzieś na niebieskich oceanicznych szlakach. Kpt. Andrzej Straburzyński i kpt. Olgierd Franckowski zmarli we wrześniu. Pierwszy 17.9 i pochowany został w Trzebieży, drugi 23.9 i spoczął na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Oto ich skrócone, niezwykle barwne życiorysy:
Andrzej dowodził wieloma żaglowcami, polskimi i zachodnimi. Wielką żeglarską karierę rozpoczął w 1962 r. w Gorzowie Wlkp., a następnie od roku 1972 związał się z Centralnym Ośrodkiem Żeglarstwa w Trzebieży. Pływał m.in. na „Zewie Morza", „Chrobrym", początkowo jako mechanik, a następnie kapitan na „Henryk Rutkowski" (obecnie „Kapitan Głowacki"). Był kapitanem żaglowców „Kaisei", „Pogoria", „Peace, nowego „Zewa", a od roku 1992 był dowódcą kanadyjskiej, ale zbudowanej w Szczecinie „Concordii", na której spędził ostatnie 17 lat. Wszędzie cieszył się wyjątkowym poważaniem, był prawą ręką i doradcą dyrektora kanadyjskiej Szkoły pod Żaglami - Class Afloat.. Żeglował po wszystkich morzach i oceanach świata, kilkakrotnie okrążając kulę ziemską. Jest bodaj jedynym polskim żeglarzem, który przepłynął w rejsach 400 tys. mil morskich.
Kpt. Andrzej Straburzyński
Wyjątkowo też uczciła jego śmierć załoga „Concordii". W samo południe 17-go września, na środkowym Atlantyku, 400 mil na zachód od Azorów, Concordia zatrzymała silniki i stanęła w dryfie, by symbolicznie uczcić stratę dowódcy. Cała załoga zgromadziła się na chwilę ciszy, a osiem uderzeń dzwonu okrętowego oddało hołd jego pracy i śmierci. Drugie pożegnanie odbyło się 18 listopada na pokładzie Concordii w Stambule, gdzie żaglowiec przypłynął w przededniu dorocznej konferencji STI. Dla uczczenia pamięci Andrzeja Straburzyńskiego zostało utworzone stypendium jego imienia dla niezamożnych uczniów kanadyjskiej Class Afloat. Miał zaledwie 61 lat...
Żeglarska kariera Olgierda Franckowskiego potoczyła się odmiennie. Urodził się 8 maja 1939 roku w Bydgoszczy, ale studia wyższe z dyplomem mgr inż. mechanika ukończył na Wydziale Budowy Maszyn Politechniki Szczecińskiej w roku 1962. Związany z gospodarką morską pracował m.in. w Stoczni Remontowej „Gryfia", PPDiUR „Gryf"oraz Technikum Budowy Okrętów. Przed przejściem na emeryturę był przez szereg lat wykładowcą w Wyższej Szkole Morskiej. Żeglarstwo zaczął uprawiać od 1953 r. w Szczecińskim Jacht Klubie Morskim LPŻ, zdobywając kolejne stopnie do kapitana jachtowego i motorowodnego oraz instruktora żeglarstwa i sportów motorowodnych. Była długoletnim ławnikiem Kolegium d.s. Wykroczeń przy Urzędzie Morskim i ławnikiem Izby Morskiej w Szczecinie. Był jednym z inicjatorów reaktywowania Harcerskiego Ośrodka Morskiego w Szczecinie-Dąbiu w r. 1962.
Kpt. Olgierd Franckowski
W następnych kilkunastu latach - aktywny instruktor HOM, członek Zarządu SOZŻ, członek (a okresowo także przewodniczący) zespołu szczecińskiego Centralnej Komisji Egzaminacyjnej PZŻ na stopnie kapitańskie. Również inspektor nadzoru technicznego PZŻ i nieetatowy inspektor PRS d.s. jachtów.
Te rozliczne funkcje zawodowe i społeczne nie przeszkadzały mu w żeglarskich rejsach. Prowadził ich dziesiątki: - harcerskiego „Totema" na Morze Północne, „Tropiciela" do Hiszpanii, „Trygława" na Wyspy Kanaryjskie oraz w etapie Toronto-Montreal, „Hajduka", „Nautilusa", „Old Burgunda" i inne. Jako kapitan przepłynął ponad 60 tysięcy mil morskich.
Obaj kapitanowie byli wyjątkowo pogodnego usposobienia i ogromnej wiedzy. Andrzej zdobywał tym sympatię ludzi, a szczególnie młodzieży, która z nim żeglowała. Olgierd swoją wielką wiedzą o morzu i zagadnieniach technicznych żeglarstwa był cenionym i lubianym kapitanem oraz wykładowcą. Pozostały po nich krzyże i pamięć ludzi, z którymi się spotykali.
Andrzej Giedymin, j.kpt.ż.w.
Szczecin