Pakowanie w rytmie samby
Marek "Goły" Gałkiewicz relacjonuje z Salvador de Bahia: Czas biegnie powoli pod brazylijskim, gorącym niebem, łódka spakowana i gotowa do drogi, a statku wciąż nie ma... Ekipy techniczne usuwają ostatnie ślady po Transat 6.50 i rozwieszają nowe bannery - Transat Jacques Vabre. Poprzedni dzień minął mi na oczekiwaniu. Jeszcze wczoraj rano istniała nadzieja na wcześniejszy powrót do domu. Serge, szef ekipy pakującej łódki na statek, starał się załatwić Flat Rack (kontener bez burt i dachu), byśmy mogli razem z Henrikiem Masekovitzem, naszym niemieckim kolegą, zapakować się razem na statek do Hamburga.
Niestety, na spotkanie z nami przyszedł z "nietęgą" miną. W całym porcie Salvador de Bahia nie znalazł ani jednego Flat Racka. Wygląda więc na to, że jednak będę musiał tu spędzić kolejnych kilka dni i choć zrobiłem wszystko co możliwe, by przyspieszyć wyjazd, nie uda mi się wylecieć wcześniej i zdążyć na Boatshow w Łodzi.
Jako szef ekipy technicznej (jednoosobowej) projektu Allianz.pl musiałem zwykle myśleć pesymistycznie, przyjmując najczarniejszy scenariusz. Na szczęście Jarek zrobił dobrą robotę, a łódka odpłaciła się należycie za kilkaset godzin jej poświęconych. Przechodzę więc na myślenie optymistyczne !
Mój pobyt tutaj uwieńczony będzie zapewne bardzo miłym akcentem. Jest dziś 11 listopada, zostaję do 17-go, a pierwsze 60-tki (ORMA) w Transat Jacques Vabre są tylko 1400 mil od mety w Salvador de Bahia. Mam więc szansę zobaczyć na mecie Groupamę 2, Gitanę 11 i Banque Populaire! Chłopaki na trimaranach robili średnio 23 węzły, co dawało ETA (nawet przy spadku prędkości w Doldrumach) na przeddzień mojego wyjazdu. Och... jak fajnie byłoby zobaczyć finisz tych regat... Skoro ominął mnie finisz Jarka, choć czułem się, jakbym był cały czas na naszym Mini, to sobie przynajmniej zobaczę Ormy. A co!
Miasto przygotowuje się do przyjęcia żeglarzy, teamów, "suportersów", których będzie dużo więcej niż osób związanych z klasą Mini. Tu rodzi się mały problem. Mój pokój w hotelu został już z tej okazji zarezerwowany i muszę się wyprowadzić 16-go. Na ostatnią noc muszę poszukać innego lokum. A jeśli nie znajdę, zostanie jeszcze spanie pod chmurką.
Noce takie gorące...
Z Salvador de Bahia,
Marek Goły Gałkiewicz