Obchody 25 lecia podniesienia bandery na s/y „Oceania”
Marek Zwierz relacjonuje z Trójmiasta: W piątek, 10 grudnia, w Instytucie Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie grono zaproszonych gości, członkowie byłej i aktualnej załogi oraz pracownicy Instytutu świętowali 25-lecie podniesienia bandery, 25 lat badań naukowych na badawczym żaglowcu „Oceania”.
Pod koniec grudnia 1985 roku w ówczesnej Stoczni Gdańskiej podniesiono banderę na nowym statku badawczym Polskiej Akademii Nauk. Jednostka otrzymała imię „Oceania” i eksperymentalny system ożaglowania. Dzięki ożaglowaniu „Oceania” zarejestrowana została w Polskim Związku Żeglarskim pod numerem PZ-50. Już w następnym roku statek rozpoczął regularne rejsy badawcze po Bałtyku i polarnych Morzach Nordyckich, czyli praktycznie w rejonie Spitsbergenu. W ich wyniku powstały prace naukowe na światowym poziomie. Jedną z głównych zalet tych prac jest ich niemal nieprzerwana ciągłość, a ta nie byłaby możliwa bez corocznych rejsów „Oceanii” w rejon Spitsbergenu i Prądu Zachodnio-Spitsbergeńskiego.
Część oficjalną poprowadził aktualny dyrektor Instytutu, prof. Janusz Pempkowiak. Były listy z życzeniami i od Pani Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbary Kudryckiej i od zaprzyjaźnionych placówek naukowych. Były pamiątkowe medale dla najbardziej zaangażowanych w powstanie statku, w tym dla jej konstruktora, Zygmunta Chorenia. Były też odznaki „Zasłużony Pracownik Morza” dla prof. Jana Piechury zajmującego się procesami dynamicznymi w Morzach Nordyckich i prowadzącego badania w ramach wielu międzynarodowych projektów, dla dr Jacka Wyrwińskiego, wieloletniego głównego inżyniera Instytutu, dla którego statek badawczy zawsze był tym najbardziej ukochanym dzieckiem i dla Romana Obuchowskiego, elektronika nieprzerwanie pracującego na „Oceanii” od jej pierwszego rejsu. Odznaczenia wręczyła Wiceminister Infrastruktury Anna Wypych-Namiotko.
Po części oficjalnej nastąpiły wspomnienia ludzi, którzy na „Oceanii” pływali i tych, którzy „Oceanię” budowali. Mnie najbardziej ujęła historia powstania statku opowiedziana przez Brunona Przewoźniaka, przed 25 laty kierownika Wydziału K-1. Już po zgodzie dyrekcji Stoczni na budowę ciągle jeszcze nie było decyzji, który wydział ma ją budować, a wszystkie pochylnie były akurat zajęte. Szef wydziału K-1, normalnie zajmującego się cięciem blach, postanowił pomóc konstruktorowi, a terminy nagliły, bo pieniądze przeznaczone na statek były dostępne tylko w określonym terminie. Wycięty z papieru kształt kadłuba w odpowiedniej skali przesuwali po planie hali. Sprawdzali, w jaki sposób dwie platformy będą mogły przewieźć gotowy statek i czy będzie można go zwodować przy pomocy pływającego dźwigu „Maja”. Decyzja budowy „Oceanii” w hali miała kapitalne znaczenie dla jakości wykonanego kadłuba. Nie tylko jest dużo gładszy od kadłubów podobnych jednostek, ale przede wszystkim po 25 latach od wodowania w znakomitym stanie.
Najwspanialszy w całej uroczystości był deser, który rozpoczął wybiciem połowy szklanki Andrzej Kadłubicki, znany szantymen, a służbowo szef działu armatorskiego Instytutu. Na zaimprowizowanej scenie zasiedli na krzesłach sam Jurek Porębski, zawodowo, jako ichtiolog, też związany z morzem, i Waldek Mieczkowski, który na „Oceanii” pływał dłuższy czas jako oficer. Potem dołączył do nich skrzypek, Jacek Ronkiewicz, a na fletach towarzyszył im od czasu do czasu Andrzej Kadłubicki. Artyści na zmianę przerzucali się najbardziej znanymi piosenkami ze swoich repertuarów i w miarę trwania koncertu coraz bardziej się rozkręcali i granie sprawiało im wyraźnie coraz większą przyjemność. Koncert trwał całą wachtę odmierzaną wybijanymi dzwonem „Oceanii” szklankami, a publiczność ciągle nie miała dosyć. Nawet po czterech szklankach wszyscy niechętnie i ociągając się rozchodzili do domów.
A bohaterka uroczystości? „Oceania” w tej chwili przechodzi generalny remont w Stoczni Remontowej. Wymieniane jest całe wnętrze, instalacje, silnik. Zmieniony będzie rodzaj ożaglowania i brama rufowa do operacji ciężkim sprzętem naukowym. Na początek przyszłego roku planowane są już rejsy bałtyckie, a latem, jak zwykle, rejs arktyczny na Spitsbergen. Stopy wody!
Marek Zwierz