Natura 2000 a żeglarskie akweny - kolejny głos w dyskusji
Oto kolejny głos w dyskusji nad rozważanymi planami wprowadzania ograniczeń dla żeglarzy na wybranych akwenach w następstwie programu Natura 2000. Tym razem Zbigniew Klimczak, kapitan jachtowy, żeglarz z ogromnym doświadczeniem, skiper i szkoleniowiec pływający po wielu akwenach na całym świecie, przedstawia swoje zdanie na temat dotychczasowych ustaleń i konsultacji:
Ekolodzy dają popalić – a my dajemy się podpuścić
Obecne pokolenie ekologów chyba postanowiło „wylać dziecko z kąpielą”, budząc na każdym kroku silny sprzeciw społeczny a walka sprzecznych interesów doprowadziła do takich posądzeń ekologów jak w tym materiale http://odpadyblog.pl/ekologiczni-judasze-ekolodzy-kim-sa/. Obecnie doszło do starcia z żeglarzami a wiadomo, że to twardy naród. Niestety, ma też swoich „błędnych rycerzy”, którzy ogłosili takie oto błyskotliwe hasło:
Natura musi się dostosować do człowieka w procesie ewolucji!
Zaczęło się od Zatoki Puckiej a teraz przyszłą kolej na Zalew Wiślany a wszystko za sprawą kolejno ogłaszanych konsultacji społecznych w sprawie Programów Natura 2000. Tu muszę niestety wrzucić kamyczek a nawet głaz do własnego ogródka. Część moich kolegów i ich zorganizowana forma w postaci Stowarzyszenia popełniła zasadniczy błąd w adresowaniu wyrazów nieufności i sprzeciwu w stosunku do autorów Programu i myląc ich założenia z pobożnymi życzeniami ekologów. To ekolodzy pod hasłem Natura 2000 głoszą potrzebę totalnego zamknięcie tych akwenów. Czy mają prawo do wyrażania swoich żądań? Oczywiście, są ruchem społecznym w demokratycznym państwie i chyba nie chcemy ich aresztowania jak stało się to w innym państwie?!
Działają na takich samych prawach jak my, ale nie przypisujmy ich intencji, intencjom twórców Programu, ponieważ powierzchowne zapoznanie się z jego założeniami pozwala stwierdzić, że nie ma żadnych zakusów na likwidację czy ograniczenie sportów wodnych na omawianych akwenach. Plany ochrony przygotowuje Instytut Morski na zlecenie Urzędu Morskiego w Gdyni.
Poniżej oficjalne sprostowanie w tej sprawie.
Plan ochrony Zatoki Puckiej nie oznacza jej zamknięcia dla sportów wodnych
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o zamknięciu Zatoki Puckiej dla sportów wodnych. Informacje te związane są z trwającymi obecnie pracami nad planami ochrony dla obszarów Natura 2000, obejmujących teren Zatoki Puckiej i Półwyspu Helskiego - obszary Natura 2000 PLH220032 Zatoka Pucka i Półwysep Helski oraz PLB220005 Zatoka Pucka.
I dalej:
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku podkreśla, że Zatoka Pucka jest i będzie otwarta dla surferów i żeglarzy, a dzięki planom ochrony zyska natura i turystyka.
Projekty planów nie przewidują wprowadzania zakazu uprawiania sportów wodnych, takich jak surfing czy żeglarstwo na wodach Zatoki Puckiej. Takie formy sportów wodnych nie stanowią zagrożenia dla przyrody Zatoki. Chronione będą jedynie fragmenty Zatoki np. tarliska w ujściu rzek Płutnicy i Redy. Plan ochrony uporządkuje sytuację i wyznaczy ramy bezkonfliktowego korzystania z akwenu.
Jest taka zatoka o nazwie Greifswalder Bodden, w kraju, gdzie wyczulenie ale i wyważenie potrzeb jest wysokie. Tam właśnie jest tak jak przewiduje nasz Program. Oto dwa skany z mapek. Kolor ciemno-brązowy oznacza całkowity zakaz dobijanie, kotwiczenia a jaśniejsze plamy to okresowe zamknięcie tego miejsca, np. na czas lęgu.
I dalej;
Znamy już jednak założenia nowego zarządzenia. Forsowany jest całkowity zakaz używania skuterów wodnych oraz pływania łodziami motorowymi z prędkością powyżej 5 węzłów (ok. 10 km/h) na całym obszarze Zatoki Puckiej wewnętrznej. Obowiązywać ma również zakaz poruszania się wszystkich jednostek pływających w odległości mniejszej niż 3 kable (555 metrów) od Rybitwiej Mielizny (za wyjątkiem dopływania do miejsc dozwolonych), rezerwatu Beka i ujścia rzeki Płutnicy.
Czy ktoś rozsądny nie zgodzi się z takim rozwiązaniem? Ja się zgadzam całkowicie.
Identyczna sytuacja jest z Programem dla Zalewu Wiślanego. Bazą jego jest zapewnienie rozwoju turystyki w tym turystyki wodnej. W naszym interesie jest wspierać Urząd Morski i Instytut Morski, w celu zmarginalizowania ekologów. Tylko oni wykazują brak realizmu i zacietrzewienie. Pocieszeniem jest, że trudno im będzie przykuć się łańcuchami do śledzi...
Jestem trochę zdziwiony pewnym zamieszaniem w określeniu prawdziwego wroga, po newsie Kolegi Marka Zwierza http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2401&page=0, który wtedy dał świetny opis sytuacji, ale czemu nie pomogło?
Poprawne zdefiniowanie wroga, doskonała wiedza o temacie dyskusji, przygotowane własne spojrzenie a przede wszystkim zapewnienie sobie możliwości opiniowania projektów technicznych na każdym etapie realizacji, to gwarancja, że te akweny staną się również rajem dla żeglarzy. Wiele lat temu, żeglując po Zalewie w celu zebrania materiałów do przewodnika Polska dla żeglarzy – ubolewałem nad więcej niż ubogim ruchem turystycznym, odwróceniu się miast i wiosek tyłem do wody (przykład Fromborka, że o skandalicznej sytuacji w Krynicy Morskiej nie wspomnę).
Jak na ironię, najbardziej mile widzianym gościem poczułem się w biednej Nowej Pasłęce. To tam pomyślałem, że było by wspaniale gdyby kiedyś powstała marina w Braniewie.
Jest taka wieś na Pomorzu, nazywa się Wdzydze. Byłem tam pierwszy raz w 1968 roku. Bieda z nędzą, rolnicy i trochę koronkarek. Obecnie, od 14 lat wybrałem to miejsce na stałe i obserwowałem rozwój tej wsi w tym okresie. Nie znajdzie się tam już w zasadzie rolnika (wyjątki) reszta żyje z turystyki.
Kto widział Adriatyk za czasów Jugosławii i teraz chorwackie wybrzeże Adriatyku ten też wie jak turystyka, w tym wodna, jest potężną dźwignią rozwoju.
Kto pamięta Mikołajki po wojnie i tak gdzieś do lat 80.?
Jak się patrzy na obecne miasto a szczególnie nabrzeże, widać co może turystyka wodna. Należy żałować, że w tym czasie burzliwego rozwoju nie brylowali tak mocno jak dzisiaj ekolodzy. Może nie doszło by do koszmarnej fortecy, dominującej nad jeziorem i miastem, o nazwie Hotel..........Szkoda. Ale dzisiaj i władze zrozumiały i ludność i samorządy jakie szanse rozwoju daje turystyka, więc ekolodzy na tym polu zostają osamotnieni. Pod warunkiem, ze nam się uda stworzyć jednolity front przeciwko nim. Prawdziwym beneficjentem będzie jednak ludność i gospodarka tego Regionu.
I takim marzeniem kończę, życząc autorom Programu oraz opiniującym aby w realizacji potwierdzili nasze oczekiwania.
Zbigniew Klimczak
Skany pochodzą z Wydawnictwa Edition & Maritim
Gewasserkarten Greifswalder Bodden und Strelasund