Nasza FUEGIA - pod żaglami i na wiosłach
Międzynarodową wyprawę „Darwin & Tierra del Fuego” na replice łodzi „Fuegia”, podjetą dla upamiętnienia pionierskiej wyprawy kartograficznej kapitana Roberta Fitzroya sprzed ponad 150 lat rozpoczęto nie bez problemów, ale ukończono z sukcesem.
Logistyka ekspedycji „Darwin & Tierra del Fuego" była skrupulatnie przygotowana. Naszą „Fuegię" - replikę łodzi wielorybniczej, o której pisaliśmy w „Żaglach" (1/2009) - należało:
1. przetransportować bezpiecznie w kontenerze do Ushuaia,
2. zgrać to z moim przypłynięciem tam na jachcie „Nashachata",
3. zgrać z przyjazdem pozostałej załogi,
4. przygotować ją, czyli „Fuegię", gdy już byliśmy w komplecie, do drogi.
Tymczasem po przypłynięciu do Ushuaia, 5 listopada ubiegłego roku, zaskoczyła mnie informacja, że „Fuegia" nadal tkwi w Buenos Aires. Podniosłem raban, bo nieubłaganie zbliżał się czas przyjazdu załogi, a właściwie załóg. 15 listopada przyleciały obydwie; załoga „Fuegii" i nowa załoga „Nashejchaty". Według planu mieliśmy przez pierwsze dwa tygodnie pływać wspólnie. „Fuegia" miała nawet próbować okrążyć Horn. Pozostałe trzy tygodnie były przewidziane na rejs opisanymi w „Żaglach" śladami Darwina i Fitzroya. Nowy termin przybycia kontenera z „Fuegią" wyznaczono na 19 listopada, postanowiłem więc dołączyć do nowej załogi i zrobić tygodniowy rejs rekonesansowy trasą oryginalnej „Fuegii" na „Nashejchacie". 20 listopada, wracając...
Cały artykuł można przeczytać w lutowym wydaniu miesięcznika „Żagle" 02/2010. Preumeratę i egzemplarze archiwalne "Żagli" można zakupić dzwoniąc pod numer (0-22) 590 5555 lub w sklepie internetowym sklep.murator.pl