Nadmorskie Spotkania z Piosenką Żeglarską
Spotkania z Piosenką Żeglarską w Gdyni w Hotelu Nadmorskim odbywają się zwykle w pierwszą środę miesiąca. Tym razem wyjątkowo wakacyjne wyjazdy przesunęły sierpniowy termin na trzecią środę i choć nie wszyscy stali bywalcy Spotkań pamiętali o tej zamianie, warto było wybrać się do Gdyni. Na scenie na stołeczkach zasiadło dwóch panów z gitarami i zagrali. Po niełatwym dostrojeniu (silny deszcz podczas transportu instrumentów, a w hotelu pełna klimatyzacja w pełni te trudności usprawiedliwia) ich gitary brzmiały bardzo harmonijnie. Na scenie zasiedli Kamil Badzioch i Wojciech Kopylec.
Nastrój koncertu wspomagały porozstawiane na stolikach świece, a piosenki były i te mniej i te bardziej znane. Było więc cos o Mazurach, „Na szlakach smukłych kliprów”, „Modlitwa do Posejdona”. Był i „Stary dziadek” Porębskiego i „Staruszek jacht” Śmigelskiego i stara szanta, jeszcze ze szkolnego Żaglowca Lwów („Świat jest wszędzie taki sam...”). Była też piosenka absolwencka pierwszego rocznika Szkoły Morskiej - jakże aktualna dziś, kiedy polska flota skurczyła się, nie zapewniając pracy kończącym Szkołę.
Były szanty i piosenki morskie, ale że polska kultura wodna związana jest bardziej z Wisłą i jeziorami, nie zabrakło miejsca na odnaleziony wiersz o flisakach Szymona Klonowica z XIX wieku. Piosenki były w większości bardzo nastrojowe, lecz artyści potrafili także rozśmieszyć publiczność, choćby „Wolnym popołudniem kapitana Białej Floty” Olka Grotowskiego czy wiązanką przedwojennych piosenek. Wszystko zgodnie z zasadą głoszoną przez Waldka Mieczkowskiego, że piosenką żeglarską jest każda piosenka śpiewana na pokładzie jachtów.
Od czasu do czasu na scenę wdzierał się organizator Spotkań, Andrzej Kadłubicki, wspomagając obie gitary wstawkami fletowymi. On też tradycyjnie wymógł na zakończenie tego bardzo udanego wieczoru „Pożegnanie Liverpoolu”.
Kolejne Spotkania z Piosenką Żeglarską w Hotelu Nadmorskim w Gdyni odbędą się już zgodnie ze zwyczajem w pierwszą środę września, a wystąpią Andrzej Korycki i Dominika Żukowska.
Marek Zwierz
