MUZEUM MARY ROSE - Historyczna uroczystość

2013-06-05 13:03 Jerzy Knabe/Komandor Honorowy YKP LONDYN
_
Autor: archiwum Żagli

Kpt. Jerzy Knabe relacjonuje z Londynu: W angielskim porcie Portsmouth, dnia 30 maja 2013, nastąpiło oczekiwane od wielu lat otwarcie muzeum MARY ROSE. Znajduje się w nim wrak drewnianego, szesnastowiecznego, flagowego okrętu wojennego z czasów króla Henryka VIII, (angielskiego króla uznawanego za założyciela Royal Navy – i tego słynnego z posiadania wielu żon).

Czarny budynek z cenną historyczną zawartością morskiej archeologii powstał przez obudowanie pierwotnego namiotu gdzie złożono wrak po wydobyciu go z morza w specjalnej kołysce dnia 11 października 1982. W tym namiocie odrazu rozpoczęły się i trwały później przez cały okres budowy muzeum dalsze prace konserwacyjne. Muzeum znajduje się tuż obok znanej szeroko i od dawna „VICTORY” Admirała Nelsona. Z całą pewnością stanie się równie popularnym obiektem odwiedzanym przez turystów a szczególnie żeglarzy.

O świcie tego dnia, na miejsce oznaczone małą żółtą boją, gdzie na głębokości 14 metrów zatonęła "MARY ROSE" - (w cieśninie Solent, nieco ponad milę na południe od wejścia do portu), popłynęła specjalna flotylla. John Lippiett, dyrektor trustu „Mary Rose”, uderzył tam w oryginalny dzwon wydobyty z tego okrętu... Tak zaczęła się krótka ceremonia aby uczcić i przypomnieć zarówo okręt jak i ludzi, którzy na nim zginęli prawie 500 lat wcześniej. Trębacz Royal Navy odegrał odpowiednią do okazji melodię a następnie ksiądz Andrew McFadden odmówił modlitwy za dusze mężczyzn i chłopców, którzy tutaj zginęli. A było ich około pięciuset. http://www.bbc.co.uk/news/uk-22713924

Na murach pobliskiego zamku Southsea, chroniącego Portsmouth od południa, pojawili się dawni łucznicy, którzy oddali honorową salwę płonącymi strzałami. To z tych murów król Henryk VIII był naocznym świadkiem zatonięcia "MARY ROSE". Po rzuceniu z pokładu HMS "DUNCAN" pływającego wieńca z czerwonych maków cała flotylla zawróciła do Portsmouth, gdzie powitał ją salut armatni.

Po południu nastąpiło otwarcie Muzeum. Cały budynek zakryty olbrzymią flagą ze znakami heraldycznymi Tudorów, został odsłonięty przez współczesnych marynarzy Royal Navy. Ale wcześniej, przy dźwiękach fanfar i w asyście marynarzy nastąpiło uroczyste przeniesienie i przekazanie do zgromadzonych tam zbiorów ostatniego eksponatu – użytego rano na miejscu katastrofy dzwonu z "MARY ROSE". Wiekowy wrak stał się znowu dostępny dla widzów. Poprzednio, do dnia 20 września 2009, kiedy to rozpoczęto budowę muzeum obejrzało go 60 milionów ludzi.

Budynek nazwany niezwłocznie „jubilerskim pudełkiem” zaprojektowała pracownia architektoniczna Wilkinson Eyre. Dzieki ogromnej ilości eksponatów ma szansę stać się doświadczeniem i obrazem życia w czasach Tudorów - równie przejmującym jak ruiny Pompei pokazujące czasy rzymskie.

Od chwili wydobycia na powierzchnię wrak był nieustannie za gęstą mgłą zraszających go chemikalii mających na celu nie dopuszczenie do zbyt szybkiego wyschnięcia drewna, które mogło sie skurczyć i pokruszyć unicestwiając całe znalezisko. Woda w drewnie miała w ten sposób zostać zastąpiona ‘woskowatym’ politlenkiem etylenu. To zraszanie trwało nieprzerwanie przez 30 lat. Zakopany prądami w iły, muły i piaski spoczywał pod powierzchnią Solentu przez poprzednie cztery i pół  stulecia... Zraszane już zostało wyłączone, teraz przez kolejne cztery lata trwać będzie suszenie a więc wrak zamknięty w wielkiej komorze cieplnej narazie oglądać mozna tylko przez jej okna. 

W muzeum znajduje się około 19 tysięcy pochodzących z "Mary Rose", dobrze zachowanych – i równie starannie zakonserwowanych – przedmiotów codziennego użytku, narzędzi, przyborów, instrumentów muzycznych, butów i odzieży, nawet młynka z ziarnkami pieprzu wewnątrz, no i oczywiście uzbrojenia, jak żelazne i spiżowe armaty, łuki i strzały. Przy wyjmowaniu z wody strzały do łuków bojowych (a wydobyto ich trzy tysiące) miały podobno konsystencję topionego sera... Okazało sie też, że na pokładze służył pies mający za zadanie polowanie na szczury okrętowe... Jego kompletny szkielet jest jednym z ciekawszych eksponatów nowego muzeum.

W długotrwałej, kosztownej, wymagającej wielkiej staranności i cierpliwości, trudnej i żmudnej konserwacji pomocne były doświadczenia podobnego szwedzkiego przedsięwzięcia, gdzie ponad dwadzieścia lat wcześniej wydobyto, zabezpieczono i wystawiono w specjalnym muzeum w Sztokholmie okręt wojenny "VASA". W procesach konserwacyjnych używano szerokiego wachlarza sposobów i procedur, rozmaitych chemikalii, zamrażania, wysokich temperatur, próżni i wysokich ciśnień.

"MARY ROSE" powstała w latach 1509 -11 w Portsmouth w ówczesnej stoczni okrętowej położonej tuż obok miejsca gdzie stanęło obecne muzeum. Zbudowana była jako czteromasztowa karaka. Jej wrak nie zachował się w całości, pozostało z niego tylko około 40 %, właściwie to tylko jedna burta. Druga burta oraz kasztele dziobowy i rufowy wystające z dna morza zniknęły przez minione lata. Ponieważ w trakcie służby była jeszcze przebudowywana - jej wymiary są tylko prawdopodobnym przypuszczeniem: długość 38,5 metra, szerokość 4,6 metra, wyporność 700 ton.

W przeciwieństwie do "VASY", "MARY ROSE" służyła jako okręt wojenny przez 34 lata. "VASA" została błędnie zaprojektowana i zdołała po wodowaniu przepłynąć tylko nieco ponad milę po wodach portowych... Ale przyczyny zatonięcia były takie same. Brak dostatecznej stateczności przechyłowej i nabranie wody przy gwałtownym podmuchu poprzez niezamknięte furty armatnie. "MARY ROSE" straciła morską dzielność przez błąd eksploatacji. Była przeładowana ludźmi i ciężkim armatami umieszczonymi na górnych pokładach i kasztelach. Katastrofa nastąpiła dnia 19 lipca 1545 podczas „Bitwy o Solent” z inwazyjną flotą francuską, która nie omieszkała przypisać sobie zasługi zatopienia brytyjskiego okrętu w boju armatnim... Czy tak było rzeczywiście - zdania uczonych są nadal podzielone.

Z całej 500-osobowej załogi uratowało się zaledwie 35 osób. To ci, którzy byli w bocianich gniazdach lub na kasztelach. Całe śródokręcie było zakryte specjalną siatką, która miała uniemożliwiać abordaż ze strony przeciwników. Jednak podczas tonięcia równie skutecznie uniemożliwiła wydostanie się na zewnątrz całej prawie załodze. Świadkowie utrzymujący się na powierzchni morza nic im nie mogli pomóc... W archiwach nie zanotowano i nie zachowały się żadne nazwiska – z wyjątkiem dwóch: na "MARY ROSE" utonął Vice-admirał George Carew oraz dowódca okrętu kapitan Roger Grenville.

Próby uratowania "MARY ROSE" z dna przez podnoszenie i stopniowe przesuwanie w kierunku płycizny były podejmowane wkrótce po zatonięciu ale nie powiodły się i zostały zaniechane. Czas, prądy pływowe i ruchome piaski zrobiły swoje a wrak odnaleziono ponownie dopiero w roku 1971.

Prace podwodne trwały jedenaście lat. Płetwonurkowie (włącznie z następcą tronu księciem Karolem) odbyli ponad 30 tysięcy nurkowań. Wydobyto tysiące przedmiotów, znaleziono 179 szkietetów ludzkich z czego 92 zostało skompletowanych a nawet odtworzono współczesnymi metodami fizjonomie dziewięciu z nich. Byli to głównie młodzi ludzie w wieku od chłopięcego do lat 30.

Cały ten projekt kosztował krocie. Mimo upływu prawie pół wieku jeszcze nie dobiegł do końca - przypominam o trwającym nadal szuszeniu. Sama budowa muzeum pochłonęła  35 milionów funtów. W tym 23 miliony dołożyła ze swoich zysków loteria - National Lottery. Niesposób zaprzeczyć, że Wielka Brytania jest państwem morskim - (i bogatym). Można więc wybaczyć, że zapowiedziane na ubiegłoroczną Olimpiadę otwarcie muzeum spóźniło się o niecały rok.

Jerzy Knabe

MUZEUM MARY ROSE - Historyczna uroczystość

MUZEUM MARY ROSE - Historyczna uroczystość

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.