Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Jachtów Kabinowych

2008-06-23 14:24 archiwum Żagli

Dwa tygodnie po EuroCup w Berlinie nasza karawana dotarła do Giżycka na najważniejszą imprezę tego sezonu - Mistrzostwa Polski. W porcie u Cześka pierwsze zaskoczenie, cała strona pomostu zarezerwowana dla Skippich, a każde stanowisko opatrzone tabliczką identyfikacyjną - Europa. W czwartek rano pomiary, zgłoszenia, następnie otwarcie z udziałem gości, gospodarzy i startujących załóg. Proponujemy komisji wariant z bojką rozprowadzającą po górnym znaku i następne miłe zaskoczenie - była. Spełniła swoje zadanie i mam nadzieję na trwałe wpisze się w zwyczaje organizatorów, naprawdę chroni przed "niezłym Meksykiem", kiedy osiem, czy dziesięć łódek wchodzi prawie równocześnie na boję.    

Podczas odprawy sterników prezentacja trasy, podanie flag startowych i godziny startu do pierwszego wyścigu.
Zgłosiło się 21 załóg, Tobiasz Zajaczkowski, Mateusz Żmudziński i Sylwek Pietrucha na meczowych Skippich. Z zagranicznych gości dzielne dziewczyny z Ukrainy, Rainer Kremkow i to by było na tyle.
Spodziewaliśmy się jeszcze kilku załóg niemieckich, ale nie dotarły, może następnym razem. Z Poznania przyjechali niezawodni Lech Przybylski i Jurek Wojtera.
Wojsko w pełnym składzie 6-ciu załóg, obie załogi Saaba: Pawła Oskroby i Anetty Wilczyńskiej, Skipper Yacht reprezentowany był przez wspomnianą załogę ukraińską, oraz Prezesa & Co. Powiat legionowski wysłał swoją najlepszą załogę Sieczychów tj. Krzesimir z (tatą) Markiem i niezłomną parą arcyzdolnych załogantów Kasia z Darkiem oraz Spray Waldka Sałaty tym razem w tradycyjnym składzie z dużym apetytem na dobry wynik. Zresztą postawa Waldka w Berlinie w zupełności uzasadniała wysokie oczekiwania. Stawkę uzupełnia Aqua Spa z Pawłem Tarnowskim na sterze i Tomkiem Bączkiewiczem w załodze oraz Nissan z Dominikiem Ostrowskim na sterze. W tym składzie Aqua pewnie dopływa tylko do końca sezonu, bo Tomek jako sternik świetnie spisywał się w Berlinie i zdrowa konkurencja z Pawłem tylko podniesie poziom rywalizacji z korzyścią dla nich obu. W stawce 21 łodzi trzy były prowadzone silną, kobiecą ręką, bo oprócz Ukrainek i dziewczyn z Saab Bio-Power startowała również załoga Edyty Pietryki na Mansardzie .
Pierwszy wyścig przy wietrze 1-2 B wygrywa Paweł przed Dominikiem (brawo) i Wojtkiem Myśliwcem .
Z dobrej strony przy słabych wiatrach pokazuje się Aqua 4 m-ce, na piątym Andrzej Wegner przed Michałem Bułkinem.
Z ciekawostek wspomnę jeszcze, że tak jak w zeszłym roku meta była na kursie z wiatrem, tak jak w Pucharze Ameryki (a co). Bramka na dole to byłaby już za duża rewolucja, ale powolutku i do tego dojdziemy.
Często na mecie słychać było 3-4 gongi po kolei, bo łódki wchodziły w odstępach od 20 cm do metra. To jest niesamowite po pełnej trasie na mecie odległość wynosi powiedzmy 1 m. To znaczy jedno dociągnięcie grota, jedna pompka na balaście, albo genaker o 1-2 sekundy wcześniej postawiony, albo później zrzucony.
Z kolei błąd, nawet drobny przesuwa pechowca o pięć do dziesięciu miejsc w tył.
Wieczór czwartkowy, tak jak i dwa nastepne zorganizowali dla uczestników regat organizatorzy wraz ze sponsorami za co im serdecznie dziękujemy.
Kartkowe, ale diablo smaczne piwo z zakąską wyrównywały ubytek elektrolitów po wyścigach i regenerowały zmęczone mięśnie.
Na ból głowy to co Goździkowa i rano świeżutcy mogliśmy dalej rywalizować.
Piątek wiatr nadal słaby, ale udaje się przeprowadzić dwa wyścigi. Oba wygrywa znowu Paweł wyrastając na lidera i faworyta regat za nim Michał Bułkin w II-m biegu i Tobiasz w III-cim. Tobiasz startował z konieczności na nieswojej łódce, ale walczył bardzo dzielnie. Na trzecim Wojtek Myśliwiec (II-gi bieg) i Paweł Tarnowski (III bieg).
Wiatr kręcił niemiłosiernie, oprócz pierwszej halsówki pozostałe boki to praktycznie żużel uniemożliwiający normalną walkę, komisja postanowiła nie ciągnąć tej zabawy i po dwóch dniach mieliśmy na liczniku dopiero 3 wyścigi.
Sobota dla niektórych wolna, dla nas była szansą na nadrobienie czasu i w planie mieliśmy cztery biegi. Komisja ustawia trasę daleko od portu na słabo znanej nam części jeziora. Ta słaba znajomość miała brzemienne skutki dla nas i dla wielu innych załóg. Po dobrym starcie płynęliśmy powyżej Saaba kontrolując resztę stawki i... "Wpłynęliśmy na suchego przestwór oceanu, wóz nurza się w zieloność (czytaj cholerne zielsko) i jak łódka brodzi" (A.Mickiewicz "Stepy akermańskie").
Zanim uwolniliśmy się od trawy , byliśmy na srodku pastwiska, czołówka była już daleko. Paweł też złapał zielsko, ale szybciej się zebrał i dopłynął czwarty.
Bieg wygrała załoga Aqua Spa płynąc radykalnie w lewą stroną z dala od zielska.
Mimo protestów i złorzeczeń komisja nie przestawiła trasy. Pozostałe trzy wyścigi pływaliśmy nie po zmianach tylko jak najdalej od łąki.
Co chwila ktoś stawiał łódkę w kant, ktoś wiosełkiem próbował oczyścić miecz, a ktoś inny stawał do wiatru i na wstecznym usiłował zgubić brodę z zielska.
Nie miało to wiele wspólnego z normalnym ściganiem, ale niby wszyscy mieli takie same szanse. Załoga która po starcie kręciła kółka, opuszczając na ostatnim miejscu pole startowe, widziała co się dzieje i skończyła bieg na bardzo dobrym miejscu, a to chyba nie do końca o to chodzi . W tak niecodziennych warunkach czwarty bieg wygrywa Aqua przed Przemkiem Świącem (Garnizon Warszawa) i Andrzejem Wegnerem.
Piąty bieg wygrywa Paweł Oskroba przed Zbyszkiem Michalskim, na trzecim miejscu Tobiasz Zajączkowski. Mimo kuriozalnych sytuacji, jedne załogi do przodu, inne na wstecznym do tyłu trasa jak i warunki pozostają niezmienne do końca dnia.
Odbyły się cztery wyścigi. W szóstym wygrał Wojtek Myśliwiec (Paweł czwarty - trawa), w siódmym zamiana czyli wygrywa Saab, a Akademia Marynarki Wojennej czwarta. Rozrzut miejsc wśród czołowych załóg (patrz tabela z wynikami) potwierdza aspekt hazardowy tego dnia. W efekcie nie było jakiegoś pogromu faworytów, czy hiperniespodzianek. Po prostu żal mi siebie i tych wszystkich załóg, które mimo dobrej żeglugi nie mogły dowieźć wysokich miejsc, bo musiały zmagać się z dodatkowym przeciwnikiem. Uważam również (ale jest to tylko moje zdanie), że można było przesunąć o 200-300 m trasę, tak aby ścigać się w normalnych warunkach. Było minęło, nie będziemy tego rozpamiętywać.
Najważniejsze, że siedem ważnych wyścigów za nami, a jest jeszcze niedziela i komisja zapowiada 2 wyścigi czyli wykonanie 100% normy założonej przed zawodami, czyli 9 biegów i dwie odrzutki.
Nie musi startować już Mistrz Polski 2007 Paweł Oskroba z załogą - wygrał.
Nie musi, ale startuje i mimo pełnego luzu płynie w czołówce, żeby się wycofać i nie męczyć załogi i sprzętu i aby nie przeszkadzać w rywalizacji, gdzie od drugiego do szóstego miejsca nic nie było przesądzone . Gdyby oba biegi wygrał Michał Bułkin on byłby drugi, dotyczy to zresztą każdego z pierwszej szóstki.
Dodam jeszcze, że trasa ustawiona widowiskowo blisko brzegu, wiatr 4-5 B, słońce, po prostu miodzio.
Siódmy bieg wygrywa Aqua przed Tobiaszem i Andrzejem Wegnerem, czwarty Waldek Sałata, to w końcu jego warunki, a my czyli Prezes i S-ka piąci.
Dramatów nie brakuje, Nissan łamie maszt - pech, bo Dominik żeglował w tych mistrzostwach bardzo dobrze i mógł powalczyć o wyższą pozycję, w następnym biegu z łódki wypada Michał Czerwiak, ale samodzielnie wraca na pozycję i znakomicie finiszuje. Bardzo dobrze płyną dziewczyny Saab Bio Power, momentami są na 2-3 miejscu mimo silnego wiatru i ostrej konkurencji. Ostatecznie bieg wygrywa Wojtek Myśliwiec, czym ratuje srebrny medal. Na drugim miejscu Andrzej Wegner, który mimo tej samej ilości punktów co Wojtek i Paweł Tarnowski, musi pogodzić się z czwartym miejscem w ogólnej klasyfikacji. Trzeci w tym biegu i w całych regatach (brawo) jest Paweł Tarnowski - Aqua Spa, na czwartym kończy Tobiasz Zajączkowski, na piątym znowu my tj. Skipper Yachts, na mecie jesteśmy może niecałe pół metra przed 3 Flotyllą Okrętów, dzięki czemu w ogólnej punktacji przesuwamy się na 11 m-ce. Co by to było jakby silny wiatr był przez całe mistrzostwa (przyjemnie jest sobie pogdybać).
W obu biegach bardzo dobrze płynął Jurek Wojtera i tylko pech (ryzyko kolizji z drugim jachtem) nie pozwolił dowieźć świetnego miejsca po halsówce do mety.
Walka była ostra od pierwszego do ostatniego miejsca. Może poza pierwszą dwójką stawka jest bardzo wyrównana, odległości minimalne, poziom coraz wyższy, zapowiada się jeszcze ciekawiej, bo koledzy z innych klas zapowiadają, że nas sprawdzą. Super, czekamy.
Zakończenie regat na plaży miejskiej. Oprawa muzyczna świetna, grał Big Band z Giżyckiego Centrum Kultury. Jazz tradycyjny w bardzo dobrym wykonaniu.
Potem wyniki, puchary, dyplomy. Niech mi ktoś powie, dlaczego nie wykąpaliśmy mistrza, może odległość od wody za duża, a może wszyscy czuli zmęczenie w kościach. Jak skończyliśmy mocować łódki na przyczepach przyszedł deszcz, burza i wyraźne ochłodzenie. Można powiedzieć perfect timing, my mieliśmy słońce i ciepłą pogodę od czwartku.
W deszczu nie zdążyliśmy się pożegnać ze wszystkimi organizatorami i uczestnikami - wybaczcie. Dziękujemy i do zobaczenia.

Artur Ceran
Sternik Skipper Yacht
 
    

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.