Mazury z lotu ptaka: Zapomniane Jaśkowo

2016-02-21 18:16 Mariusz Główka
Mazury z lotu ptaka: Zapomniane Jaśkowo
Autor: Henryk Mieszkowski

A to miejsce poznajecie? Nie? Nic dziwnego, to jedno z najmniej znanych miejsc na Mazurach, choć jest dostępne ze szlaku. To Jaśkowo na końcu Jeziora Nidzkiego. Miejsce legenda. O Jaśkowie się słyszy, rzadziej mówi, a nieliczni tam dopływają.

Jaśkowo to cicha wieś w Puszczy Piskiej z jednym sklepem i polem namiotowym nad Nidzkim. Jednak i tu stacjonuje kilka łódek, bo kilku żeglarzy ukochało to mało znane i rzadko odwiedzane miejsce. Jaśkowo żeglarsko przypomina dziewicze Mazury sprzed dziesięcioleci. Jeśli przypłyniecie do Jaśkowa w środku tygodnia, to nawet w sezonie będzie tam zacisznie. W weekend, przy dobrej pogodzie, może się zdarzyć, że będzie gwarno, bo to jedno z ulubionych miejsc mieszkańców okolicznych miejscowości.

Szczerze mówiąc, wcale nie żałuję, że Jaśkowo jest mało znanym i rzadko odwiedzanym miejscem na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Specjalnie też mnie to nie dziwi, bo nie tak wielu mazurskich żeglarzy odwiedza Jezioro Nidzkie. Z różnych powodów. Po drodze jest „straszna” Guzianka, a dalej, za drutami, nie da się pływać na silniku, bo zaczyna się Rezerwat Jeziora Nidzkiego. Zatem wielu z tych nielicznych kończy znajomość z Nidzkim tuż za drutami, w porcie Pod Dębem. Ale jest grupka takich, którzy chcą popłynąć dalej i płyną dotąd, aż zobaczą Zamordeje. Wtedy zdobywają się jeszcze na odrobinę wysiłku i, usatysfakcjonowani, docierają do Karwicy, miejsca zdawałoby się na krańcu Nidzkiego i Mazur. A tak naprawdę to najpiękniejsza część Jeziora Nidzkiego jest dalej, za Zamordejami, i można rzec, tam płyną już tylko mazurscy twardziele. Płyną i płyną, podziwiając okolice leśniczówki Czapla, później Duży i Mały Lasek, aż dochodzą do przesmyku…, dzikiego przesmyku, za którym woda robi się gęsta, a kilwater roi się od bąbelków siarkowodoru. Tam to nawet twardziele wymiękają, uznając, iż pora wracać, bo dalej już się nie da… Ale ci, którzy znają Nidzkie, zwłaszcza żeglarscy „lokalersi” wiedzą, że jednak da się i mimo bąbelków siarkowodoru za rufą do Jaśkowa dopływają. Nagrodą dla supertwardzieli jest głęboka i czysta woda, jeszcze przed osiągnięciem celu.

Jak tam dopłynąć? Nie powiem, to jest do odkrycia. Sam wycofałem się w 1997 roku, gdy po raz pierwszy wyszedłem poza dziki przesmyk. Nie powiem także, bo chciałbym, żeby Jaśkowo pozostało takie, jakie jest, ale też wybierając to zdjęcie, chciałem zachęcić do samodzielnego odkrywania takich miejsc. Podpowiem tylko, że do Jaśkowa da się dopłynąć nawet jachtem 8- czy nawet 9-metrowym. Ale czy to jest warte takiego wysiłku? W gruncie rzeczy to taka sama miejscowość jak dziesiątki innych na Mazurach. Może zupełnie niewarta uwagi, bo po co tam płynąć? Do tego jedynego sklepu? W dodatku tylko na żaglach, bez możliwości uruchomienia silnika? Jak wtedy zdążyć na wieczornego grilla? Ale znam też mazurskich żeglarzy, dla których Jaśkowo jest prawie jak Mekka. Bez odwiedzenia Jaśkowa sezon jest stracony. Bywam tam co roku...

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.