Marcin Gienieczko - sprzęt do wyprawy niemal gotowy

2014-04-10 16:13 Marcin Gienieczko
Fot. archiwum Marcina Gienieczko (8)
Autor: Archiwum Żagli

Marcin Gienieczko, znany podróżnik i współpracownik „Żagli”, przysłał nam następującą informację: Właśnie wróciłem z Targów Wiatr i Woda w Warszawie, gdzie miałem możliwość przedstawić swój projekt. Na konferencji został zaprezentowany rower Unibike, moje canoe „Uniqa-Opteam” oraz sprzęt marki The North Face.

Łukasz Czeszumski wrócił z Brazylii. Łukasz jest moim partner na Rio Napo. Jutro będziemy mieli kolejny wspólny trening nad morzem -test canoe oraz sprzętu. Trwają negocjancie w sprawie wysłania canoe oraz sprzętu w kontenerze do Quito w Ekwadorze. W ta sprawę już się zaangażowało 10 osób. Niestety Polacy w Ekwadorze są mało życzliwi natomiast Ambasador Ekwadoru wraz ze swoim przyjacielem i firmą Hartwig Szczecin dają z siebie wszystko. Wysyłkę sprzętu robimy w połowie maja. Muszę zapłacić dość spore cło. Cała Ameryka Południowa to jedna wielka biurokracja, dla której tematyka zbywania i przekładnia wszystkiego na później to norma dnia codziennego.

Wraz z firmą Naviga przygotowałem zasilanie całej mojej aparatury. Takie rzeczy jak: gps, panel słoneczny, laptopy, lampki, iPad itp. W tym wszystkim pomaga mi firma Krzysztofa Makowskiego Naviga z Gdyni, która zajmuje się logistycznym wsparciem niemalże każdej wyprawy na Antarktydę, Arktykę a zwłaszcza na Spitsbergen. Krzysztofa poznałem w 2007 roku, kiedy pomagał mi w przygotowaniach do pierwszej zimowej wyprawy, czyli próby przejścia zima gór Mackenzie. Krzysztof, wraz ze swoim pracownikiem Sebastianem, to niemalże przyjaciele. Na nich zawsze mogłem i mogę liczyć. Krzysztofa podziwiam za to, że z niczego zrobi coś. Ja zdolności zbytnio manualnych nie posiadam, a już na pewno elektrycznych, a Krzysiek to „MacGyver”. Jego dokładność jest po prostu bardziej perfekcyjna niż inżynierów F1 w teamie Mercedesa. Poważnie. Poniżej kapitalny pomysł jak przygotować lampkę do wszystkiego. Prostota i pomysłowość jest zbawienna. Zwłaszcza w wyczynowej eksploracji. Lampka będzie służyć do oświetlania drogi w nocnym płynięciu Rio Napo czy Amazonką. Może służyć również w namiocie w obozowaniu itp. Zasilana jest z akumulatora, natomiast akumulator zasila za dnia, znaczy ładuje, panel słoneczny, który będzie leżał na canoe. Nagrzewał się (czasami) do czerwoność w południe. Wiadomo - o godzinie 18.00 już jest ciemno, a trzeba nadal żyć, funkcjonować, więc energii potrzeba. Akumulator został zapakowany w specjalne pudełko wojskowe. Nawet jak Indianie będą strzelać to nie przebiją (oby tak nie było). Akumulator będzie również dobrym balastem na dziobie canoe. Kiedy płynąłem w canoe przez Bałtyk zapakowałem przy pomocy Arka Pawełka 3 duże kamienie i kilka butelek wody. Wtedy canoe szło lepiej. Wielu może się dziwić, bo zazwyczaj odciążają łódki, ale w moim canoe jest odwrotnie. Lepiej się trzyma wówczas wody, jest mniej wywrotna i sunie po falach - a o to właśnie chodzi! To samo kapitanowie. Robią balastowanie na dużych barkach. Kiedy wypakowaliśmy węgiel, zalewaliśmy wszystko wodą.

Dzięki Krzysiek, dzięki Sebastian za poświęcony czas oraz życzliwość.

Pozdrawiam

Marcin

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.