Łowcy nagród z Dobrej Nadziei - Robertson & Caine

2015-11-16 15:12 Dominik Życki
Łowcy nagród z Dobrej Nadziei - Robertson & Caine
Autor: MAT. PRASOWE

Każdy, kto interesuje się jachtami, zauważył, że niektóre z nich nie mają w oznaczeniu wymienionej nazwy produkującej je stoczni. Nie oznacza to, że producenci nie chcą się nimi chwalić. Zwykle – tak jak w przypadku południowoafrykańskiej stoczni Robertson & Caine, produkującej znane katamarany Leopard – wynika to po prostu z historii ich działalności.

Robertson & Caine wyprodukowali grubo ponad 1000 jachtów przez 30 lat od początku swej działalności. Leopardy, które spotykane są na świecie także pod nazwą Moorings i Sunsail, budują od 1994 r. Siedziba tej stoczni mieści się w Republice Południowej Afryki, w pobliżu jednego z najbardziej żeglarskich przylądków świata – Przylądka Dobrej Nadziei. W dzielnicy Kapsztadu o swojsko brzmiącej nazwie Woodstock 1100 pracowników wytwarza nawet trzy katamarany tygodniowo, wykorzystując najnowocześniejsze technologie.

Wszystkie wyjeżdżające z „fabryki” łodzie przygotowane są do tego, by o własnych siłach, po wodach oceanicznych dopłynąć do swych nowych armatorów w Stanach Zjednoczonych, w Europie, Australii czy Nowej Zelandii – prawie żaden nie zostaje w RPA. Trafiają przede wszystkim do firm wynajmujących je na ciepłych i bezpiecznych akwenach, ulubionych przez turystów: na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, Karaibach, Seszelach, Morzu Śródziemnym, w Azji oraz na Południowym Pacyfiku. Leopardy są dzielne, łatwe w obsłudze, solidne, trwałe i niezwykle wygodne – bo tylko takie jednostki zapewniają zwrot inwestycji w czartery. Dlaczego więc firma Robertson & Caine nie produkuje ich pod własną nazwą? Odpowiedź na to pytanie przynosi historia południowo-afrykańskiej stoczni.

Typowe początki

John Robertson oraz Jerry Caine założyli firmę Robertson and Caine LTD w 1991 r. po kilku latach produkcji na zamówienie jachtów turystycznych i wyczynowych, także tych z włókien węglowych. Stocznia byłaby pewnie jedną z wielu na świecie, budujących bliżej nieznane modele łodzi, gdyby nie podpisała w 1994 r. wyjątkowej umowy – z największą na świecie firmą zajmującą się czarterami we wszystkich niemal zakątkach globu – z firmą The Moorings. Robertson & Caine podjęła się wówczas produkcji specjalnie zaprojektowanych katamaranów dla floty czarterowej, o nazwie... określonej przez inwestora, czyli właśnie Moorings i Sunsail. Setny egzemplarz dostarczono zgodnie z umową po czterech latach od podpisania dealu.

W 2000 r. współpracę między R&C oraz Moorings jeszcze bardziej zacieśniono, tworząc dobrze dziś znaną firmę Leopard Catamarans. Jednak w praktyce jachty w dalszym ciągu produkuje ta sama stocznia Robertson & Caine – na początku roku 2002 zwodowano tu tysięczny egzemplarz katamaranu Leopard. Ten sukces osiągnięto na przestrzeni nieco tylko ponad dekady, po której stocznia trafiła do światowej czołówki producentów turystycznych katamaranów. Nie udałoby się tego osiągnąć bez dopasowania produktów do wymagań klientów, a także bez utworzenia sieci pośredników zlokalizowanych na sześciu kontynentach w 20 krajach, służących klientom serwisem, wiedzą i poradami. Łatwo dostępne zaplecza serwisowe czynią stocznię bardziej wiarygodną i godną zaufania, łatwo i szybko można bowiem usunąć kosztowne w czarterach problemy techniczne.

Trafione pomysły na rozwój

Przez te pierwsze lata działalności stoczni przede wszystkim poszerzono liczbę oferowanych modeli. Dziś np. stocznia produkuje cztery wersje dwukadłubowców żaglowych, oznaczonych liczbami w zależności od długości w stopach, są to: najnowszy Leopard 40, świetnie sprawdzający się w biznesie czarterowym Leopard 44, a także dużo większe Leopardy 48 i 58. Wszystkie zaprojektowane zostały przez współpracujące ze stocznią biura konstrukcyjne – Morrelli & Melvin oraz Simonis Voogd. Wykorzystano także bezsprzeczną popularność jednostek wśród klientów firm czarterowych i zaoferowano je im na własność. Firma Moorings, która wraz z Sunsail znalazła się w obrębie wielkiej grupy turystycznej TUI, zaproponowała proste rozwiązanie – by nowi prywatni armatorzy mieli możliwość „puszczania” swoich jachtów w czarter. W ten sposób będą mogli znacząco zredukować koszty utrzymania łodzi, a nawet na tym przedsięwzięciu zarobić. A ważne jest to, że będą przecież mieć katamaran z wyposażeniem dopasowanym do swych indywidualnych oczekiwań. Pomysł doskonale się sprawdził i teraz wielu nabywców nowych leopardów udostępnia je grupie TUI do wynajęcia (użytkując swój jacht lub podobny w innym miejscu na świecie w dowolnym terminie).

Podwójna optymalizacja

Co więcej, okazało się, że także amatorów łodzi z napędem mechanicznym interesują dwukadłubowce. Są oszczędniejsze, wygodniejsze i mają znacznie większy zasięg niż jednokadłubowe jachty motorowe. W 2007 r. Robertson & Caine rozpoczął produkcję pierwszego katamaranu napędzanego wyłącznie silnikami – Leoparda 47PC. Jednostkę tę precyzyjnie zoptymalizowano pod kątem zużycia paliwa, starannie opracowując kształty kadłuba. Wkrótce potem powstały kolejne motorowe leopardy: 37PC zastąpiony w 2011 r. przez model 39PC, a także 47 PC, który doczekał się sukcesora w produkowanym obecnie modelu 51PC.

Ten ostatni ma wiele ciekawych udogodnień, jak na przykład drugi, przedni kokpit z bezpośrednim przejściem do salonu i wielki mostek (flybridge), na którym wygodnie zmieści się nawet 10 osób. Tak jak w przypadku łodzi żaglowych z firmy Robertson & Caine, katamaran motorowy może być dostarczony do każdego zakątka świata.

Leopardy od lat zdobywają tytuły Jachtów Roku, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Może to bliskość słynnego przylądka dającego dobrą nadzieję żeglarzom sprawiła, że katamarany te są tak cenione przez żeglarzy i motorowodniaków. Warto więc pamiętać, że nagrody w tych konkursach trafiają do mało znanej stoczni Robertson & Caine.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.