Laura Dekker ukrywa się przed piratami
Nasz specjalny korespondent, kpt. Jerzy Knabe informuje z Londynu: Nie obfitujący dotychczas w dramatyczne wydarzenia rejs samotnej Holenderki nabrał ostatnio posmaku wielkiej tajemniczości. Żeglarka po raz ostatni była widziana 26 września 2011 gdy wyruszała z australijskiego portu Darwin w kolejny etap okrążania świata. Kurs – na zachód!
Ale od 6 października zapadła cisza. Laura wyjaśniła, że ze względu na powszechnie znane niebezpieczeństwa czyhające ze strony ‘złych ludzi’ na Oceanie Indyjskim jej pozycje będą teraz utajnione. Mapka z jej pozycją w internecie została wyłączona ponieważ ‘piraci też używają internetu’. Jej codzienny biuletyn nie dość, że będzie ukazywał się dopiero po tygodniach zwłoki, to jeszcze nie będzie podawał warunków pogodowych jakie ją spotykały bo to też mogłoby zdradzać jej pozycję... I tak teraz ujawniane są tylko lakoniczne informacje, że wszystko OK, że płynie i ma się dobrze.
Chociaż piractwo jest najczęstsze w okolicy wybrzeży somalijskich, czyli ‘Rogu Afryki’ i zatoki Adeńskiej, to akty piractwa zdarzyły się już i w innych rejonach oceanu. Siedemnasto- letni Zac Sunderland, który ukończył samotne okrążenie świata w lipcu 2009 w drodze do Wysp Kokosowych napotkał tajemniczą jednostkę, która dłuższy czas śledziła jego ruchy, zbliżyła się nie ujawniając nikogo na pokładzie – i na tym szczęśliwie się skończyło. Środki ostrożności zostały zarządzone przez jej australijskiego managera Lyall Mercer’a. Powiedział on, że „Laura jest dobrej myśli ale my chcemy działać mądrze i zabezpieczyć jej tyle ochrony ile tylko jest możliwe. Jesteśmy przekonani, że wszystkie środki ostrożności zostały uruchomione”. Decyzja co do trasy została podjęta – ale nie ujawniona.
Należy przypuszczać, że w ustalaniu tych środków bezpieczeństwa brał znaczący udział jej ojciec Dick Dekker, który przyleciał na spotkanie z Laurą w Darwin podczas jej miesięcznego postoju w północnej Australii. Przywiózł ze sobą nowy komplet żagli – ale stary komplet będzie jeszcze służył ponieważ został jej gratisowo naprawiony... Chyba w efekcie wzbudzonej sympatii miejscowych żeglarzy, gdyż wsród innych zajęć były też odczyty wygłoszone po angielsku przez Laurę w Darwin Sailing Club.
Ojciec pomagał Laurze w koniecznych naprawach układu sterowego, w oczyszczeniu i pomalowaniu kadłuba nowym antyfoulingiem (korzystając z okresów odpływu wody w starannie dobranym miejscu), w przygotowaniach do następnego odcinka podróży no i, co chyba najprzyjemniejsze, w świętowaniu jej 16-tych urodzin, które przypadały dnia 20 września. Laura wspomina je jako obżarstwo pączkami, na które sobie pozwoliła wiedząc, że czeka ją długi okres czasu bez takich przyjemności...
Innym przyjemnym wydarzeniem była wiadomość o tym, że została ona nominowana do najwyższego holenderskiego odznaczenia żeglarskiego ‘The Conny Van Rietschoten Trophy’. Jest to, wręczana już od 27 lat, nagroda imienia słynnego holenderskiego kapitana Corneliusa van Rietschoten, dwukrotnego zwycięzcy regat Whitbread (obecnie Volvo Ocean Race) w latach 1977-1978 i 1981-1982 na jachtach ‘Flyer’ i ‘Flyer 2’. Za drugim razem ustanowił ówczesny rekord 120 dni na okrążenie świata. Czy Laura dostanie tą nagrodę powinno się okazać już w grudniu 2011.
Gdzie wtedy będzie się ona sama znajdować – nie wiadomo. Może za Madagaskarem a może już na Morzu Czerwonym. Obecnie żegluje właśnie przez sam środek Oceanu Indyjskiego, który jest wielki i burzliwy. Nie był on przychylny dla poprzedniczki, też 16-letniej Abby Sunderland i zakończył jej próbę wywrotką jachtu ‘Wild Eyes’, z której jednak, po długiej i skomplikowanej akcji ratowniczej amerykańska nastolatka szczęśliwie uszła z życiem...
Zatem nie należy teraz, przez następne tygodnie, niecierpliwić się i wyczekiwać na wiadomości o Laurze Dekker. Bowiem jeżeli się raptem pojawią – nie będą one dobre. Lepiej spokojnie trzymać kciuki, by żeglarskie szczęście jej dalej nie opuszczało.
Jerzy Knabe 28 października 2011