Laura Dekker już w Afryce Południowej
Jerzy Knabe informuje z Londynu: Miło mi donieść czytelnikom "Żagli", że dnia 14 listopada 2011 Laura Dekker na pokładzie swojego niezawodnego jachtu ‘Guppy’ zawinęła do portu Durban w Południowej Afryce. Przepłynęła szczęśliwie, i nadal bez większych problemów, cały Ocean Indyjski w ciągu 47 dni.
Tym samym zakończył sie okres ‘utajnionej’ żeglugi, kiedy to jej pozycja i postępy nie były podawane do publicznej wiadomości ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo ze strony piratów. Publikowana aktualnie mapka jej przebytej trasy trasy jest jeszcze nadal dosyć niejednoznaczna...
Jak pisze w swoim blogu, jej pierwsze kroki na lądzie były nieco chwiejne a czekające na nią zajecia lądowe wydawały się przerastać jej możliwości. Nic więc dziwnego, ze zaraz po odprawie celnej chętnie powróciła do bezpieczeństwa i swojskiego miejsca na pokładzie jachtu. Celnik przy odprawie nie dowierzał jej deklaracji, że przypłynęła całe 6000 Mm oceanu solo i non-stop z Darwin w Australii Musiała więc udowadniać swoją wersję wydarzeń powołując się na swoją strone internetową z opisem całego rejsu.
Adaptacja do pobytu na stałym lądzie była jednak ułatwiona przez chęć wzięcia gorącego prysznica oraz otwarte możliwości zjedzenia coś innego niż spaghetti,ryż i fasolkę z puszki - jak kawałek świeżego mięsa lub nawet ryby (za którą nie przepada)... Twierdzi jednak, że mogłaby płynąć jeszcze kilka tygodni bo zapasów na jachcie nie braknie a pobyt w morzu na pokładzie jachtu, w pełnej harmonii z naturą, jest dla niej stanem normalnym i szczęśliwym. Nie mniej pozbycie sie zasolonych ciuchów i nieprzerywany sen przez całą noc w suchej koji mają też swoje zalety. Laura jest teraz w wirze spotkań z mnóstwem zainteresowanych, udzielania wywiadów i wielu innych podobnych zajęć.
Ostanie dni przed zawinięciem do portu były bardzo wymagające ze względu na konieczność pilnowania się na radarze przed wzmożonym ruchem statków dookoła, zmienne, silne i niekorzystne wiatry (jak to zwykle niezgodne w ‘warunkami średnimi’ podawanymi przez mapy pogodowe), strome fale powodowane przez prąd Agulhas no a ostatnie mile przed Durbanem pokonywała w gęstej mgle. Zobaczyła wieżowce na lądzie dopiero z dystansu 3 mil morskich.
Terminy i bardziej szczegółowe plany dalszego ciągu rejsu jeszcze nie są znane ale wiadomo, że czeka ją teraz żegluga Atlantykiem na północ aby dopłynąć do Gibraltaru gdzie będzie zamknięcie samotnego okrążania świata. Pomyślnych wiatrów, Laura!
Jerzy Knabe 17.11.2011