Kpt. Tomasz Cichocki „odnaleziony” na Pacyfiku
Od 21.11.2011 roku (czyli od 144 dnia rejsu dookoła świata) na skutek problemu technicznego nie można było nawiązać łączności z „Polską Miedzią”, tym samym z kapitanem Tomaszem Cichockim. Szczęśliwie po ponad miesiącu kontakt z polskim żeglarzem płynącym samotnie jachtem typu Delphia 40 dookoła świata został odzyskany!
Drugiego dnia utraty łączności zgłosiliśmy ten fakt zarówno do polskich jak i australijskich służb ratownictwa morskiego. Pocieszający dla nas był fakt, przekazany przez Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni, że radiopława nie nadała sygnału. Po kilku kolejnych dniach RSS Australia poinformowała nas o namierzeniu sygnału AIS "Polskiej Miedzi". Analiza prędkości przemieszczania się jachtu wykonana przez RSS Australia wykazała, że z pewnością Polska Miedź nie jest w dryfie. To był balsam na nasze zszargane nerwy i wyspa nadziei dla rodziny Tomka. Kilka następnych dni obserwacji upewniło nas w przekonaniu, że jacht "trzyma" wcześniej ustalony kurs. Nabraliśmy przekonania, że kapitan jest cały i zdrowy. Najważniejszy jednak moment miał miejsce w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia.
O godzinie 7.30 rano otrzymaliśmy telefon od załogantki rosyjskiego statku "Profesor Kromov". Z tą jednostką za pomocą UKF-ki połączył się kapitan Cichocki pozostawiając nam cudowną, świąteczną informację, że czuje się świetnie, żebyśmy się nie martwili. Podał spodziewany czas dotarcia do Przylądka Horn. Określił go na 25.01.2012 do 05.02.2012. To był dla nas najdoskonalszy prezent świąteczny i wielka ulga dla rodziny i przyjaciół kapitana.
Odetchnęliśmy z ulgą mimo tego, że wiemy, że na kolejną, bezpośrednią informację od "Cichego" przyjdzie nam długo czekać.
Ciekawostką może być fakt, że dwaj polscy kapitanowie – Roman Paszke i Tomasz Cichocki – żeglują samotnie dookoła świata, jeden na zachód próbując pobić rekord opłynięcia ziemi w tym właśnie kierunku, drugi zaś na wschód. Jest szansa, że za kilkanaście dni ich kursy będą przebiegały w niewielkiej odległości od siebie, prawdopodobnie gdzieś w okolicach Hornu, być może już (jeszcze) na Pacyfiku. Sytuacja, w której dwóch śmiałków z jednego kraju jednocześnie żegluje dookoła świata – nie zdarza się często...