"Kowal" w Hotelu Nadmorskim

Mirek Kowalewski zachwycił publiczność Cafe Venezia w Hotelu Nadmorskim w Gdyni na Nadmorskich Spotkaniach z Piosenką Żeglarską. Miało być nieco ballad, których jeszcze nie śpiewał, a wyszła opowieść o drodze artystycznej znanego szantymena. Zaczął od jesieni, która za oknem, a jemu mimo wszystko jeszcze się chce (grać i śpiewać), a „Morskie Opowieści”, były pierwszym zetknięciem się artysty z tym rodzajem repertuaru.
Potem rajdy studenckie (zilustrowane „Gawędziarzami”) i marzenia o wielkich rejsach, aż po opłynięciu „Pod Żaglami Zawiszy” Przylądka Nieprzejednanego spełniło się marzenie i trzeba było wymyślić nowe. Zaczął od pojedynczego projektu pod tytułem „Samanta” i wszedł w ten sposób do szantowego światka. Chwilą refleksji były dwie piosenki dla tych i o tych, którzy już przy niebieskim barze zamawiają drinki, za które się nie płaci i po których nie ma się kaca.
Wzorem paryskich śpiewaków ulicznych rozdał publiczności „empetrójki” z refrenami kilku piosenek, które ta natychmiast ochoczo wykorzystała do wspólnego śpiewania. Na pamiątkę pozostał egzemplarz najnowszego utworu „Kowala”, „Banalnej Piosenki”, z własnoręcznym autografem. Oficjalne zakończenie „Rejsem do Kalifornii” było tylko zapowiedzią bisów. Tutaj artysta poszedł za przykładem supermarketów już teraz oferujących pachnące, bożenarodzeniowe pierniczki i zaprezentował szantową kolędę. Ostatni bis wykonali wszyscy wspólnie wielokrotnie powtarzając refren „Gdy nad woda czai się świt, skrada się poranek / Po upojnej nocy nas zaskoczył, a nam nie jest wstyd”.
W pierwsza środę listopada organizator Spotkań, Andrzej Kadłubicki zapowiedział, znanego skądinąd, Marka Majewskiego. Do zobaczenia!