Kosztowna poczta butelkowa
W dawnych dziennikach pokładowych brodaci kapitanowie przyznawali się otwarcie do pojenia załóg rumem i grogiem – rozcieńczonym rumem z cukrem oraz wodą i przyprawami na gorąco. Służyło to za środek przeciwbólowy i antyreumatyczny. W tropikach podawało się marynarzom wodę z winem, bo lekki szprycerek najłatwiej gasił pragnienie, co pozwalało oszczędzać słodką wodę. Kto nie wierzy, niech koniecznie zajrzy do świetnej książki Mariana Mickiewicza "Z dziejów żeglugi"!
Rozumiejąc tradycję i mając dla niej duży szacunek, zachwiałem się jednak w swojej wierze w konieczność wspomagania ludzi morza trunkami, gdy poznałem cenę butelki szampana wydobytej z zatopionego w pobliżu Wysp Alandzkich na Bałtyku żaglowca. Płynący w okresie pierwszego rozbioru Polski najprawdopodobniej do Petersburga statek zatonął wraz z ładunkiem. I tak spora partia doskonałego Veuve Cliquot chłodziła się przez prawie ćwierć tysiąclecia w perfekcyjnych warunkach na dnie naszego zimnego morza...
Oczywiście nurkowie jako wodniacy nie mogli się powstrzymać od degustacji na miejscu, by potem chwalić smak najstarszego dostępnego szampana świata. Taką oto smakowitą wiadomość sprzed 250 lat dostarczyła nam ta swoista poczta butelkowa w czasie. Aliści okazało się, że „odbiorcy wiadomości” spożyli trunek wart ponad 50 tys. euro za... butelkę! I do czego to może doprowadzić tradycja?
Ano, do czynów jeszcze bardziej gwałtownych – 41-letni ustczanin jest podejrzany o włamanie do pięciu kutrów, rozbicie ich kompasów i wypicie ich zawartości. Gdy został zatrzymany na gorącym uczynku, miał już 4,5 promila alkoholu w organizmie oraz dużo szczęścia, że nasza flota rybacka jest przestarzała. W nowych bowiem kompasach zamiast tradycyjnego spirytusu, w którym pływa igła magnetyczna, są substancje silnie toksyczne. Niemniej pytanie: „Rozpijemy kompas?” nadal jest używane przez starszych wodniaków. Zastanawiam się tylko, czy prokuratura do zarzutu włamania i naruszenia cudzej własności nie dołoży paragrafu o niszczeniu zabytków techniki...
A swoją drogą – czy ktoś inny niż marynarze mógł wymyślić pocztę butelkową?