Kapitan Cichocki minął Przylądek Dobrej Nadziei i... kolejny sztorm

2011-09-28 0:49 Ze strony www.kapitancichocki.pl
_
Autor: Materiały prasowe Eljacht

Kapitan Tomasz Cichocki ponad 80 dni temu wystartował Delphią 40 z Brestu do samotniczego rejsu dookoła świata bez zawijania do portów. Olsztynianin przepłynął już Atlantyk i minął Przylądek Dobrej Nadziei, a kilka dni temu przebył kolejny sztorm.

Poniżej informacje ze strony rejsu, www.kapitancichocki.pl:

Wczoraj [t.j. 15 września] kapitan Tomasz Cichocki na jachcie "Polska Miedź" dopłynął w okolice Przylądka Dobrej Nadziei. Za nim 77 dni i ponad 7500 przepłyniętych mil. A przed nim? blisko 20.000 mil, z czego pierwsza "dziesiątka" najniebezpieczniejszych wód południa oceanu indyjskiego. Przez najbliższe kilka miesięcy Tomek będzie walczył z nagłymi zmianami pogody, z niską temperaturą i z samym sobą. Do Przylądka Leeuwin zostało mu około pięciu tysięcy mil i to on właśnie wyznacza nasz kolejny milestone samotnego rejsu dookoła świata bez zawijania do portów.

Na stronie rejsu można obejrzec film nakręcony przez żeglarza podczas mijania Przylądka.

Po pierwszym poważnym sztormie - relacja kapitana
20.09.2011
Pisaliśmy już o kłopotach energetycznych kapitana i o tym jaki ma na to wpływ dość częsty słaby wiatr. Problemy pogłębiły się do tego stopnia, że kapitan ograniczył komunikację z lądem o połowę, większość czasu płynie bez wspomagania oprzyrządowania i...raczej nie czyta przy lampce. Na całe szczęście zaczął pisać, a jest o czym. Kilka dni temu kapitan spotkał się sam na sam ze sztormem i oto jego przemyślenia.

Po dwóch dniach klinczu z prądem Agulhas 17 września po południu udało mi się wydostać poza jego zasięg i zejść na około 38 równoleżnik południowy. Około 22 zaczął się ostry sztorm. Wiatr o sile 55 węzłów. Momentami dochodził do 62. z kierunku zachodniego. Fala o wysokości około 9 metrów (wg. Wskazań satelity z którymi się zgadzam) z kierunku zachód-poludniowy-zachód. Sztormowałem z wiatrem. Ożaglowanie – ułamkowy fok.(film) Ponadto za rufą około 230 metrów lin stabilizujących. Wdzierająca się na pokład fala zalewała kokpit do połowy zejściówki (zamkniętej ale niezbyt szczelnej). Pomnik dla Delphi za otwartą rufę. Dziś rano morze się uspokoiło. Straty – brak. Jedynie sporo wody w zęzie oraz bakistach rufowych i gorąca fasolka po bretońsku na klacie kapitana. Wind generator bez sensacji, trochę podładował i tyle. Zyskałem około 1,5 litra ropy. Podobało mi się!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.