Jachty niezwykłe: KORSARZ
Natknąłem się na artykuł, który przykuł moją uwagę i wzbudził falę refleksji. Regaty o Puchar KORSARZA, słynnego polskiego jachtu – to jest coś!
Nieprzypadkowo start do tych zmagań na Bałtyku odbył się w dzień po otwarciu Igrzysk Londyn 2012, bo największy sukces najstarszego polskiego jachtu regatowego pozostającego „w czynnej służbie” wiąże się też z preolimpijskim rejsem z Sopotu do Kilonii w 1936 r. – tuż przed igrzyskami w Berlinie, z żeglarską filią w Kilonii właśnie. To wtedy młoda polska załoga pod dowództwem słynnego kapitana Tadusza Prechitki wyprzedziła wszystkich rywali i zdobyła unikatowy wiszący złoty kompas kapitański – prawdziwe dzieło sztuki, które prócz cennych kruszców zawierało marynistyczną grafikę samego Albrechta Dürera! Wokół przyznania nagrody, która w zamyśle organizatorów miała trafić oczywiście w ręce załogi niemieckiej, było sporo zamieszania, a relacje na temat szczegółów okoliczności jej przyznania oraz los samej nagrody (czy Polacy wywieźli ją do Gdańska, czy nie?) nie są zgodne...
Wspaniały drewniany kecz zbudowano w 1934 r. na gdańskich Stogach w stoczni jachtowej Kroppa na zamówienie Polskiego Klubu Morskiego. Jako konstruktora podaje się nazwisko Oertz (bez imienia!), ale nie wiem, czy chodzi o słynnego Maxa Oertza, który projektował cesarskie „Meteory” i „Pesę”, bo ten zmarł w 1929 r. Jeśli to był on, a „Korsarz” jest jego „pogrobowcem”, to czapka z głowy!
W czasie wojny Niemcy „przechrzcili” jacht na „Paula von Benecke”, po naprawieniu z wojennych zniszczeń nowa władza zmieniła mu – zgodnie z panującym ówcześnie trendami – nazwę na „Kolektyw”. Na szczęście po 1956 r. wrócono do dawnej nazwy i w 1972 r. kpt. Prechitko znów poprowadził do Kilonii „Korsarza”, a tam odbywały się... kolejne regaty olimpijskie. Koło historii się zamknęło...
Dziś jacht stoi koło Wisłoujścia, na przystani Polskiego Klubu Morskiego, ma swe regaty, a ci, co mieli zaszczyt postawić na nim stopę, wspominają np. jego piękny rumpel, zakończony wyrzeźbioną lwią głową...