Jachty niezwykłe: Antica – zwyczajna niezwykłość
Kiedy tak skromnie stoi na Motławie nieopodal gdańskiego Żurawia, nikt spoza środowiska żeglarskiego nie powiedziałby, że to jacht niezwykły. Nazwano by go pewnie oldtimerem, „drewienkiem", a nawet kutrem. Ale ANTICA obchodzi właśnie ćwierćwiecze swego rejsu dookoła świata...
To musiała być nadzwyczajna przygoda dla drewnianego kutra rybackiego, orzącego pracowicie od momentu zwodowania w 1953 r. do 1980 r. wody Bałtyku w poszukiwaniu ryb. Sprzedany w prywatne ręce po 10-letniej przebudowie ruszył na oceany świata w poszukiwaniu... No właśnie – czego? Sensu życia, przygody, romantycznej wędrówki? Jak opowiada jego kapitan – także wyjątkowy, bo skromny do przesady – Jurek Wąsowicz, rejs został zrealizowany trochę na przekór ludziom, którzy ani w jacht, ani w sens jego remontu, ani w upór armatora nie wierzyli...
W latach 1991 –1997 (dookoła świata) i później (wokół Ameryki Południowej, 1998 – 2000, wokół Atlantyku szlakiem słynnych Polaków, 2003 – 2004 i Europa – Ameryka, 2005 – 2006) i jacht, i kapitan pokazali klasę, choć trudno by się doszukać cienia chełpliwości w książkach Jurka ("Antica. Spełnione marzenia" i "Prawdziwe wyzwanie"). A przecież za swoje wyczyny został nagrodzony wszystkimi prestiżowymi nagrodami polskiego żeglarstwa.
Pamiętam, jak około 10 lat temu właśnie "Anticą" pod kpt. Wąsowiczem przypłynęła do Pucka grupa koleżanek i kolegów na jesienne Spotkania Internetowych Żeglarzy. Odwiedzaliśmy ich na jachcie, rozmawialiśmy, piliśmy herbatę... Jurek dyskretnie towarzyszył SIZ-owym harcom, ale spać poszedł wcześnie, bo z powodu sztormowej pogody mieli nazajutrz wcześniej wracać do Gdańska. Rano okazało się, że jest problem – w nocy "kuło" nieźle i wiatr "wygonił" sporo wody z zatoki, a pucki port jachtowy do najgłębszych nie należy. Masywna "Antica" osiadła na dnie, więc najpierw wspólnymi siłami "ciężkiej kawalerii" SIZ-u (z 10 chłopa!) przebiegaliśmy na komendę z burty na burtę, by przechyłami jachtu wybić rynnę w dnie i uwolnić kil. Udało się i kiedy podrzucani paskudną falą ruszyli na zatokę, poczułem żal, że nie jestem na pokładzie tego niezwykłego jachtu żaglowego. No cóż – może jeszcze kiedyś będę? "Antica" nadal jest w świetnej formie!