Historia jednej operacji

2010-07-07 15:33 Piotr Górnisiewicz
_
Autor: Z archiwum uczestników rejsu

- Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że będę zmuszony operować na morzu, kilkadziesiąt kilometrów od najbliższego szpitala, kilka tysięcy kilometrów od swojej kliniki – powiedział po założeniu dwudziestu szwów na rozległej ranie swojego przyjaciela kapitan wyprawy, na co dzień chirurg plastyczny Jerzy Wilgus, który w grudniu 2008 roku wraz z 12 osobową ekipą wyruszył na Martynikę, aby na katamaranie Laguna 440 przeżyć rejs swojego życia. Planowana od kilkunastu miesięcy wyprawa mogła skończyć się dla jednego z jej uczestników tragicznie.

Wyprawa rozpoczęła się wylotem z Warszawy do Paryża, stamtąd niemal 10 godzinny lot na Martynikę. Po przylocie odpoczynek i aklimatyzacja połączona ze zwiedzaniem wyspy. Po 3 dniach wreszcie upragnione zaokrętowanie. Katamaran Laguna 440 stanowił dobry wybór, pozwala na swobodne i bezpieczne żeglowanie nawet z mało doświadczoną załogą na pokładzie. Większość członków załogi to żeglarze amatorzy, pasjonaci podróżnicy, których fascynuje podwodny świat nurkowania.

15 grudnia katamaran wypływa na wody Morza Karaibskiego kierując się w stronę Santa Lucia, pierwszej wyspy – państwa w archipelagu Wysp Zawietrznych, części Małych Antyli. Kolejną wyspą będzie St. Vincent i Grenadyny. Podróż przebiega zgodnie z planem aż do 8 dnia wyprawy.
Wtedy, 48-letni Tomek, lekarz z Katowic zakłada płetwy i maskę aby jak każdego dnia rano podziwiać podwodny świat jednej z wielu w tym rejonie lagun. Nurkowanie przebiega spokojnie, gdy nagle załoga katamaranu dostrzega wodną szamotaninę zmagającego się z czymś nurka.
- Na początku myśleliśmy, że to atak rekina, jednak już po paru sekundach przez lornetkę zobaczyliśmy, że Tomek walczy sam ze sobą. Rzuciliśmy się wpław aby mu pomóc, lecz z każdą chwilą gdy zbliżaliśmy się do nurka ruchy wody wokół niego były coraz słabsze. Tomek z wielkim trudem łapał powietrze, a woda wokół niego była mocno zaczerwieniona. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Niemal w tej samej chwili jak dopłynęliśmy do niego, Tomek stracił przytomność.  Jak się okazało jego noga utknęła w szczelinie koralowca, a próby jej wyciągnięcia skończyły się mocnym przecięciem wzdłuż ścięgna Achillesa i łydki. Gdybyśmy dotarli na miejsce kilkadziesiąt sekund później mogłoby być bardzo niewesoło. – wspomina doktor Wilgus.

Nieprzytomnego nurka najszybciej jak to możliwe przetransportowano na katamaran. Rana nie wyglądała źle, ale Tomek stracił wiele krwi, skaleczenie było głębokie – uszkodziło ścięgna. Próbowano przez kilkadziesiąt minut wezwać pomoc  - bezskutecznie, wtedy kapitan podjął decyzję – operujemy sami. Stół w kokpicie posłużył za operacyjny, wszyscy z dużym zaangażowaniem i przejęciem próbowali pomóc.  Choć operacja nie była skomplikowana, wymagała doskonałej precyzji i maksymalnego jak to możliwe na łodzi braku ruchu. Na szczęście morze okazało się tym razem ich sprzymierzeńcem – katamaran był stabilny, morze spokojne i po godzinie całą operacja była zakończona.
- Gdy pakowałem się na wyprawę cos mnie tknęło aby zabrać ze sobą podstawowe narzędzia chirurgiczne – licho nie śpi pomyślałem. To czego nie zabrałem w wystarczającej ilości to silne środki przeciwbólowe – więc pacjenta musieliśmy dodatkowo po operacji znieczulać tamtejszym rumem, w którego sporą porcję zaopatrzyliśmy się jeszcze na Martynice – żartuje dziś doktor Wilgus.

Tomek doszedł do siebie bardzo szybko, ale już do końca rejsu miał zakaz nurkowania - zakazowi podporządkował się z wielką ochotą.
Wyprawa była spełnieniem marzeń z lat młodzieńczych, mogła skończyć się tragicznie. – Od małego pasjonowały mnie trzy rzeczy – rzeźba, żeglarstwo i ludzkie ciało, a dokładnie poprawianie w nich tych elementów, które z jakiejś przyczyny przeszkadzają kobietom w docenianiu własnego piękna.  Pierwszą i drugą pasję realizuję od czasu wczesnej młodości, a chirurgia plastyczna to efekt zainteresowania ludzkim ciałem i rzeźbą, sposób na życie dzięki którym mogę spełniać swoje marzenia - Doktor Jerzy Wilgus jest chirurgiem plastykiem, żyje i pracuje w Katowicach, jest właścicielem EUROKLINIKI, palcówki medycznej specjalizującej się w wykonywaniu operacji plastycznych. Był jednym z ekspertów w programie telewizji POLSAT – „Chcę być piękna”. Od początku swojej 30-letniej kariery medycznej przeprowadził ponad… 27 tysięcy operacji medycznych.

Historia jednej operacji

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.