Galapagos -Markizy, 3000 mil w 21dni solo

Mirosław Lewiński w swoim rejsie na jachcie "Ulysses", dotarł właśnie na Markizy. 3000 mil płynąc solo pokonał w 21 dni.
W sobotę dokładnie o 1200 kotwica w górę. Prognoza pogody niezbyt zachęcająca – ogólnie brak wiatru ale myśle, że gdy zejdę nieco na południe to pasat się odnajdzie. ,, Rotary” w górę i z zefirkiem 12 węzłow oddalam sie od Santa Cruz, poźniej po prawej Santa Isabela po lewej Tortuga a dalej otwarty ocean. Pierwszy tydzień minął szybko przy ładnej pogodzie i słabych wiatrach z rufy. Dzienne przebiegi wynoszą trochę ponad 100mil co biorąc pod uwagę odległość 3000 mil nie wygląda zbyt optymistycznie i daje miesiąc w morzu ale za to mam pełen komfort życia, gładkie morze i prawie brak kołysania. Dało to mi czas na przyzwyczajenie się do faktu, że płynę sam. Pierwsze wrażenia prawie euforyczne, nie ma zbędnych pytań i kompromisów plus poczucie wyjątkowośći. W końcu nie codziennie pływa się samotnie na tak długim odcinku. Trochę czasu i energii zajmuje mi kuracja kręgosłupa szyjnego, boli mnie prawy bark i nadgarstek. ,,Lekarzu ulecz się sam” więc leczę sie od terapi manualnej wciskając kręgi na swoje miejsce używajac do tego gaśnicy przeciwpożarowej, akupunktury i finalnie blokady farmakologicznej. Leczenie dało oczekiwany efekt co od razu wprawiło mnie w dobry humor i spowodowało postawienie grota. Podwoiłem powierzchnię żagli do 160 metrów co wraz z wzmagającym się pasatem dalo wymierne wyniki we wtorek przebieg dobowy wynosił 188mil. Niesamowite wrażenie kiedy woda po prostu syczy po obu burtach, średnia to 8 wezłów a chwilowe predkości to 9-10 wezłów. Niezwykłe są noce. Księżyc w pełni, Mleczna Droga, jest bardzo jasno a za rufą biały warkocz kilwateru. Jestem tak podekscytowany, że trudno mi zasnąć. Można godzinami patrzeć na niebo, na wodę i na niebo. Żeglowanie Euforyczne. Spać niestety trzeba, jestem sam więc musze byc zawsze w formie. Śpiąc oddaję się pod opiekę Neptunowi i Aniołom Stróżom wierząc w swoją szczęsliwą gwiazdę. Zwykle budzę się ze dwa, trzy razy w ciągu nocy. Zmysły wyostrzają się niezwykle. Szczególnie słuch, słyszę każdy nowy dźwięk nawet w czasie snu. Czesto w nocy wydaje mi sie ,że jeszcze ktoś jest na jachcie , pózniej sobie przypominam, że jestem sam. Sny są tak niezwykle odalone od jachtu, przypominaja mi sie różni ludzie i sytuacje z przeszłości. Wszystko sie układa od nowa i nabiera nowych znaczeń. Najczęściej śni mi się Żona - moja ukochana, tęsknię.
Spię w mesie na zawietrznej lub od czasu kiedy przez otwarty dla wentylacji luk wlała mi się przypadkowa fala zacząłem spać kokpicie tam zawsze jest dużo swieżego powietrza. Przeez dwa tygodnie żadna fala nie weszła na poklad a tu nagle o północy obudził mnie zimny wodospad i na drugi dzień wiadomo – robota.
Roboty natomiast nie będzie z praniem bo samotna żegluga nie obliguje mnie do ubierania się. Mam nadzieję, że jak dopłynę nie zapomnę sie ubrać...
Po tygodniu skończyły się owoce, z warzyw zostały ziemniaki oraz cebula. Neptun, któremu często składam ofiary i hołdy dba o mnie, daje mi ryby. Do tej pory złowiłem dwie mahi- mahi i dwa tuńczyki. Wczorajszy ważył z 10kg, ledwo go wciągnąłem a teraz jak samemu go zjeść? Dieta rybna, zresztą nie ma nic wspanialszego niz świeżo złowiona ryba. Ale kiedy zjem te wszystkie makarony i puszki, które kupiłem w Panamie?
Pozornie każdy dzień jest taki sam , ale pozornie. Zawsze się dzieje coś nowego. Zmiana wiatru, inna fala, ryby, awaria. Poza tym wyznaczyłem sobie ,,rejony” i systematycznie coś naprawiam, czyszczę itd. Poza tym dużo czytam i słucham audiobooków. Bardzo polecam odkrytą przypadkiem pozycję ,,Handlarze czasu” Tomasz Jachimka - samo życie.
Czasu mam dużo dzieki <<Marianowi>>, tak nazwałem autopilota ku pamięci Mariana Wosinskiego, który pomagał mi w pierwszej fazie budowy. Dzięki niemu prawie nie dotykam steru, bez niego samotna żegluga byłaby naprawdę katorgą. <<Marian>> jest tak dobry, że gdybym wypadł za burtę sam doprowadziłby Ulyssesa na Hiva Oa. W samotnej żegludze wypadnięcie za burtę jest jednoznaczne...
Drugim koronnym ułatwieniem jest GPS bez którego na pewno nie byłbym taki spokojny. Władysław Wagner nie miał GPS-a a odkrywcy jak Kolumb, Vasco da Gama i wielu innych nie zawsze wiedzieli co jest za horyzontem. Myśląc o nich odczuwam głęboki szacunek. Oceany są takie same, natomiast zmienili się ludzie i jachty.
Piękna żegluga wiatr coraz silniejszy 24-26 węzłów, Ulysses mknie. Kapitan raz po raz patrzy na żagle zastanawiając się czy nie zarefowac grota i pewnie długo by jeszcze myślał gdyby nie awaria obciągacza bomu, która zmusza do natychmiastowego zrzucenia grota. Obciągacz się rozleciał , robię nowy z talii ale patrząc na log gdzie bez grota płynę może nie 9 ale ciągle 7 do 8 węzłów przypomniałem sobie , że nie płynę w regatach a moim celem jest rejs dookola świata a za naprawy sam płacę. To powściągneło mój temperament. Woda nadal szumi, jacht nie jest tak wciśniety w wodę i jest spokojniej. Już wiem, że grot już w górę nie pojdzie.
16.05.2012 środa
Wczoraj pisałem, że grot nie pójdzie a od 1407 mam znowu pelen zestaw 160metrów kwadratowych. Dlaczego? Zostało mi to Hiva Oa 450 mil jeżeli utrzymam średnią prędkość 6 węzłów zakotwiczę w zatoce w sobotę w ciagu dnia. Wiatr zdycha do 4 B plynięcie więc na samym <<Rotarym>> acz wygodne i bezpieczne oznacza dodatkową noc na morzu. Stawianie grota na Ulyssesie to duży wysiłek ale nie ma wyboru. Nie chodzi o jedną noc, bo Neptun jest dla mnie łaskawy i dobrze sie czuję na morzu ale nie mogę doczekać się Polinezji. Ulysses na motyla płynie pięknie, zdrowo powyżej 6-ściu węzłów jeżeli sie nic nie zmieni w sobotę będziemy na Hiva Oa. Zależy to tylko od Neptuna...
A to jednak przeekorny Dziad, wiatr zdechł grot się rozdarł się od martwej fali, znaczy w dół. Zamiast 180 planowanych mil 112 czyli cały misterny plan w p....du, nie będę w sobotę do południa. Jak twierdzi moj syn powiedz na głos o swoich planach a bogowie się roześmieją. Stało się. Na domiar złego wiatr zdechł a fala została i od marwego kołysania rozdarł sie grot.
18.05 piątek
Pasat wrócił i to z dobrego kierunku SE! Rano sciągając ,,Rotarego ‘’ ze spinakerbomu, skubaniec zawinąl sie wokół sztagu. Tragos. Nie straciłem ducha na sszczęscie i po serii manewrów wiatr go odkrecił ale zdrowo się umęczyłem. No znowu ,,Uli” tnie wodę z predkością przynalezną tzn. ośmiu węzłów.
19.05 2012 sobota
Niestety z obliczeń wynika, że dopłynę na noc. Faktycznie przed Atuona na Hiva Oa jestem o dziewiątej. Ciemno. I znów przed wyborem kołysać sie cała noc na morzu czy zaryzykować i wejść do zatoki. Fish or aquarium? 19.05 2012 O 2207 kotwica w dół w zatoce Taahuku Bay! Rano gdy spojrzałem wokół, widok powalił mnie na kolana. Jest Pięknie.
Przebiegi dobowe:
06.05. | 07.05. | 08.05. | 09.05. | 10.05. | 11.05. | 12.05. |
108 | 170 | 188 | 176 | 163 | 157 | 151 |
13.05. | 14.05. | 15.05. | 16.05. | 17.05. | 18.05. | 19.05. |
160 | 162 | 141 | 141 | 137 | 112 | 159 |
Mirosław Lewiński
s/y Ulysses
telefon Polinezja:+ 987 302019
www.rejswagnera.pl
skype: syulysses