Formuła 1, czyli Delphia 49er Team

2008-06-23 14:15 archiwum Żagli

Tomasz Stańczyk i Paweł Kuźmicki ruszają z nowym projektem Delphia 49er Team. W sobotę o godzinie 13.00 na stoisku Delphia Yachts odbędzie się uroczysta prezentacja projektu połączona z chrztem jachtu. Poniżej prezentujemy rozmowę z żeglarzami.

Rusza nowy projekt żeglarski. Dwa słowa o nim...

Tomek (sternik, na zdjęciu z prawej): To nasza trzecia kampania olimpijska. Na poprzednich, w Sydney i Atenach zajmowaliśmy miejsca dalekie od ideału. Czujemy niedosyt. Paweł żeglował na 49erze, ja na klasie 470. Połączyliśmy nasze siły i myślimy o medalu. Dzięki sponsorowi będziemy mogli skoncentrować się tylko na żeglowaniu. Wystartujemy w regatach o Puchar Świata, w mistrzostwach świata i Europy. Będziemy funkcjonować na zasadach, na jakich działa cała czołówka światowa.

Paweł (załogant, na zdjęciu z lewej): To wyjątkowy, ważny i szczególny dla nas rok. W maju ostatni sprawdzian i mistrzostwa świata, we wrześniu mistrzostwa Europy - to ustali kolejność, pokaże na jakim jesteśmy etapie, jak przepracowaliśmy zimę, co sobą reprezentujemy i ile jeszcze ciężkiej pracy przed nami. W kraju zrobiła się bardzo silna konkurencja, ale to tylko wywinduje poziom do góry.

Czym klasa 49er różni się od pozostałych klas olimpijskich?

Paweł: To najszybsza, najefektowniejsza, najbardziej widowiskowa i spektakularna klasa olimpijska. To jest Formuła 1 na wodzie. Niesamowicie szybka, niesamowicie wywrotna, sprawiająca olbrzymie niespodzianki wszystkim zawodnikom, niezależnie od doświadczenia. Wyścigi są krótkie, dynamiczne, masa walki pomiędzy zawodnikami i o ujarzmienie łódki.


Tomek: Kiedy przesiadłem się z typowej łódki żeglarskiej - 470 - skiff okazał się niezwykle wymagający. Mimo że dość dobrze poznałem żeglarstwo olimpijskie, miałem potężne problemy z opanowaniem tej łódki. Na szczęście udało mi się zgrać z doświadczonym załogantem. Największym problemem było opanowanie "okrętu", który uciekał mi spod kontroli: dużo wywrotek, dużo niekontrolowanych manewrów. Teraz wydaje mi się, że wszystko jest pod kontrolą.

Ostatnio mieliście przygody w sztormowych warunkach...

Tomek: Było to podczas regat karnawałowych. Na Zatoce Kadyksu wiało ponad 5 w skali Beauforta. Do portu wchodziły olbrzymie fale z oceanu, a jednak komisja sędziowska zdecydowała się przeprowadzić trzy wyścigi tego dnia. Tuż przed końcem wyścigu, kilka metrów od linii końcowej wbiliśmy się w falę i przelecieliśmy przez dziób. Na nasze szczęście wiatr i fale zdryfowały nas i przepłynęliśmy z przewróconą łódką linię mety. Zaliczono nam drugie miejsce! Chwila nieuwagi jednego z partnerów powoduje utratę kontroli i wywrotkę. Genaker ma blisko 40 metrów kwadratowych. Bywa groźnie, bo w takich warunkach przeciążenia są ogromne, co grozi właśnie upadkiem lub połamaniem masztu.

W sobotę o godzinie 13.00 na targach "Wiatr i Woda 2006" odbędzie się oficjalna prezentacja i chrzest waszego jachtu. Po co właściwie się chrzci łodzie klas olimpijskich?

Tomek: To wynika z wielowiekowej tradycji, która została zaadoptowana również przez żeglarzy - olimpijczyków. Mówi się, że jeśli jacht nie ma matki chrzestnej, nie będzie dobrze pływał, nie będzie szczęśliwy.

Kto będzie matką chrzestną waszego 49era?

Tomek: Niech to zostanie niespodzianką. Poczekajmy z tym do oficjalnego momentu. Chrzest odbędzie się w sobotę o 13.00 na stoisku Delphia Yachts. Serdecznie zapraszamy!

Rozmawiał

DARIUSZ URBANOWICZ (Przegląd Sportowy)

Foto: Lech Marcinczak

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.