"Foka 2" wiecznie żywa

2010-09-18 13:56 Jerzy Kuliński i Andrzej Suszek
Jacht Suszek - to Foka 2 Jerzego Pieśniewskiego
Autor: Andrzej Suszek Jacht "Suszek" - to Foka 2 Jerzego Pieśniewskiego

Kolejna ciekawa informacja pojawiła się na stronie internetowej Jerzego Kulińskiego i tym razem dotyczy naszego redakcyjnego kolegi: Kolejny news o rodzinnym rejsie Danuty i Andrzeja Suszków z drobiazgiem. Naprawdę miło czytać i oglądać. Profesorowi Ferdynadowi Porsche już nie jest dane oglądać zlotów fanów samochodów VW "Garbus", ale doktor inżynier Jerzy Pieśniewski pewnie podczas lektury tego newsa przeciąga się w fotelu z ukontentowaniem. "Foka 2" pływa nadal i to dalej niż swego czasu marzyło się jej konstruktorowi.

Dziękujemy doktorze. Obyś żył wiecznie !
Umiarkowanych półwiatrów !
Kamizelki tak jak Suszkowie !
d'Jorge
===============================================
Ten rejs miał się odbyć zupełnie gdzie indziej. Wśród wysp i zatok Niemiec Wschodnich. Przewodnik „Wybrane porty Niemiec Wschodnich” był już kupiony. I właśnie tam natknąłem się na mapkę z zaznaczonymi obszarami mniej i bardziej „verboten”. Prawie wszystkie fajne zatoczki i zakamarki w sam raz dla naszego jachtu. I pomyślałem: Trzeba pożeglować po naszych wodach teraz, zanim u nas też będzie „verboten”. A z naszych wód jako tako osłoniętych, gdzie jeszcze nie byliśmy została nam już tylko Zatoka Pucka.

Nasz jacht to Foka 2: s/y "Nadzieja", ta sama od lat. Na razie nie ma lepszego, ale ciągłe modernizacje i doposażanie pozwalają utrzymać dobry standard. Załoga: Andrzej Suszek – skipper, Danusia - żona i dzieci: Marysia (6 lat), Jaś (4 lata), Franek (1,5 roku). Zanurzenie jachtu, ok. 0,9m pozwala nie przejmować się mieliznami.  Ciężki miecz: 120kg zapewnia dodatnią stateczność w przechyle 90 stopni. Swego czasu ta łódka była projektowana na te wody. Podczas żeglugi wszyscy na pokładzie noszą kamizelki niezależnie od temperatury i umiejętności pływania. W kabinie i na przystani kamizelek nie nosimy. Dzieci na przystani nie bawią się ani nie chodzą same. Przechodzą pod nadzorem dokąś: na plażę, do miasta itp. gdzie kamizelki nie są potrzebne.
Rozpoczęliśmy nocą z 20 na 21 lipca, przejazdem z Łodzi do Rewy. To chyba jedno z najlepszych miejsc na „miękki start” małą mieczówką na Zatokę. Na początek popłynęliśmy do Chałup. Potem dalej do Pucka – tutaj przerwa z powodu silnego wiatru (24 lipca). W międzyczasie oglądamy z wody i lądu ostatnie treningi Cadetów przed mistrzostwami świata. Następnie przelot wzdłuż brzegu do Kuźnicy. Po drodze z wody oglądamy Swarzewo i kempingi na Mierzei. Dalej już poważne porty: Jastarnia i Hel. W Helu znów postój z powodu silnego wiatru (27-31 lipca). Ale zwiedzamy zabytki fortyfikacji, Muzeum Obrony Wybrzeża, fokarium i Muzeum Rybołówstwa. Nie ma czasu się nudzić. Obserwuję też ciekawostkę: Pewnego ranka jacht przyholował do portu kuter rybacki. Prawdopodobnie z uszkodzonym sterem bo wyhamował uderzając w nabrzeże ale potem manewrował samym silnikiem. Z Helu powrót znów do Kuźnicy. Po drodze oglądamy wraki "Wichra" i "Groma" oraz plażę prezydencką. Tłumaczę dzieciom, że nie popłyniemy tam bo Prezydent nas nie zaprosił. Następnego dnia lądujemy na Rybitwiej Mieliźnie. Pół dnia zabaw na płytkiej wodzie.
Potem wzdłuż Mielizny przechodzimy znów do Rewy. Dalej wychodzimy w kierunku Gdyni i Gdańska. Najpierw słaby wiatr opóźnia obejście akwenu nr 2 a potem odwraca się i staje się silny. Przy stawianiu małego foka ucieka fał. Trzeba płynąć na samym zarefowanym grocie. Chronimy się w Gdyni, ale nie chcą nas tam z powodu przygotowań do targów "Wiatr i Woda" (2 sierpnia!). Udaje się zwiedzić tylko akwarium i trzeba rankiem, puki pogoda łagodna wynosić się do Górek. Przechodzimy na silniku by nadgonić poranny okres słabego wiatru dostawiając potem foka. Zapowiadana burza dopada nas dopiero na plaży w Górkach. Całkiem mokniemy, ale łódka stoi sobie bezpiecznie w porcie. Następnego dnia znów ładna pogoda (tak w kratkę) i po południu idziemy do Świbna. Jednak z powodu przeciwnego wiatru i dużego rozkołysu po nocy prosto pod prąd rezygnuję z poszukiwań wejścia wśród mielizn ujścia Wisły. Z daleka szybciej dostrzegam załamujące się bałwany niż pławę SWB. Wracamy do Górek. Dalej w kierunku Świbna ruszamy Martwą Wisłą. Stajemy w starej śluzie w Przegalinie i ujście Wisły oglądamy od tyłu. Biwakujemy między śluzami. Nawet ognisko obsługa pozwala nam rozpalić. Potem podążamy już tylko w stronę Gdańska tylko na chwilę zatrzymując się w Górkach przy plaży w wejściu. Zwiedzamy Gdańsk stacjonując w YK Północnym a łódkę wyciągamy w GKM-ie (łagodniejszy slip) i już koniec rejsu.
Kilka uwag o odwiedzanych portach:
Rewa:  Jest tu wygodny do wodowania betonowy slip. Jednak dość płytko pod wodą (akurat była niska) się kończy i wyciąganie cięższego jachtu może być kłopotliwe. Pomost z serii Pierścienia Zatoki bardzo solidny, betonowy z Y-bomami, dla niedużego jachtu mieczowego bardzo wygodny. Świadczy o tym także spora liczba cumujących przy nim i na bojach jachtów. Głębokość przy pomoście ok. 1m (nie musieliśmy podnosić miecza). Pomost rybacki zupełnie rozbity. Portowe toalety znaleźliśmy w Gminnym Ośrodku Kultury paręset metrów drogą w stronę Gdyni. Tam też można nabrać wody. Postój bezpłatny. Spacery letników po pomoście znośne.
Osłonino i Rzucewo: Te pomosty „pierścienia” oglądaliśmy tylko z wody ale do obydwu zaryzykowałbym cumowanie jachtu. Głębokości wg kąpiących się ludzi - „do pasa”.

Chałupy: W Porcie Chałupy stanowczo zabraniają teraz rzucania kotwic z rufy (i narzekają, że tak zaleca locja - przewodnik „Zatoka Gdańska”). Cumowanie tylko longside, im mniejsze zanurzenie tym bliżej brzegu. W razie trudnych warunków właściciele oferują pomoc. Postój bezpłatny, grzecznościowy. Można korzystać z toalety w godzinach pracy restauracji. Blisko na plażę od strony morza tylko uwaga na szosę.  Pomost Chałupy z serii Pierścienia Zatoki długi i solidny ale leży zupełnie na dnie. Z obu powodów oblegany przez letników i surferów. Ewentualny postój tutaj jachtem nie byłby przyjemny.
Puck, port rybacki: Wygodny postój w Y-bomach przy falochronie. Poza tym nieco gorzej. Gdy akurat wiatr wiał prosto w wejście warunki postoju nie odbiegały od tych przy pomostach „pierścienia”. A niektóre jachty cumują tu nawet po zewnętrznej stronie falochronu (!). Brak tu prądu (jest w porcie żeglarskim) ale poza tym za 18 zł./dobę można korzystać z toalety i do woli się kąpać (w ciepłej wodzie do wyczerpania bojlera).
Swarzewo: To kolejna przystań oglądana tylko z wody. Szczelnie zapchany cumującymi jachtami pomost i kilka jednostek na bojach pozwala sądzić, że to miejsce także jest przyjazne dla żeglarzy z małych łódek.
Kuźnica: Port rybacki szczelnie zapchany kutrami. Pomost z serii „Pierścienia” wąski i chybotliwy. Dzięki temu mało spacerowiczów i postój dość spokojny. My cumowaliśmy tu z rufą na kotwicy. Są nawet toalety i prysznice w budynku „mariny” dostępne dla żeglarzy w ramach opłaty postojowej, której na razie nie ma. Niestety wszystko czynne tylko 10 – 18. Obok plac zabaw dla dzieci i dobre przejścia przez ruchliwą szosę w drodze na plażę przez dziurę w płocie przy torach. Kuźnica ma bardzo wygodne położenie dla małych jachtów żeglujących wzdłuż Mierzei Helskiej. Mogłaby doczekać się lepszej przystani, choćby z sanitariatami czynnymi całą dobę.
Jastarnia: W „marinie” wszystkie miejsca zajęte lub zarezerwowane. Trzeba stawać przy nabrzeżu LOK. Nie udaje się nam odnaleźć gospodarza przystani ani on nie odnajduje nas. Poszukiwania przerywamy z powodu uciążliwości wędrówek po rozległym porcie. W rezultacie stoimy bezpłatnie i bez wygód. Jest tylko prąd na nabrzeżu. Za to można zwiedzić dobrze opisany i udostępniony skansen fortyfikacji z 1939 r.
Jurata: Molo oglądaliśmy tylko z wody. Głębokości wokół pozwalały nam swobodnie się poruszać. Jedynie w pobliżu wieży NW torpedowni zawadziliśmy mieczem o dno. Pobliski „rezerwat prezydencki” to tylko obszar wzdłuż plaży ograniczony żółtymi bojami a nie cały akwen nr 4, okresowo zamykany. Akwen nr 4 przecięliśmy płynąc z Helu do Kuźnicy i nikt nas stamtąd nie przeganiał.
Hel: Po przygodach w Jastarni wygląda całkiem sympatycznie. Nie ma tu rezerwacji miejsc i jak udaje nam się zacumować w Y-bomach to tak sobie stoimy. Poborcy opłat okazali się znacznie sympatyczniejsi niż wynikało to z internetowych opisów. Karta do ubikacji nie jest kłopotliwa. Jeden prysznic na dobę (w cenie postoju) właściwie wystarcza. W „jaju” na ostatnim piętrze jest żeglarska świetlica rzadko używana, gdzie można dzieci puścić wolno a także włączyć im bajkę.
Gdynia: Okazuje się miejscem najmniej przyjaznym dla żeglarzy. Z powodu przygotowań do targów (podobno żeglarskich) już kilka dni wcześniej marina nie przyjmuje jachtów, a swoje tłoczy w połowie basenu. Dla małych jachtów, które ze śródlądzia chciałyby popróbować zatokowej żeglugi jest to działanie wręcz wrogie.
Górki Zachodnie: Z tutejszych przystani żeglarskich sprawdziliśmy AKM i AZS. W AKM-ie łątwiej o miejsce postojowe, z AZS-u trochę bliżej na plażę i jest plac zabaw. Podstawowe wygody podobne. Sprawdziliśmy też cumowanie bezpośrednio do piasku w wejściu do portu – całkiem wygodny postój. Przystanie położone dalej od morza nie nadają się na postój z dziećmi – za daleko na plażę.
Przegalina: Cumować można do pływających pomostów w awanporcie starej śluzy. Najlepiej do pierwszego lub trzeciego. Drugi wg obsługi jest niepewny. Można rozpalić sobie ognisko byle posprzątać po sobie. Za to brak toalet. Teren po 19 jest zamykany.
Gdańsk – YK Północny: Pozwalają nam tu cumować „za Bóg Zapłać” ale nawet tak podziękować nie mogliśmy bo gdy rano odpłynęliśmy do GKM na slipowanie nikt w klubie po regatach jeszcze się nie obudził. Mankamentem postoju tu jest fala od przepływających Martwą Wisłą statków i motorówek. Trzeba cumować z dala od nabrzeża i na dość luźnych cumach. Podczas naszego pobytu największą falę wytworzyła Straż Graniczna...
Program rejsu udało się zrealizować w 120 %. Część Zatoki Puckiej odgrodzona Rybitwią Mielizną pozwalała nam na swobodne żeglowanie. Wody wokół Helu, Gdyni i Gdańska są zbyt szerokie dla jachtu z tak małą liczbą rąk do pracy przy żaglach. Wrócimy tam dopiero gdy każdy z załogi będzie mógł w pełni i samodzielnie wykonać komendy: „all hands on deck” i „ratuj się kto może” :-)

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.