Echa artykułu: "Barką na Euro 2012?"

2010-04-10 21:10 Marek Picz
_
Autor: Marek Picz

Stanisław Iwiński, autor artykułu "Barką na Euro 2012?" opublikowanego w kwietniowych "Żaglach" i mówiącego o realnym projekcie rewitalizacji szlaku Wielkiej Pętli Wielkopolskiej, otrzymał interesujący list od czytelnika. Pan Marek Picz, wraz z żoną kilka miesięcy wcześniej opłynęli całą Pętlę i podzielili się wrażeniami. Oto one:

Szanowny Panie
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem w ostatnich "Żaglach" Pana artykuł „Barką na Euro 2012?”. Głównie dlatego, iż kilka miesięcy wcześniej wraz z żoną przepłynęliśmy w trakcie dwutygodniowego rejsu całą Wielką Pętlę Wielkopolski na trasie Konin-Warta-Noteć-Kanały-Konin.

W ciągu dwutygodniowej żeglugi przepłynęliśmy ok. 750 km mijając dwa jachty: płynący na trasie Gdańsk - Bydgoszcz - Szczecin jacht „ZAZA” oraz płynący trasą WPW jacht "AMICAR" z Wrocławia. Nabyte doświadczenia pozwalają nam rekomendować ten szlak w szczególności dla motorowodniaków, którzy nie lubią tłoku oraz akceptują survivalowy typ wypoczynku. Szlak jest  piękny, dziewiczy i zapewnia niezwykłe wrażenia. Na szlaku bowiem brak jest podstawowej infrastruktury portowej (wyjątki to marina Ląd i przystań Pyzdry), brakuje też podstawowych informacji dotyczących możliwości zaopatrzenia. Tę ostatnią kwestię można rozwiązać prosto zamieszczając na każdej śluzie tablicę informacyjna z numerami telefonu do firm (np. właścicieli taksówek), którzy dowiozą na wezwanie telefoniczne niezbędne produkty: paliwo, żywność itp. Aby unikąć mych doświadczeń – dźwigania przez 10 km dwóch dwudziestolitrowych kanistrów...
Największym - jak sądzę problemem - na szlaku WPW jest aktualnie brak drożności szlaku wodnego. Powody są dwa:

Pierwszym są lokalne wypłycenia np. przy wejściu do śluzy Krzyż od zachodu.

Drugim jest blokada szlaku wodnego przez roślinność wodną w szczególności na Kanale Bydgoskim.

Gęsta roślinność wodna praktycznie uniemożliwia pokonanie szlaku wodnego pomiędzy Nakłem nad Notecią a Bydgoszczą i Kanałem Górnonoteckim.  Nawet 7,5-metrowa jednostka z dwudziestotrzykonnym silnikiem nie była w stanie pokonać kilkusetmetrowergo zatoru. Przebijanie się przez zielony "dywan" przypominało nam walkę z dżunglą amazońską. Pokonanie odcinka kilkusetmetrów trwa na Kanale Bydgoskim kilka godzin i wymaga solidnego burłaczenia (tak szlifowała swój rogaty charakter moja żona…).
Jeśli chcemy zachęcić do wpływania na nasze szlaki zachodnich motorowodniaków, to uporanie się ze wspomnianymi wyżej problemami jest niezbędne. Następnym krokiem oczywiście powinna być budowa przystani rzecznych w odległości 40 - 50 km jedna od drugiej. Ale to - jak sadzę - sprawa wtórna.

Pozdrawiam

Marek Picz

Wielka Pętla Wielkopolska - rejs Marka Picz

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.