Druga płyta Chóru „Zawisza Czarny”
W piątek, 10 czerwca, jedyny w Polsce Męski Chór Szantowy zwodował w Gdyni swoją drugą płytę. Warto było ich zobaczyć, a przede wszystkim posłuchać.
Nie minął rok, a Chór odezwał się już z drugą płytą. Zważywszy na nazwę Chóru CD mogło otrzymać tylko jeden tytuł: „Pod Żaglami Zawiszy”. Koncert nie ograniczył się tylko do utworów z płyty. Początek to tradycyjnie rozpoczynający „Press gang”, albowiem, jak się okazuje, nie wszyscy członkowie Chóru trafili do niego dobrowolnie. Niektórych podobno trzeba było nieco przymusić. Brawurowe wykonanie oryginalnej wersji najstarszej znanej szanty „Hiszpańskie dziewczyny” też zahaczało o pierwszą płytę. Na niej Chór śpiewał swoje utwory a capella. W drugiej posługuje się akompaniamentem gitar, banjo, skrzypiec, akordeonu, fletów, harmonijki, różnych instrumentów perkusyjnych, a nawet tarki i metalowego kubka. Wśród 16 piosenek są nie tylko tradycyjne szanty, ale i dwie piosenki zespołu Packet autorstwa Anny Peszkowskiej, pieśni Stana Rogersa czy „The Story of Polish Scouts Shooner Zawisza Czarny” Krzysztofa Jurkiewicza.
Koncert Chóru to nie tylko przyjemność dla uszu. Wrażenie robi także wystrój sceny i kostiumy śpiewających. Wśród żagli, sieci, boi znalazło się oryginalne koło sterowe, a nawet kabestan specjalnie dla Chóru wykonany prze jednego z jego członków.
Jak na zespół szantowy przystało klasyczne pieśni prowadzi szantymen wspomagany głosem chóru. Rolę prowadzącego przejmują coraz to inni członkowie niemal nie powtarzając się w czasie koncertu, a głosy i interpretacje powodują gęsią skórę wśród publiczności. Nic więc dziwnego, że po prawie dwugodzinnym występie zebrani w sali Zarządu Portu Gdynia nie chcieli wypuścić artystów ze sceny. Niestety te wysiłki zaowocowały tylko jednym bisem. Pozostaje mieć nadzieję, że zamiast bisów będziemy mogli słuchać Chóru na innych koncertach. Już są zapowiadani na najbliższych Szantach pod Żurawiem w ramach zlotu Baltic Sail. Do zobaczenia!
Marek Zwierz