Mateusz Kusznierewicz: Droga po medal w Londyn 2012
Mateusz Kusznierewicz, jedyny polski medalista olimpijski w żeglarstwie, pisze w swym felietonie: W pierwszej połowie czerwca 2011 roku walczyliśmy o kwalifikację olimpijską na akwenie w Weymouth. Były to bardzo ciężkie i wyczerpujące regaty. Zakończyliśmy je na dobrej czwartej pozycji, co potwierdziło nasz wysoki poziom i aspiracje do walki o medal w igrzyskach Londyn 2012. Nasza krajowa konkurencja zawiodła na poziomie sportowym i koleżeńskim, co dało nam przewagę w rywalizacji o paszporty na igrzyska.
Czwarte miejsce to z jednej strony dobry wynik, z drugiej pozostaje pewien niedosyt. Mieliśmy dużą szansę na medal. Jednak w końcówce regat popełniliśmy trochę błędów. Mieliśmy dwa wyścigi, w których źle wystartowaliśmy i nie mogliśmy się już później przebić do prowadzących jachtów. Niepokojące jest również to, że w całych regatach traciliśmy na kursach z wiatrem. A przecież była to zawsze nasza mocna strona. Podsumowując z Dominikiem te regaty ,stwierdziliśmy, że jeszcze zbyt mało opływaliśmy naszą nową łódkę, która zachowuje się jednak inaczej niż poprzednia. Wiemy już, co trzeba zrobić, żeby to poprawić, więc myślę, że podczas następnego startu będzie zdecydowanie lepiej.
Pomimo że czerwcowe regaty, o których teraz piszę, były naszą pierwszą krajową kwalifikacją olimpijską, to nie była to najważniejsza impreza sezonu. Będą nimi sierpniowe regaty przedolimpijskie w Weymouth oraz grudniowe mistrzostwa świata w Perth w Australii. Ponieważ sezon będzie przez to bardzo długi, późno go również rozpoczęliśmy. Nasza forma w czerwcu nie była jeszcze najwyższa. Oceniam ją na mocną czwórkę w skali 1 - 6. Będzie ona rosła, im bliżej startu w Australii, tym lepiej. Podczas tych regat zawiedliśmy się bardzo na Maćku Grabowskim i Łukaszu Lesińskim. Podczas startu do ostatniego wyścigu próbowali nas zablokować i zdyskwalifikować! Mieli w tym oczywiście swój strategiczny cel, ale dla nas było to zagranie poniżej pasa. Całe szczęście nie daliśmy się wykiwać. Maciek i Łukasz słabo to rozegrali i nie zdołali nam skutecznie przeszkodzić. Sami zostali zdyskwalifikowani z tego wyścigu, przez co spadli o dwa miejsca w klasyfikacji generalnej regat, dzięki czemu mamy nad nimi jeszcze większą przewagę w wyścigu o olimpijską nominację. Dziwię się, że Andy Zawieja, znakomity trener, który obecnie pomaga naszym rywalom, a kiedyś był moim trenerem na Finnie i Starze, nie wpłynął na ich decyzję i zachowanie. Szkoda, że nie było go ostatniego dnia na wodzie i na własne oczy nie widział, co się dzieje pomiędzy dwiema polskimi załogami.
Wyciągnęliśmy już z tego wnioski, ułożyliśmy plan i podjęliśmy decyzje, które ułatwią nam osiągnięcie celu, którym jest zdobycie złotego medalu w Londynie. Jest to teraz nasz priorytet. Ciężko pracujemy na ten sukces... Będą to prawdopodobnie nasze ostatnie igrzyska. Głównie z powodu usunięcia klasy Star z programu olimpijskiego w 2016 roku w Rio de Janeiro. W Weymouth sporo rozmawialiśmy o tej sytuacji z zawodnikami z innych państw. Jest jednak na szczęście światełko w tunelu i szansa na powrót Stara, a to dzięki zaangażowaniu w sprawę gospodarzy igrzysk - Brazylijczyków, u których tradycje i wyniki w tej klasie są olbrzymie. Robert Scheidt, który jest aktualnym wicemistrzem olimpijskim i liderem Pucharu Świata, bardzo mocno działa w tym kierunku i podobno jest nawet duża szansa na odwrócenie tej niekorzystnej dla nas sytuacji. Ale na ostateczną decyzję możemy poczekać nawet do końca przyszłego roku.
Mateusz Kusznierewicz
www.bitwaoanglie.pl