Do czego służy zestaw MKS?

Komplet flag kodu stanowi obowiązkowe wyposażenie jachtu morskiego. Czyżby więc istniał obowiązek wystawiania gali w czasie rozmaitych świąt? A jeśli ktoś chce tylko pływać, a nie świętować w porcie, to po co ten komplet? Dodajmy - dość drogi i ... ciężki.
Przede wszystkim do porozumiewania się z innymi statkami i lądem, co trzeba uświadomić przede wszystkim młodym żeglarzom, wychowanym na telefonach komórkowych. Jasne, że prościej, łatwiej i dokładniej omówimy wszystko przez radiotelefon lub telefon. Jednak nieprędko jachty będą zwolnione z posiadania zestawu Międzynarodowego Kodu Sygnałowego. Elektronika zawsze może zawieść (wilgoć, woda morska, wyczerpanie baterii i inne przyczyny). Flaga - rzadziej. Ponadto sygnał wizualny skierowany do wszystkich statków znajdujących się w pobliżu, jest, na razie, nie do zastąpienia. Nie wdając się w meritum sygnalizacji warto przypomnieć, że sygnał flagowy podnosi się w postaci zwiniętych chorągiewek pod rejką czy salingiem, a następnie szarpnięciem "zrywa" lub "odpala". W ten sposób naszemu korespondentowi na morzu ukazuje się nagle w jego polu widzenia "wystrzelony" sygnał.
Aby to osiągnąć, składamy flagę w szerokości w harmonijkę na trzy, a następnie w podobny sposób w jej długości. Całość tak ułożonej flagi owijamy linką, która jest u dołu płata, robiąc pętelkę pod owinięcie i ściskamy linkę wokół flagi. Sygnał złożony z jednej, dwóch, trzech czy czterech flag (a jest również i sygnał pięcioznakowy!) podnosimy powoli do góry, a gdy znajdzie się w odpowiednim miejscu, silnym szarpnięciem flaglinki "zrywamy" podwinięte końcówki luzując flagi, które na wietrze się rozwijają. Gdy korespondent potwierdzi odbiór (flagą kodu), sygnał szybko ściągamy w dół. Piękny jest widok "wystrzelonego" w słońcu sygnału, ale... przyjrzyjmy się naszym niezbyt pięknym zazwyczaj workom z flagami kodu. Nie tylko przy przejmowaniu, czy przekazywaniu jachtu, ale i w rejsie, gdy jest ładna pogoda i spokojne morze. Worek i flagi są zazwyczaj wilgotne oraz brudne. Na domiar złego stalowe krętliki i łączniki (nawet te ocynkowane) są zardzewiałe. Prawdopodobnie w suchej szafce na stanowisku sygnalizacyjnym w marynarce wojennej, czy na wysoko położonym mostku statku handlowego rdza ich się nie ima. Na jachcie jednak cały zestaw najczęściej spoczywa na dnie szafki ze sprzętem nawigacyjnym, a więc tam, gdzie przy przechyłach pojawia się woda zęzowa. W rezultacie, po rejsie, już w porcie, gdy trzeba by podnieść galę, wygląd flag przedstawia się wcale nie świątecznie. Są pomięte, brudne i z rdzawymi plamami.
Jak więc nie dopuścić do takiego stanu rzeczy? Po pierwsze pozbyć się tych trzech kilo łączników i krętlików ! Można je łatwo wypruć, a na górnej końcówce flaglinki zrobić ucho. Kodflagowi to nie zaszkodzi. Nie będzie to przecież zbyt wielkie utrudnienie przy łączeniu flag kodu, zwłaszcza, że do sygnalizacji przy jego pomocy nie mamy zazwyczaj zbyt wielu okazji. Zaś galę i tak stawia się powoli przymierzając długość odcinków drogą kolejnych przybliżeń (nie dotyczy to własnego jachtu, który znamy jak własną kieszeń). Brak stalowych krętlików to brak korozji i rdzawych plam. Jeśli kupujemy kodflag, możemy od razu zamówić go bez metalowych elementów. Komplet MKS jest o te parę kg żelaza nie tylko lżejszy ale i tańszy, choć może trzeba będzie tydzień dłużej poczekać na realizację zamówienia. Brak metalowych części pozwoli nam na łatwe i częste pranie flag kodu w zwykłych i renomowanych proszkach. Kolory staną się żywsze, a gala będzie wyglądała naprawdę świątecznie!