Ćwiczenia Ratownictwa Wodnego „Trzebież 2011”
W minioną sobotę odbyły się na jeziorze Dąbie, na Odrze i na Roztoce Odrzańskiej Wojewódzkie Ćwiczenia Ratownictwa Wodnego „Trzebież 2011”. Relację z tej imprezy, organizowanej przez Wojewódzkie Biuro Zarządzania Kryzysowego, przysłał nam Wiesław Seidler ze Szczecina.
Scenariusz Wojewódzkich Ćwiczeń Ratownictwa Wodnego „Trzebież 2011”, które w minioną sobotę odbyły się na jeziorze Dąbie, Odrze i na Roztoce Odrzańskiej, wymagał dobrej logistyki i koordynacji wszystkich służb, ze Szczecina, Polic, Trzebieży, Goleniowa, Świnoujścia i nawet z Gdyni - WOPR-u, policji, straży miejskiej, straży pożarnej, Urzędu Morskiego, Straży Granicznej, i Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Zorganizowało je Wojewódzkie Biuro Zarządzania Kryzysowego, a całością kierował osobiście wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz (na zdjęciu). Celem ćwiczeń było doskonalenie współdziałania lokalnych służb, inspekcji, straży i specjalistycznych organizacji z systemem ratownictwa morskiego i śródlądowego, oraz wypracowanie rozwiązań systemowych w zakresie reagowania na wypadki na wodzie, w tym przy udzielaniu pomocy ich ofiarom i rozbitkom, np. po kolizji jednostek pływających, a także podejmowanie tonących.
Wszystko zaczęło się rano, od „wypadku” na znanym żeglarzom „betonowcu”, gdzie jeden z pozorantów miał „złamaną” nogę, drugi stracił przytomność i wymagał natychmiastowej reanimacji. Pierwszej pomocy udzielili im ratownicy, potem przy udziale strażaków ranni zostali zdjęci z wysokiego, niebezpiecznego wraku i przekazani na jednostki ratownicze, które przetransportowały ich do oczekujących na brzegu karetek, i dalej do szpitala. Kolejna akcja miała miejsce na Świętej – tam z pokładu jachtu „Kosmatka” z Centrum Żeglarskiego, podczas szkolenia młodych żeglarzy, prowadzący „wypadł” za burtę, a wystraszona reszta załogi nie potrafiła udzielić mu pomocy. Na szczęście wezwane do akcji jednostki policji wodnej i WOPR-u przeprowadziły udaną akcję ratowniczą, podjęły z wody niefortunnego żeglarza, a „Kosmatkę” odholowały do przystani. Później pomoc policji i ratowników okazała się jeszcze niezbędna na opuszczonej plaży Mieleńskiej, gdzie trzeba było „spacyfikować” i ratować uczestników dzikiego biwaku i „krwawej bójki”, z użyciem noża… Dalsze ćwiczenia i pokazy z ratownictwa odbyły się po południu w Trzebieży, w połączeniu z festynem żeglarskim.
Takie ćwiczenia są bardzo potrzebne, na wodzie i nad wodą zdarzają się przecież różne wypadki, turyści, wodniacy i żeglarze liczą wtedy na skuteczną pomoc. Dużo jednak zależy też od naszej rozwagi i umiejętności, bez czego pomoc bywa czasem spóźniona. Jak pacierz trzeba też pamiętać podstawowe numery ratunkowe – ogólny 112, i ogólnopolski WOPR-u, teraz wspólny na wodach śródlądowych i morskich - (601) 100-100. Szczeciński oddział WOPR-u - jako jedyny w kraju - uruchomił dodatkowy całodobowy numer alarmowy - 984. Na każdym jachcie warto też mieć tabelę ważniejszych numerów jednostek i służb ratunkowych SAR, czyli Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, zarówno stacji brzegowych jak i statków ratowniczych. Dla nas najważniejsze to: Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne (MRCK) w Gdyni – 50 50 50 971, MRCK Świnoujście – 50 50 50 969, i SAR Trzebież – 50 50 50 992. Życzę wszystkim wodniakom i żeglarzom, aby z tych numerów nie byli zmuszeni korzystać, ale „strzeżonego Pan Bóg strzeże”. Dodam, że od br. za patrona ratowników morskich w Polsce uznany został św. Jan Nepomucen…