Kultowe konstrukcje: co to jest „Colin Archer”?

2019-09-23 17:27 Norbert Patalas
Co to jest Colin Archer
Autor: Biskop Hvoslef Roed/Wikipedia

W lipcu 2005 roku ekipa testowa „Żagli” przetestowała wyjątkowy i nietypowy jacht – Janmora 33 o nazwie „Bury Kocur”. To jedna z nielicznych polskich konstrukcji o cechach legendarnych colin archerów, czyli... no właśnie, jakich cechach? Co to w ogóle są te colin archery? Dlaczego tak bardzo doceniają te cechy wytrawni żeglarze morscy? Przypominamy artykuł Norberta Patalasa, naszego wieloletniego autora, o historii tego typu jednostek i ich wszystkich zaletach.

Lipcowe „Żagle” z 2005 roku opisały obszernie balastowy jacht o małym zanurzeniu „Bury Kocur” (Janmor 33). Zanurzenie pozwalające wejść do każdego porciku jest pociągające. Obszerna i wygodna sterówka, z której widać z wysoka, daje sternikowi wrażenie dowodzenia prawdziwym statkiem. Przywołanie przez autora testu „Burego Kocura” ducha Colina Archera, którego pojemne i solidne jachty stały się synonimem dzielności, wydaje się nieuzasadnioną uprzejmością wobec „Kocura”, mimo wszelkich zastrzeżeń, że odnosi się to tylko do niektórych i to raczej drugorzędnych cech tej jednostki. Niezbyt uważny czytelnik może tych niuansów nie wychwycić i zostanie mu w świadomości tylko owe nobilitujące przyrównanie do konstrukcji Archera.

Żeglarze morscy kojarzą wygląd „Kocura” raczej ze szwedzkim kuterkiem rybackim niż z jachtem. Nachylona do przodu sterówka pozwala śledzić sytuację tuż przed nią, np. przy windzie sieciowej, chroni też przed słońcem. W jachcie takie nachylenie wydaje się niekorzystne, ogranicza bowiem widok ku górze na żagle.

„Bury Kocur” to z pewnością doskonała łódź do żeglowania po zalewach i śródlądziu. Zatoka Gdańska i Pucka, Zalew Wiślany i Szczeciński oraz pływanie przybrzeżne, od porciku do porciku, ewentualnie z wypadem na Bornholm, gdy pogoda pozwoli, a potem do wybrzeży Szwecji i Danii, to aż nadto na cały dobrze wspominany sezon.

Zaczęło się w XIX w.

Określenie „Colin Archer” pochodzi od nazwiska konstruktora Colina Archera, naturalizowanego Norwega, syna szkockiego imigranta. Urodził się w 1832 r. i za młodu próbował różnych zajęć, od poszukiwania złota w Kalifornii do uprawy kawy na Hawajach. W końcu osiadł w południowej Norwegii, gdzie w Larvik założył niewielką stocznię. W latach 70. XIX w. na potrzeby flotylli rybackiej opracował żaglową łódź ratowniczą, która miała operować na Lofotach za kręgiem polarnym. Zadaniem jej było patrolowanie łowiska i w razie złej pogody przyholowanie łodzi rybackich do portu.

W tym czasie norweskie łodzie rybackie były bezpokładowe, napędzane wiosłem i lugrowym żaglem. Łodzie Archera uzyskały popularność i dobre oceny, świetnie sobie radziły na wzburzonym morzu. Zbudowano ich 16 sztuk. Pełniły służbę wzdłuż całych odsłoniętych i niebezpiecznych wybrzeży Norwegii. Niektóre dotrwały do lat 50. XX wieku. Otaklowane były najczęściej jako kecz gaflowy.

Colin Archer
Autor: archiwum "Żagli"

Archer był przekonany, że forma kadłuba powinna odpowiadać kształtowi fali morskiej, mówiąc ściślej: kształt krzywej pól wręgowych powinien mieć formę trochoidy, bo taką krzywiznę ma fala morska. To intuicyjne przekonanie nie było niczym poparte, ale kadłuby Archera rzeczywiście dobrze zachowywały się na fali. Dziś można spotkać opinie, że to raczej zasługa nie tyle kształtu, ile konstrukcyjnej zwartości, dużej masy i pojemności kadłubów.

Popularność tych kształtów wzmocniły opinie K. Chattertona, brytyjskiego autorytetu okrętowego, i Wilima Atkina, który opracował zmniejszoną wersję takiej jednostki o nazwie „Eric”. Stał się on znany w USA w latach 20. i 30. Zauważmy jednak, że Colin Archer nie miał na celu zbudowania jachtu. Konstruował ratownicze łodzie, solidne, trwałe i dzielne, które jako jachty mogą być łatwo skrytykowane. Dość ociężałe, z długim bukszprytem u dziobu i zakończone wątłą rufą, o małym, nie chronionym przed falami kokpicie, nie mogą być ideałem współczesnego żeglarza. Jednak ważną zaletą w żeglowaniu turystycznym jest oczywiście przestronność wnętrza „Archera” i łagodność ruchów na fali. Wśród żeglarzy są setki, jeśli nie tysiące przysięgłych zwolenników i właścicieli „Colina Archera”, nie dopuszczających żadnej krytyki ukochanego jachtu.

Idea trwa do dziś

Przykładem współczesnego „Archera” nie z drewna, lecz z laminatu może być amerykański Westsail 32 popularny od lat 70. Otaklowany jako kuter z samozwrotnym fokiem na bomiku jest łatwy do obsługi. Niewielki i nieosłonięty kokpit wystawia sternika na zimno i bryzgi. Dla większej liczby osób niż dwie, trzy może być w nim ciasno i zbyt niebezpiecznie.

Warto przyjrzeć się bliżej rozkładowi wnętrza, typowego dla długich rejsów z niewielką załogą. Zwraca uwagę duży stół nawigacyjny blisko sternika i morskie koje na śródokręciu: dolna wysuwana i nad nią pilotowa. Proste, tanie i funkcjonalne.

Jacht o takim kształcie jest konstrukcją zwartą i monolityczną. Płetwa balastowa jako integralna część kadłuba z balastem wewnątrz nie jest poddawana ekstremalnym naprężeniom. W razie trafienia na podwodną przeszkodę prześlizgnie się po niej bez większych uszkodzeń. A zarzut niewielkiej prędkości żeglowania? Każdy jacht turystyczny to raczej dość powolny środek podróżowania. Za to jednostka tego typu jest przyjazna żeglarzowi i jeśli jej nie przeszkadzać – łódź sama sobie radzi nawet w trudnych warunkach. Może stąd jej popularność wśród wielu armatorów.

Legendarny „Fram” konstrukcji Colina Archera pod żaglami
Autor: commons/wikipedia Legendarny „Fram” konstrukcji Colina Archera pod żaglami

FRAM i Colin Archer

Najbardziej znaną konstrukcją Colina Archera jest wyprawowy żaglowiec „Fram”, zbudowany w 1892 r. na zamówienie Fridtjofa Nansena, norweskiego badacza polarnego, laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Ultranowoczesny jak na tamte czasy „Fram” wziął udział w trzech historycznych ekspedycjach polarnych: Fridtjofa Nansena (w latach 1893 – 1896), Ottona Sverdrupa (1898 – 1902) oraz Roalda Amundsena (1910 – 1912). To właśnie na „Framie” Amundsen dopłynął do Antarktyki podczas wyprawy mającej na celu pierwsze w historii zdobycie bieguna południowego. Konstrukcja żaglowca umożliwiała bowiem przetrwanie po „wmarznięciu” w pola lodowe, nawet przez wiele tygodni. W tym celu Archer zastosował odpowiedni kształt dna, dzięki któremu statek był wypychany w górę przez naciskający lód, a nie miażdżony. Ponadto „Fram” otrzymał zaawansowany system ogrzewania wnętrza, podnoszony ster i śrubę i wiele innych ciekawych rozwiązań. Do dziś można oglądać go w muzeum w Oslo.
Z materiałów pozostałych po budowie „Frama” Archer zbudował w roku 1893 statek ratowniczy RS1 dla norweskiej Spółki Ratunkowej. Niezwykle wytrzymała i dzielna konstrukcja RS1 pozwalała żeglować nim w każdych praktycznie warunkach, dzięki czemu przez 40 (!) lat eksploatacji uratowano z jego pokładu życie 237 marynarzy.

Oto sylwetka prawdziwego „Colin Archera”
Fram (model)

Autor: Wikipedia

Zauważcie, jak głęboko jacht siedzi w wodzie, a maksimum zanurzenia ma przy rufie. Na pokładzie widać tylko zejściówki, nadbudówki brak. Jest to bowiem na tyle duży kadłub, że pomieszczenia mieszkalne o wystarczającej wysokości znajdują się pod pokładem. Fala może hulać po pokładzie i niczego nie rozbije. Płetwa balastowa jest długa i wyraźnie zarysowana. Obecnie często stosuje się ożaglowanie slup lub kuter z ożaglowaniem Marconi – z krótszym bukszprytem i niską, długą nadbudówką o bardzo małych bulajach. Typowym „Colin Archerem” jest popularny w USA Westsail 32, którego plany widzimy powyżej. Bardzo ważną zaletą w żeglowaniu turystycznym jest przestronność wnętrza „Archera” i łagodność jego ruchów na fali.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.