Za zachodnią miedzą - blisko i ciekawie

2008-07-11 16:03 Jerzy Kuliński
_
Autor: Jerzy Kuliński

Dopiero w połowie lat 90. wody Stettiner Haff oraz Griefswalder Bodden stały się „dziurą w płocie” przez którą - ku rozpaczy żeglarskich oficjeli – „wyciekały” na szerokie wody polskie jachty.

Dopiero w połowie lat 90. wody Stettiner Haff oraz Griefswalder Bodden stały się „dziurą w płocie” przez którą - ku rozpaczy żeglarskich oficjeli – „wyciekały” na szerokie wody polskie jachty.

Z Zalewu Szczecińskiego na Stettiner Haff, a właściwie na jego część – zwaną Kleines Haff (Mały Zalew) prowadzi szlak żeglowny zaczynający się przy Drugiej Bramie Torowej na torze wodnym Świnoujście – Szczecin. Wystarczy abyście „generalnie” sterowali kursem 280º, a po przebyciu ok. 1 mili zobaczycie pławę „TW1”, a następnie pławy „TW2” i „TW3”. Nieco dalej na prawym trawersie będzie pława kardynalna „MO-S” (Q(6)+LFl.). Zbliżacie się do granicy. Myślę, że łańcuch żółtych pław ją wyznaczających zostanie wkrótce przerzedzony, bo po co one po naszym wejściu do Schengen. Chyba jeszcze tylko dobrze znany czytelnikom Marian Lenz pamięta, że kiedyś kotwiczył tu prawdziwy latarniowiec. Skoro już jesteście na Kleines Haff, to zapraszam do pierwszego niemieckiego portu.

UECKERMÜNDE

Niewielkie miasteczko położone nieco w głębi lądu – nad rzeczką Ucker. To prastara kraina słowiańska i my znamy też i inną jej nazwę – Wkryujście.

Historia
Pierwsze wzmianki o osadzie u ujścia rzeki Wkra pochodzą z roku 1178. W roku 1260 książę Barnim I zakłada tu klasztor, a osada awansuje do rangi miasta. Potem często przechodziło ono z rąk do rąk; należało do książąt pomorskich, Prus, Saksonii, Polski, Rosji i Niemiec
Z XIII wieku pochodzi jedyna tu naprawdę stara budowla – zbudowany w roku 1284 zamek książąt pomorskich.
Dzisiejsze Ueckermünde żyje głównie z turystyki. Przeważają goście pragnący na chwile odetchnąć od cywilizacji. Miasteczko jest spokojne i ciche. Jest tu placówka niemieckiej straży granicznej. Niby jesteśmy w Schengen, ale nigdy nic nie wiadomo....

Port
Do wyboru macie tu wiele miejsc postojowych. Od główek falochronowych do centrum miasteczka, na długości półtora mili, po obu brzegach Ucker leży kilka przystani. Na prawym brzegu - Segelverein Ueckermünde – jachtklub rezydencki. Żadnych luksusów poza ciszą, zielenią i uroczym grillowiskiem. Na przeciwległym brzegu baseniku pomost fundacji zajmującej się organizacją wypoczynku aktywnego. Na stanowiskach cumowniczych głębokości 1,3 do 1,6 m. Nieco dalej, we wschodni brzeg rzeki wcina się spory basen zajmowany przez Marinę Ueckermünde Lagunenstadt.
Na centralnym pirsie oraz na brzegach budynki z czerwonej cegły. Do basenu mogą wchodzić jachty o zanurzeniu 2,5 metra. Wszystkie możliwe usługi i instalacje. Opłaty w 2007 r.: jachty do 7 m – 6 euro, za każdy dodatkowy metr długości – 1 euro, za prąd, wodę i natryski - 1 euro od „osobodoby.” Slipowanie - 5 euro. Wysoki standard, umiarkowane ceny, ale dość daleko do miasta. Płynąc dalej w górę rzeczki (prąd około 1 w) po zachodniej stronie zobaczycie Maritim Yachtzentrum. Odradzam, bo już wygląd bosmanatu mnie odstraszył. Za to kilkadziesiąt metrów dalej, po tej samej stronie jest ładny, choć nieco zgrzebny basenik przystani Stadt Ueckermünde. Sanitariat, prąd, woda i przyjemne grillowisko ze stołami biesiadnymi.
Jeszcze dalej, na zachodnim brzegu zobaczycie przystań Jachtclub Ueckermünde. Sanitariat, prąd i woda i także stoły biesiadne pod wysokimi brzozami. Już blisko do centrum. No i wreszcie, zaraz za wielka pochylnią, przecinającą wał przeciwpowodziowy oraz za żurawikiem nabrzeżowym zobaczycie biały budyneczek See Yachtklub. To już obrzeże zabudowy miejskiej. Sympatyczne, skromne.
Jeżeli nie chcecie tu nocować - możecie popłynąć jeszcze dalej, mijając przystań białych stateczków wycieczkowych. Stoicie tam przy bulwarze spacerowym burtą do nabrzeża. Wychodząc „do miasta” – zostawiłbym na jachcie wachtowego.
Nawigacja. Płynąc do Ueckermunde musicie okrążyć rozległą płyciznę Repziner Haken. Od Pławy „Haff” sterujecie krk 2600¬¬¬ aż do pławy głębokiej wody „Uem” (kolumnowa, biało czerwone pionowe pasy, kula). Raczej nie płyńcie tam nocą. Od niej w kierunku południowym prowadzi tor o głębokości 3,5 m. Długość odcinka – około 8 kabli. Po lewej burcie czerwona pława „UE2”, półtora kabla dalej, po prawej burcie zielona pława „UE1”. Po osiągnięciu „bramki” pław „UE3” i „UE4/B2” odłożycie się w prawo na krk. 2450 ku ujściu rzeczki Uecker. W panoramie brzegu, podczas podejścia, widzicie od lewej duży pawilon na samym brzegu, dużo mniejszy budyneczek i wreszcie falochrony z kolorowymi (czerwona i zielona) barierkami. U nasady falochronu NW widać czerwoną wieżyczkę z białym pasem. Brzeg jest tu zadrzewiony. Szerokość wejścia – 35 metrów.
Płynąc dalej na północ traficie w cieśninę Der Strom. Ale nie tak od razu, nie na przełaj i raczej nie w nocy. W północno-zachodniej części zwężającego się zalewu czeka na was kolejna płyciźniana pułapka. Mielizna Goschenbrinks Fläche zwana przez Polaków „Flaszka Gośki”. Koniecznie musicie tu zbliżyć się do pławy „głębokiej wody” z napisem „Peenestrom-Süd/H1”. Od niej sterujcie krk. 283º. Oś nabieżnika tego kierunku wyznacza też para świateł 2 Oc.(3)R.15s. Po drodze macie pławy oznakowania bocznego.
Schodząc ze szlaku w prawo możecie odwiedzić stolicę wyspy Usedom, czyli miasteczko, o tej samej nazwie. Od czerwono-zielono-czerwonej pławy z walcem, oznaczonej symbolem „U1/114” (Bockrinne) sterujecie się na N, celując w środek odcinka wysokiego brzegu. Po drodze przypilnuje was czerwona pława „2”, którą miniecie blisko lewą burtą. Od niej dalej w kierunku zielonej pławy ze stożkiem oznaczonej jako „2”. To już wejście w cieśninkę prowadzącą na Usedomer See.

USEDOM

Miasteczko i porcik leżą głęboko wewnątrz wyspy. My znamy ją jako Uznam ponieważ jedna piąta jej powierzchni należy do Polski. Miasteczko było najważniejszą osadą wyspy od najdawniejszych czasów (początek kariery Świnoujścia wyznacza dopiero rok 1821).
Usedom leży na północnym skraju jeziorka Usedomer See, które „udaje” zalew wód morskich. Dzieje to się za sprawą wąziutkiej cieśniny łączącej jeziorko z przesmykiem Der Strom. Usedom nadaje się na „popas”. Jest tylko jedno zastrzeżenie – wasz jacht nie może mieć zanurzenia większego niż 1,5 metra. O ile samo miasteczko jest ciekawe, czyste i ciche – to porcik tylko „zgrzebny”.

Historia
miasteczka sięga średniowiecza. Zaczęło się od słowiańskiej osady rybackiej, a prawa miejskie Usedom otrzymał w roku 1298. Następna epoka to inwazja niemieckich kolonistów. W latach 1630 – 1721 Usedom był przejściowo w rękach Szwedów. W ostatnim dziesięcioleciu XV wieku zbudowano tu okazały Kościół Mariacki, a malownicze, wąskie uliczki miasteczka są prawdziwą atrakcją dla fotografów.

Port
Nie ma tu falochronów, bo to przecież jeziorko. Trzciny z prawej, trzciny z lewej, a po środku - duży plac z restauracją i toaletą. W części południowej – basen rybacki, na wprost baraczku restauracji nabrzeże skarpowe i równoległy do niego pomost cumowniczy jachtów. Stanowisk – 12. Kilkanaście metrów na N od pomostu – wyciąg szynowy. W SW narożniku basenu rybackiego stoi stary żuraw do wodowania jachtów. Specjalnością portu jest... skąpstwo; wodę do czajnika można nalać dopiero po wrzuceniu 1 euro.

Podejście
do Usedom z „tranzytowego” toru wodnego Peenestrom jest długie (2,5 Mm) i wąskie, a więc wymagające uwagi. Pławy są „ślepe”, więc wpływacie przed nocą. Z torem wodnym wyznaczonym linią nabieżnika rozstaniecie się przy czerwonej, pławie „U1/114”. Uwaga tu na płyciznę Göschenbrinks, którą tor przecina. Od czerwonej pławy z walcem „U1/114” skierujecie się niemal dokładnie na N, tak, aby po przebyciu 5 kabli lewą burtą w bezpośredniej odległości minąć czerwoną pławę „2”

Płynąc dalej w tym kierunku zobaczycie wejście do cieśniny. Przed samym wejściem w nią, po prawej burcie zostawicie zieloną pławę ze stożkiem. Ma numer „3”. W połowie drogi, przy zachodnim brzegu, zobaczycie mała przystań. Nie wygląda zachęcająco, ale jeżeli już zmierzcha, to właśnie tam próbujcie stanąć. Podobno przy pomoście są aż 2 metry głębokości. Na zapleczu przystani - pustkowie.
Wychodząc z cieśninki mijacie prawą burtą pławę „5” i otwiera się przed wami prawdziwie mazurski krajobraz. Rynna pogłębianego toru wodnego jest bardzo wąska. Płyniecie precyzyjnie od pławy do pławy. Po lewej burcie – pława czerwona „4”. Później kolejno zielone pławy „7”, „9” i „11”. Przed samą przystanią zobaczycie dalby. Macie je zostawić po prawej burcie. Podchodzicie do pali cumowniczych powolutku. Opłacić się „portowo” należy w pobliskiej restauracji.
Wchodzicie w cieśninę Der Strom, która ma w tym miejscu 3 kable szerokości. Już z daleka widać dziwną, wysoką stalową konstrukcję w kształcie portalu. To fragment zabytkowego, oryginalnego mostu z 1933 roku. Jego środkowe przęsło było podnoszone w pozycji poziomej dla przepuszczania statków. Dziesięć dni przed kapitulacją III Rzeszy wycofujący się Wehrmacht wysadził w powietrze oba niskie przęsła. Po wojnie most nie został odbudowany i monumentalne przęsło zyskało status zabytku i ... nadziei, że może kiedyś ... No i nadeszło to „kiedyś”. Na szczęście w zupełnie innym kształcie. Teraz uwaga praktyczna - pod samym portalem nie przepłyniecie. Tor wodny zostawia konstrukcję po NE stronie. Przy brzegu północno-wschodnim, zobaczycie masywne molo w kształcie litery „T”. W tyle, w głębi lądu – wioska Karnin. Na obu brzegach stoją kratowe wieże napowietrznych linii energetycznych. Gwarantowana wysokość – 27 m, a wydaje się, że tylko – tylko. Zwracajcie tu uwagę na promik zawijający do baseniku Kamp, schowanego w SW brzegu.
Dwie mile za Karmin, po przejściu ostrego skrętu koryta cieśniny – prawdziwy kłopot. To most zwodzony Zecheriner Klappbrücke. Most otwierany jest w godzinach 0535, 0900, 1100, 1600 i 2000. Najwyżej na 15 minut! Czerwony i biały semafor, ale ruszacie tylko, gdy palą się dwie zielone lampy (poziomo, jedna obok drugiej). Przęsło otwierane oznakowane jest światłami stałymi zielonymi i czerwonymi. Płynąc na północ – światło czerwone macie po stronie zachodniej, zielone po wschodniej. Dla kierunku prowadzącego na południe – czerwone jest po stronie wschodniej, zielone po zachodniej. Zwracam na to uwagę dlatego, że kierunek oznakowania (pławy) na Peenestrom prowadzi z północy (z morza) na południe. Szerokość przejścia – 20m. Radiowa łączność z operatorem – UKF Ch.9. Zaraz za mostem cieśnina poszerza się i już jesteście na Peenestrom.
To, że koryto jest tu szersze, wcale nie znaczy, że możecie sobie pozwolić na ignorowanie oznakowania toru. Po prawej i lewej są groźne płycizny!
Płynąc w dół Peene (Pianą) w pewnym momencie stanie przed wami sprawa wyboru – czy podążacie dalej na północ, w kierunku Wolgastu, czy wejdziecie zatokę Achter Wasser. Jeżeli wybieracie ten drugi wariant – porzucacie szlak wodny na trawersie czerwonej, nie świecącej pławy „76” i kierujecie się ku północnemu krańcowi zatoki. Np. do Zinnowitz.

ZINNOWITZ

Port ten leży u północnej nasady mierzei łączącej obie części Usedom. Ma dostęp i do pełnego morza i do zalewu Achter Waßer. Nas interesuje przede wszystkim ten drugi akwen, bo tam leży przystań.
Zinnowitz liczy sobie koło 4 tysiące mieszkańców, ale w lecie ich liczebność podwaja się. Przynętą jest tu piękna plaża, ale skutecznym magnesem jest też molo spacerowe i przybijające doń stateczki wycieczkowe, utrzymujące regularne rejsy również do Świnoujścia.

Historia
Ta stara słowiańska osada rybacka (Tzys) należąca do rozległych posiadłości księcia pomorskiego Bogusława IV została podarowana nowo założonemu klasztorowi w Krummin. Później Zinnowitz przechodził typowe koleje losów tych ziem. Uważny turysta odkryje kilka zachowanych perełek architektury z przełomu XIX i XX wieku.
Yachthafen będący siedzibą i przystanią Zinnowitzer Yachtclubs położony jest na brzegu Achter Wasser. Tutejsze konstrukcje „hydrotechniczne” dowodzą, że swobodny stosunek do kanonów budowlanych umożliwia uzyskiwanie zaskakujących sukcesów. Żeglarze z Zinnowitz falochrony zbudowali z kadłubów barek i po wypełnieniu ich żyznym gruntem i ...posadzili w nim drzewa. Powstał uroczy, osłonięty basen o wymiarach 100 × 30 metrów. Mogą do niego zawijać jachty o zanurzeniu do 1,8 m. Jachty gości mogą cumować do wewnętrznej kei falochronu, do pomostu zamykającego ów basenik od SW oraz po zewnętrznej stronie „barkowego” falochronu. To ostatnie miejsce może jednak okazać się niespokojne i jest tam płyciej.
Na przystani jest woda, prąd, sanitariat, żurawik do obsługi masztów, pochylnia i restauracyjka. Teren jest oświetlony, na głównej kei ustawiono stoły biesiadne, jest miejsce do grillowania. Po południowo zachodniej stronie zobaczycie pirs promowy, warsztaty i piaszczystą pochylnię do wodowania płaskodennych pływadeł.

Nawigacja
Przed samą przystanią w Zinnowitz natraficie na dwie bramki pław nieświecących. Wyznaczają one krawędzie pogłębionej do dwóch metrów rynny toru podejściowego o kierunku ok. 3100. Do Zinnowitz nie radzę wybierać się po nocy.
Płynąc dalej na północ wejdziecie w następne wąskie przejście między wyspą Uznam a lądem stałym. Tor skręca w prawo, najpierw na krk. 160,7º, a później na 206,6º. Zobaczycie wtedy miasto i most w Wolgast. Przed i za mostem są pale zabezpieczające przechodzącą (powolutku!) pod mostem jednostkę. Pierwsze pale (dla obu kierunków) – nocą są podświetlone. Semafor świetlny, regulujący ruch – taki sam jak w Zecherin.
Godziny otwierania mostu: 0540, 0740, 1240, 1640, 2040 i 2330. Wysokość pod mostem – 5,2m. Szerokość przejścia – 30,5 m. Operator mostu prowadzi nasłuch na UKF Ch. 9 (wywołanie: „Wolgast Traffic”). Czas otwarcia nie dłużej niż 15 minut. Trzeba się śpieszyć, ale nie rozwijając prędkości ponad 4w. Mijając sterownię pomachajcie operatorowi, bo tubylców warto przekonywać, że Polacy to przyjacielscy sąsiedzi.

WOLGAST

Port leży na zachodnim brzegu Peenestrom, około 7 M przed wyjściem na rozlewisko Greifswalder Bodden. Mała cześć miasta zajmuje także wyspę Schlossinsel, gdzie mieszczą się dwie przystanie jachtowe. Całość łączą mosty drogowe i kolejowe.

Historia
Wolgast to stary słowiański Wołogoszcz. Najstarsze wzmianki o osadzie pochodzą z pierwszej połowy X wieku. Stała tu słynna świątynia słowiańskiego boga Jarowita. Później należało do Ligi Hanzeatyckiej. Od roku 1630 do 1815 r. miasto było w szwedzkim władaniu, potem w rękach Prus. Dziś stale mieszka tu 12 500 osób. Jako brama na wyspę Usedom jest Wolgast miastem tranzytowym dla letników.
Uliczki starówki zastawione straganami oferującymi souveniry. Warto tu obejrzeć dwa stare kościoły – przede wszystkim ten pod wezwaniem Św. Piotra. Obok, przy Rathaus Platz 6, jest biuro informacji turystycznej.

Port
Nabrzeża przeładunkowe i stoczniowe zajmują zachodni brzeg Peenestrom, W pobliżu centrum miasta są dwie przystanie jachtowe.
„Marina Horn” to przystań komercyjna, nastawiona na gości. Blisko toru wodnego Peenestrom, na północnym cyplu Schlossinsel. Dysponuje 70 stanowiskami cumowniczymi. Jachty cumują tu do pomostów w kształcie litery „h”.
Jachty balastowe (zanurzenie do 2,5 m) powinny szukać miejsca w pobliżu szczytu pomostu południowego. W środku „basenu” jest płyciej. Marina oferuje wszystkie standardowe usługi, nie wyłączając żurawia o udźwigu 16 ton i stacji paliw.
Druga przystań, także na Schlossinsel ma charakter rezydecki i należy do Segelverein „Wolgaster Greif e.V”. Ta podoba mi się bardziej. Bliżej miasta, dookoła zieleń. Dysponuje wszystkimi podstawowymi urządzeniami i instalacjami. Są „tylko” dwa problemy. Zawijać do niej mogą jachty o zanurzeniu do 1,3 metra i to podejściem nie oznakowanym.

Nawigacja
Podejście do „Mariny Horn” z toru wodnego Peenestrom nie wymaga omówienia. Pomosty cumownicze znajdują się tu w odległości 1 kabla na SW od pławy „52” oraz w odległości 2 kabli w kierunku NE od otwieranego przęsła mostu
Wolgaster Klappbrücke.
Podejścia do Segelverein „Wolgaster Greif e.V” bez miejscowego „pilota” jachtem balastowym raczej nie próbujcie. Ale mieczówkami – czemu nie.
Jeżeli wasza dalsza droga prowadzi dalej na północ niebawem poczujecie podmuch prawdziwego morskiego wiatru. To już rozległa Greifswalder Bodden.
Zanim jednak tam dotrzecie, po prawej burcie pojawi się panorama Peenemuende, złowrogiej słynnej bazy eksperymentalnej niemieckich rakiet. Tych, które miały załamać obronę Wysp Brytyjskich podczas II wojny. Miały, bo dywanowy nalot aliantów w porę zrobił tu „dokumentny porządek”.
O Greifswaler Bodden i Rugii opowiem Wam, gdy tylko „Żagle” znajdą dla mnie tyle miejsca, na ile te ciekawe wody zasługują.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.