Błękitna Wstęga Zatoki Gdańskiej 2017
Od 66 lat na początku października odbywają się integracyjne regaty trójmiejskiego środowiska żeglarskiego o Błękitną Wstęgę Zatoki Gdańskiej organizowane przez Yacht Club Stal, Gdynia.
W tym roku pogoda okazała się być bardzo żeglarska. Wiał odlądowy wiatr o sile kilkunastu węzłów, ze szkwałami nieco ponad 20 kn. Dopiero później nieco osłabł. Większości żeglarzy taka pogoda bardzo odpowiadała. „Taki żużel, ale trzeba było uważać na zmiany wiatru” (w regatowym slangu żużel znaczy, że praktycznie całą trasę można pokonać bez halsowania), albo „fajnie było chociaż gdzie nie płynęłyśmy, to zawsze było pod wiatr”, ale i „żużel, zero taktyki”. Tylko załoga dezety o nazwie „Tjorven” twierdziła, że byli jedynymi, którzy musieli się do każdego znaku halsować. Jak widać nigdy nie uda się dogodzić wszystkim. Woda na trasie była stosunkowo płaska co faworyzowało lekkie, latające katamarany. Nic więc dziwnego, że pierwsze miejsca przypadły właśnie tym łódkom.
Nie obyło się, niestety, bez poważniejszych awarii. Na szczęście ucierpiał tylko sprzęt. Zaraz po starcie Wojciech Kaliski złamał maszt na katamaranie, na którym przygotowuje się właśnie do próby pobicia rekordu trawersu Atlantyku. Drugi złamany maszt też przypadł wielokadłubowcowi.
W czasie 1 godzina, 6 minut i 27 sekund pierwszy przypłynął, i tym samym zdobył Błękitną Wstęgę Zatoki Gdańskiej, Jacek Noetzel na swoim A-Cat. Kolejne miejsca też przypadły jachtom na hydroskrzydłach, w dodatku całe podium zajęły katamarany z UKS Navigo Sopot. Te tradycyjne regaty rozgrywane są według tak zwanej formuły australijskiej, gdzie nie ma handicapowych przeliczników i liczy się bezwzględna kolejność na mecie.
W tym roku na starcie stanęło 95 jachtów, regaty ukończyło 83. Ostatni jacht pojawił się na mecie o 15:13:00, czyli na długo przed jej oficjalnym zamknięciem, które tradycyjnie przypada na czas zachodu słońca. To też jest sygnałem, że Błękitna wstęga w tym roku była wyścigiem szybkim.
Wprawdzie dla zdobycia Błękitnej Wstęgi liczy się bezwzględna kolejność na mecie, to oprócz tego prowadzona jest klasyfikacja w trzech grupach długości jachtów jednokadłubowych, klasa wielokadłubowców i klasa łódek mieczowych.
Zwycięstwa w poszczególnych klasach wywalczyli sobie:
Klasa I: Sergiej Pavlenko z załogą na jachcie „Blagodarnos’t II”.
Klasa II: Konrad Smoleń z załogą na „Bigger Johnka”.
Klasa III: Marek Słaboń z załoga na „Roca Polska”.
Klasa IV (wielokadłubowce): Jacek Noetzel, A-Cat
Klasa V (mieczówki): Emanuela Bartkowiak z załogantem, 505.
Czerwoną Latarnię, nagrodę przechodnią dla ostatniej sklasyfikowanej łódki, po raz drugi z kolei zdobył Aleksander Skibicki na jachcie „Cpt. Remek”.
Najszybszym drewnianym jachtem klasycznym okazał się „Orion”, a była także nagroda dla „Copernikusa” i dla najmłodszego uczestnika regat.
Na zakończenie komandor regat, Jakub Spera, poprowadził licytację na rzecz gdyńskiego hospicjum dla dzieci. Udało się dzięki temu zebrać naprawdę znaczącą sumę pieniędzy na ten szczytny cel.
Po regatach zabawa na terenie organizatora, gdyńskiego Yacht Klubu Stal, trwała długo przy muzyce i grillu.
Marek Zwierz