Apel o poszanowanie przyrody
Na stronie internetowej kpt. Jerzego Kulińskiego czytamy: Z całym przekonaniem przyłączam się do apelu Szymona Bzomy. Ptaki to nie dziki - wczoraj koło krzyża w Górkach maciora z warchlakami dopominała się ode mnie kanapek na drugie śniadanie. To nic nowego - tu dziki szwendają się wokół zabudowań jak nie przymierzając - głupie kury. Weźcie do serca apel Szymona. Kamizelki i żyjcie wiecznie!
Witam,
Do tej pory komentowałem z rzadka artykuły na portalu, teraz mam apel. Od kilku lat bazując na społecznym zaangażowaniu wielu osób, jako stowarzyszenie o dźwięcznej nazwie KULING, prowadzimy działania, których celem jest ochrona najcenniejszych rezerwatów przyrody na terenie wybrzeża Zatoki Gdańskiej. Obecnie trwa sezon lęgowy ptaków i bez wątpienia, unikalnym miejscem na całym naszym wybrzeżu jest "Mewia Łacha" położona w ujściu Przekopu Wisły. W ub. r. na jednej z piaszczystych wysp gnieździło się ok. 800 par rybitw z trzech gatunków. Dla rybitw czubatych było to jedyne miejsce lęgów w całej Polsce.
Pilnowaliśmy tych ptaków dzień i noc do połowy sierpnia. Nawał plażowiczów pokonać było dość łatwo, gorzej z atakami z wody. Żeglarze nic sobie nie robią z faktu, że jest tam rezerwat przyrody. Może nie muszą wiedzieć. Ale powinni chociaż znać Zarządzenia Porządkowe Dyr. Urzędu Morskiego w Gdyni, które zakazują podpływania na mniej niż kabel do plaż w miejscach niewyznaczonych. Przestrzeganie tego zakazu wystarczy, by ptaki w spokoju odchowały pisklęta. Tymczasem kilka dni temu przy jednej z łach zatrzymała się motorówka, a z niej rozkosznie wybiegły dwie osoby i... pies (POL 6533 "Bodzia").
Nie zależy nam na karaniu nikogo i mamy świadomość ignorancji, jaka cechuje większość naszego społeczeństwa. Dokumentujemy naruszenia przepisów (rezerwat jest monitorowany 24h/dobę), ale nie idziemy z tym na policję. Staramy się dotrzeć do właścicieli i, choćby przez telefon, zwrócić im uwagę na niestosowność poczynań. Może drugi raz to się nie powtórzy (w tym roku udało się nam już powstrzymać samoloty).
Podobnie omijane powinny być łachy w rejonie Ujścia Redy. Co do pozostałych rezerwatów nie mamy złudzeń, że cokolwiek ochronią. Godzina na ręczniku koło gniazda sieweczki czy rybitwy, załatwia je w upale na dobre. To samo dotyczy zacumowanej łodzi. I niech nikt się nie łudzi, że tam gdzie on cumuje, to widzi czy są rybitwy. Nie ma tak łatwo.
W jaki sposób, mając numer rejestracyjny łodzi, dotrzeć do numeru telefonu właściciela?
Nie potrzebujemy tego by iść na skargę. Potrzebujemy tego, by móc cokolwiek wytłumaczyć. Niestety nie dysponujemy środkami pływającymi, by móc reagować tak jak należałoby... Planujemy jeszcze postawić duże tablice z informacją o zakazie wstępu na najcenniejszej łasze. Tablice już są gotowe, tylko nie bardzo mamy jej jak przewieźć na wyspę. Ale w ciągu kilku tygodni załatwimy i to.
Zainteresowanych odsyłam na stronę www.kuling.org.pl, gdzie w dziale "Mewia Łacha" są zdjęcia i opisy tego co robimy i po co. Z czasem będzie i galeria szkodników. Zapraszam.
Szymon Bzoma
KULING