Aleksander Doba znów ma kłopoty...
Kłopoty nie opuszczają wytrwałego Aleksandra Doby, który żegluje specjalnie przygotowanym kajakiem z Bermudów w kierunku Florydy. Oto informacja od Wiesława Seidlera, bacznie obserwującego transoceaniczną wyprawę śmiałka:
Kilka dni temu pisałem optymistycznie (zobacz TUTAJ), że bez większych awarii, z wyjątkiem uszkodzenia steru, Olek przewiosłował w ciągu 142 dni cały Atlantyk, z Lizbony na Bermudy, gdzie po miesięcznej przerwie znalazł pomoc ze strony kapitana żaglowca „Spirit of Bermuda”. Dzięki temu wrócił ze swoim kajakiem na poprzednią pozycję, by kontynuować próbę przewiosłowania Atlantyku do wybrzeży Florydy, zgodnie z pierwotnym planem. Tak się w zasadzie stało i Olek faktycznie znowu jest sam na sam z oceanem, płynie dalej, tyle że kajakiem… mocno uszkodzonym. Otóż przy wodowaniu kajaka z pokładu żaglowca na rozfalowanym oceanie poważnie uszkodzony został specjalny pływak – pałąk, dobrze widoczny na moich zdjęciach z pożegnania Olka, przed wyruszeniem na wyprawę. Uparty Olek zdecydował się w tej sytuacji na całkowite obcięcie pałąka i mimo wszystko kontynuowanie wyprawy, chociaż teraz jego „Olo” pozbawiony jest dotychczasowej właściwości „wanki-wstańki”, bardzo istotnej w przypadku potencjalnej wywrotki. Znając doświadczenie i szczęśliwą gwiazdę Olka bądźmy jednak dobrej myśli i razem z nim miejmy nadzieję, że przed majem dowiosłuje do celu i zdobędzie wreszcie „swoją” Florydę…