2009/10: Z kormoranem w herbie...

2009-11-05 13:01 Waldemar Heflich
_
Autor: www.zagle.com.pl

Chcemy żeglować po czystych jeziorach... Od lat czekamy na nowe inwestycje, które stworzą przyjazną środowisku naturalnemu bazę dla turystyki żeglarskiej

O problemach ochrony środowiska naturalnego Mazur pisaliśmy na łamach „Żagli” setki razy. Nieodżałowany Witek Tomaszewski byłniestrudzonym bojownikiem o czystość Krainy Tysiąca Jezior i o edukację żeglarzy w sprawach ekologii. „Dyzio” i jego Sportina, pomalowana jak afrykańska zebra, przemierzaliszlaki w poszukiwaniu gór śmieci, nie działających oczyszczalni ścieków, punktów odbioru nieczystości, brudnych przystani i zaniedbanych miejsc biwakowych. Przed początkiem każdego sezonu nasz redakcyjny ekolog pisał, jak zachowywać się na szlaku, gdzie i jak pozbywać się śmieci. Po lecie fotografował i dokumentował góry śmieci oraz wszelkie zanieczyszczenia mazurskich brzegów. Legendą obrosły jego starania, aby każdy jacht miał na wyposażeniu saperkę i worki na odpadki. Gdy ruszyła akcja „Sprzątamy Mazury”, nasz „Dyzio ekolog” był w siódmym niebie! Niestety, nie ma Witka, nie ma akcji, pozostał jedynie olbrzymi problem... zasranych Mazur. Od wielu miesięcy pasjonujemy się wyborem Siedmiu Nowych Cudów Świata. W wielkim finale znalazły się Mazury. Nasz Cud Natury, który jest jednym z najpiękniejszych śródlądowych akwenów żeglarskich Europy, wymaga więc ochrony. I to ochrony skutecznej, która zahamuje degradację środowiska, dziką zabudowę, uratuje ryby i ptaki. Aby tego dokonać, ekolodzy oraz liczna grupa miłośników przyrody domagają się utworzenia Mazurskiego Parku Narodowego (MPN). Wszystko wskazuje na to, że po ponad 50 latach starań południowa część Wielkich Jezior – Nidzkie, Bełdany, Mokre i Łuknajno znajdą się na terenie MPN. Żeby nie było wątpliwości: zdecydowana większość żeglarzy jest za ochroną przyrody. Jednak w środowiskowej dyskusji – co będzie po utworzeniu parku narodowego? – pojawia się wiele obaw i pytań, na które żeglarze nie znają odpowiedzi. „Czy ograniczą nam swobodę żeglowania i biwakowania na południowych (na razie) Mazurach? Jeśli tak, jeśli zrobią to drastycznie, mechanicznie, ogrodzą wszystko przysłowiowym drutem kolczastym, jeśli dyrektor parku, jak w tatrzańskim, będzie panem i władcą i jednym rozporządzeniem może wyrzucić żeglarzy z jezior – to na taki park nie ma zgody! I niech nie piszą petycji o konieczności chronienia Mazur osoby, które tam od lat mają swe posiadłości – nie są dla mnie wiarygodni...” . Żeglarze zgadzają się na wiele ustępstw, na pływanie tylko na silnikach elektrycznych, na ograniczenie wielkości jednostek pływających, na wysokie mandaty za wykroczenia. Postulują jednak zwiększenie liczby punktów odbioru śmieci, zainstalowanie sanitariatów na brzegach, utworzenie przyjaznych miejsc do cumowania i kilkunastu stałych obozowisk pod ogniska i grill. Są za skuteczną kontrolą porządku na tych terenach.
Nikt jednak nie godzi się na zakaz żeglowania i skasowanie istniejącej infrastruktury (co z Rucianem-Nidą, Karwicą, ośrodkami nad Bełdanami?). W walce o MPN w długiej wyliczance zagrożeń ekologicznych jedno z pierwszych miejsc zajmują – żeglarze! Zdaniem organizacji ekologicznych i niektórych naukowców ta sikająca do wody horda jest jednym z głównych powodów zanieczyszczenia wód i w przyszłości wyginięcia takich gatunków jak sieja i sielawa. Ponoć jeziora zamieniają się w szamba! Co na to żeglarze? Na forach dyskusyjnych nie brak takich oto wyjaśnień – „Za czystość wody w jeziorze odpowiadają inni truciciele, a udział żeglarzy jest marginalny i nawet jeśli to źródło wyeliminujemy, to nie wpłynie to na czystość wody. Nie jest to nic odkrywczego, bo w każdym opracowaniu na temat zanieczyszczeń Mazur na pierwszym miejscu są rolnicy i stosowane nawozy sztuczne... Nie wiadomo, ile z tego nawozu spływa do jeziora, ale biorąc pod uwagę, że żeglarze produkują tylko niecały 1 proc. ilości zużywanej przez rolników, to nawet jeśli do jeziora spływają tylko minimalne ilości nawozów (a tak nie jest), to i tak udział mocznika produkowanego przez żeglarzy jest marginalny. A dodajmy do tego, że oprócz mocznika rolnicy używają także fosforanów, w ilościach podobnych, co w ogóle marginalizuje udział żeglarzy. Tak więc problem oddawania moczu do jeziora może być co najwyżej problemem estetycznym”. Chcemy żeglować po czystych jeziorach i cumować w ekomarinach. Od lat czekamy na nowe inwestycje, które stworzą przyjazną środowisku naturalnemu bazę dla turystyki żeglarskiej. Dziś zadajemy sobie pytanie, co będzie pierwsze? Czy nowoczesne porty i przystanie, czy długa lista nakazów i zakazów wynikająca z faktu powołania do życia parku narodowego. Ponoć największe szanse na zwycięstwo w całym tym ambarasie ma kormoran czarny. Ptak chroniony, którego kilkadziesiąt tysięcy osobników zamieszkuje Warmię i Mazury. Dziś jest on niezwykle zestresowany szumem żagli, warkotem silników i obecnością ludzi. Stąd słaby apetyt, zaparcia i problemy z wypróżnianiem. Gdy znikną z jezior żaglówki i motorówki, kormoran pokaże, co potrafi! Zrobi porządek z ławicami sielaw, płoci, linów i szczupaków, a tysiące drzew pokryje pięknym białym guanem (odchodami), którego jest w stanie dostarczyć w niezliczonych ilościach. Może to będzie prawdziwy mazurski Cud Natury. Wzorem tatrzańskiej kozicy, kormoran powinien być w herbie Mazurskiego Parku Narodowego!

Waldemar Heflich
redaktor naczelny "Żagli"
Felieton "Z wiatrem i pod wiatr" Żagle 10/2009

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.