2008/7: Grzybiarze uważajcie!

2008-09-10 12:17 Waldemar Heflich

Żeglarze potrafią czerpać radość z rywalizacji z wiatrem i wodą. Doskonale wiedzą, że ta zabawa bywa niebezpieczna, ale dzięki pasji, odwadze i umiejętnościom dają sobie radę. Setki milionów ludzi uprawiających żeglarstwo na całym świecie jest tego przykładem.

Przez wiele lat polscy żeglarze byli dokładnie pouczani, jak i gdzie mają żeglować. System stopni. Regulaminy szkolenia. Klauzule pływań morskich. Staże i kursy. Rejestracje i inspekcje. Mocno ściśnięty gorset nakazów i zakazów uwierał wszystkich, dla których żeglarstwo = swoboda. Po 1989 roku ze zdwojoną mocą wrócił temat żeglarskiej wolności. Przyszedł czas na liberalizację przepisów uprawiania jachtingu. Choć wielu uznaje to za przejaw głupoty, nieodpowiedzialności i anarchii, udało się przeprowadzić w Sejmie nowelizację Ustawy o Kulturze Fizycznej, która weszła w życie 1 stycznia 2008 i w sposób zasadniczy rozszerza dostęp Polaków do żeglarstwa. Teraz obowiązują przepisy pozwalające pływać jachtem długości do 7,5 m bez uprawnień. Do tej pory było to 5m, tak więc powiększyliśmy strefę wolności o 2,5 metra po pokładzie... Niestety te 2,5 metra do zadra w sercu i cierń w oku wszystkich, którzy chcą utrzymać dotychczasowe warunki. Tym, którym administracyjno-prawny gorset dawał władzę oraz poczucie przywódczej i kierowniczej roli w polskim żeglarstwie.

W ostatnim czasie za sprawą tekstów opublikowanych na łamach „Rzeczpospolitej” i żeglarskich portalach, ponownie rozgorzała dyskusja o liberalizacji. Pani redaktor Katarzyna napisała w codziennej gazecie dwa artykuły "Jeśli żeglować to tylko z patentem" oraz „Jachty też muszą mieć tablice rejestracyjne”, w których wykazała się totalną niewiedzą na temat aktualnie obowiązujących przepisów i nieznajomością problemów, którymi żyje żeglarski świat. Do redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” skierowano stosowne sprostowania. Sążniste, pełne merytorycznych uwag teksty przeczytać możecie na stronach internetowych Stowarzyszenia „Samoster” i u Don Jorge Kulińskiego. Nie mniejsze oburzenie wywołało umieszczone w sieci - Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetyny – napisane przez Pana senatora Marka Konopkę PO (Pisz). Nasz parlamentarzysta zatroskany sprawami Mazur i żeglarzy prosi Ministra o przykręcenie śruby wszystkim, którzy zjawią się w Krainie Tysiąca Jezior i zechcą uprawiać sporty wodne. Oczywiście Pan Senator prosi przywrócenie restrykcyjnych przepisów w imię bezpieczeństwa żeglarzy i innych użytkowników dróg wodnych. Oto ostatni akapit tego oświadczenia: „W białym szkwale zginęło dziesięciu żeglarzy - większość z nich nie miała uprawnień do prowadzenia jachtów. Setki innych okazały się bezradne wobec żywiołu, gdyż brakowało im wiedzy na temat zachowania na wodzie. Użytkownicy dróg lądowych są karani za brak uprawnień do prowadzenia pojazdów. Czym różnią się drogi wodne? Tym, że środki lokomocji na wodzie są prowadzone najczęściej przez tak zwanych niedzielnych żeglarzy, a stopień trudności kierowania pojazdami wodnymi, zwłaszcza żaglowymi, jest dużo większy niż w przypadku jazdy samochodem. Zniesienie uprawnień i rejestracji jachtów to publiczne wyrażenie zgody na piractwo wodne, a także skazanie użytkowników dróg wodnych na realne niebezpieczeństwo utraty majątku, zdrowia, a czasami życia. Żaden rząd nie powinien brać na siebie takiej odpowiedzialności, zwłaszcza rząd państwa obywatelskiego, jakim jest Polska.

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą, by ze zrozumieniem podszedł do tego palącego problemu i podjął kroki niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa w ruchu wodnym”.
Nieśmiem polemizować z senatorem RP. Dodam jedynie, że sternicy wszystkich jachtów, ofiar sierpniowej nawałnicy posiadali uprawnienia żeglarskie wydane przez Polski Związek Żeglarski. Szkoda, że tego typu oświadczenia nikt z senatorów nie napisał kilka lat wcześniej, gdy nie było systemu ostrzegania o złej pogodzie i nie upomniał się o bezpieczeństwo żeglarzy. Może uniknęlibyśmy sierpniowej tragedii. Szkoda, że nikt nie postulował budowy nowoczesnych portów jachtowych na mazurskim szlaku, które stanowiłyby miejsca schronienia w czasie burzy. Szkoda, że nasz parlamentarzysta zajmuje się bezpieczeństwem żeglarzy, zapominając, że nikt nie zrobi tego lepiej od nich samych i że nie wychodzi się na wodę z celach samobójczych. Szkoda, że zapomina o problemach bardziej nie cierpiących zwłoki, jak choćby stan mazurskich portów i marin, zaplecza hotelowego, czy systemu zbierania nieczystości i fekaliów z toalet chemicznych. Za kilka lat możemy przecież utonąć, ale w gównie i śmieciach...
Wizja kataklizmu i wybryków piratów wodnych jest porażająca. Warto jednak wiedzieć, gdzie Polska znajduje się na mapie żeglarskiego świata. Otóż jesteśmy w przysłowiowym „nigdzie”.

Nasze żeglarstwo morskie praktycznie nie istnieje, bo na polskim wybrzeżu jest niespełna tysiąca jachtów! 1000 jachtów na 39 milionów mieszkańców. Dla porównania w Szwecji jest 600.000 jachtów morskich na 9 mln. mieszkańców, czy we Francji gdzie jest 875.000 jachtów morskich na 64 mln. mieszkańców. Wszędzie tam są bardzo liberalne przepisy o uprawianiu sportów wodnych. Podobne dysproporcje można zaobserwować w żeglarstwie śródlądowym. W wakacje ruch na jeziorach mazurskich jest niewielki w porównaniu z podobnym ruchem jachtów w Szwecji, Francji czy Niemczech. Z przykrością należy stwierdzić, że w rozwoju żeglarstwa jako wielkiej gałęzi turystyki, jeszcze nam bardzo daleko do Europy. Jednym z czynników hamujących rozwój było reglamentowanie dostępu do uprawiania tego sportu poprzez stawianie niepotrzebnych i nieuzasadnionych utrudnień administracyjnych.

Jak na razie nikt nie postuluje wprowadzenia obowiązkowej Karty Grzybiarza, choć według statystyk przedstawionych 5.09.2006 r. przez ministra A. Wojtyłę w latach 1990 - 2005 ogółem zatruciu grzybami uległy 4 022 osoby, w tym 248 śmiertelnie. Znaczy to, że corocznie 268 osób ulega „wypadkowi”, a w tym ponad 15 śmiertelnie. Grzybiarze bądźcie czujni! Jeśli władza przykręci śrubę żeglarzom, to i wy „leśni piraci” za pewien czas do lasu chodzić będzie z Kartą…

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.