2008/4: Budować mosty, czy mury...

2008-09-10 12:16 Waldemar Heflich

Rozwiązywanie problemów to niezwykle trudna sztuka. Kiedy w grę wchodzą interesy poszczególnych środowisk, grup społecznych i dochodzi do tego brak tolerancji oraz umiejętności dyskutowania, znalezienie „złotego środka” graniczy z cudem.

Pomysł na kładkę nad Motławą, łączącą miasto z Ołowiankąjest zdaniem władz Gdańska konieczne z uwagi na znajdującą się na wyspieFilharmonię Bałtycką. Według projektu kładka miałaby być betonowa i ruchoma.Jednak są głosy sprzeciwu w tej sprawie. Płyną listy protestacyjne do marszałkawojewództwa, prezydenta Gdańska, konserwatora wojewódzkiego oraz dyrektoraFilharmonii Bałtyckiej Romana Peruckiego, inicjatora tego śmiałegoprzedsięwzięcia. Zorganizowano nawet konsultacje społeczne. Do Urzędu Miastazaproszono trójmiejskie stowarzyszenia i kluby żeglarskie, aby zaprezentować"kładkę" i posłuchać co o niej myślą żeglarze. Pan dyrektor ZarząduDróg i Zieleni jest realistą i od razu oświadczył zebranym, że nie warto sięprzekonywać, bo i tak każdy będzie obstawał przy swoim, a "kładka"Motławę przegrodzi! W konsultacjach wzięli udział przedstawicieleStowarzyszenia Armatorów Jachtowych, Polskiego Klubu Morskiego, Jachtklubu"Portowiec", Gdańskiego Klubu Morskiego, Gdańskiej FederacjiŻeglarskiej i Jachtklubu Stoczni Gdańskiej, Pomorskiego Okręgowego ZwiązkuMotorowodnego i NW. Wszystkie głosybyły przeciw! Reprezentujący Jachtklub Morski „Neptun” kpt.Jerzy Kuliński przekazał do protokołu tezy swojego wystąpienia, któreodpowiadają zastrzeżeniom zgłaszanym przez większość żeglarzy. Oto ich treść:

1. Proszę zaprzestać dezinformowania opinii publicznej, czyli pisania ozamyśle budowy „kładki”. Konstrukcja, która ma rozpiętość około 100 m,szerokość 10 m, ma podpory pośrednie oraz mechanizmy do podnoszenia przęsła bezwątpienia jest MOSTEM i to sporym.
2. Proszę, aby nie przemilczać faktu, że na Wyspę Ołowiankę obecnieprowadzą już dwa mosty stałe (uniemożliwiające wykorzystanie Kanału Na Stępce).Proponowany most „do Filharmonii” byłby trzecim mostem.
3. My żeglarze nie możemy zrozumieć dlaczego władze starego, portowego,hanzeatyckiego miasta dopuszczają możliwość wzniesienia budowli ograniczającejżeglugę w obrębie Starego i Głównego Miasta. Taka optyka doprowadziła do tego,że wszystkie kanały Starej i Nowej Motławy południowej części miasta są martwe.
4. Zwracam uwagę, że w okresie powojennym wszystkie otwierane kiedyś mostyna Motławie i Martwej Wiśle zostały przebudowane lub zbudowane jako stałe. Takw praktyce wygląda gdański „waterfront”. Wyrażam obawę, że dzisiejsze„konsultacje społeczne” zakończone zostaną w taki sam sposób jak to dokonanopoprzedniej zimy (2006/2007) z mostem w Przegalinie.

Niestety argumentyżeglarzy wydają się za słabe. Utrudnianie żeglugi jachtom, to zbyt błahasprawa. Zwolennicy budowy mostu twierdzą, że z przeprowadzonej ankiety wynika,iż 80 procent mieszkańców Gdańska jest za tą inwestycją. Widać, żezwycięstwo odniesie dyrektor Filharmonii Bałtyckiej Roman Perucki. Szkoda, że w tej sprawie gdańskichżeglarzy nie wspiera jakaś ogólnopolska, reprezentująca żeglarzy organizacja.Może głos liczony w dziesiątkach, czy setkach tysięcy miałby swoją wagę. Turodzi się pytanie, kto miałby to zrobić?

Generalnie wszystkosprowadza się do problemów umiejętności dyskutowania i wzajemnej tolerancji.Budowa kładki nad Motławą spędza sen z oczu gdańskim żeglarzom. Na drugim końcuPolski w Katowicach właścicieljednej ze stoczni przeżywa inny koszmar. Zbudował na zamówienie szkołyżeglarskiej serię jachtów, ale na przeszkodzie w pozyskaniu kredytu na wykupłódek ze stoczni stoi brak możliwości rejestracji. Bank chce, aby łódki byłyzarejestrowane i posiadały ubezpieczenie. OZŻ do którego zgłoszono się z prośbąo rejestrację, odmówił z powodu braku stosownych formularzy i dokumentów. Pisało tym Jerzy Pieśniewski w felietonie opublikowanym na łamach www.zagle.com.plpt. "Nieoczekiwane skutkiwolności?". Autor mający prawo do własnych poglądówprzedstawił problem armatorów i producentów, którzy chcą zarejestrować jacht.Zamiast usłyszeć rady jak to zrobić, autor felietonu został „rozszarpany nastrzępy” przez uczestników internetowego forum, którzy podobnie jak my sązwolennikami liberalizacji przepisów dotyczących uprawiania jachtingu. Jedynie Andrzej Hasip Mazurek przysłał nam list, w którym wyjaśniaco zrobić w takiej sytuacji i czy w ogóle potrzebna jest rejestracja jachtu.(Przeczytajcie o tym na stronie nr....) Szkoda tylko, że domagający siędla siebie i swojego spojrzenia na świat TOLERANCJI internetowi dyskutancizapominają, co w istocie słowo to znaczy. A znaczy ono - według mojej definicji- nasz wewnętrzny obowiązek do wysłuchania opinii innych niż nasze własne. Boskoro domagamy się, by nas słuchano i nie przerywano nam, mamy obowiązekwysłuchać zdania innych i - o ile nie są naszpikowane inwektywami orazzłośliwościami - przyjąć je do wiadomości (niekoniecznie akceptującej).

W dzisiejszym oszalałymświecie, w którym żyjemy lepiej przecież budować mosty porozumienia niż muryniezgody. Po moście można przejść, zza muru nic nie widać...



Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.