2007/6: Rekord to rekord…

2008-09-10 12:14 Waldemar Heflich

Żeglarstwo jak każda inna dziedzina aktywności człowieka skazana jest na rekordomanię. Współczesne media i wszyscy zainteresowani tematem, czekają z niecierpliwością na coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Czy ustanowi go pojedynczy żeglarz, liczna załoga, mały jacht, czy wielka machina regatowa nie ma to żadnego znaczenia. Najważniejsze, aby można było określić stosowne wydarzenie mianem – rekord.

Początek roku zafundował nam polską wersję polowania na takie zjawisko. Do wielkiego rejsu miał wystartować kapitan Roman Paszke na katamaranie „Bioton”. Planował samotną podróż dookoła świata bez zawijania do portów, mającą trwać około 74 dni. Nad przedsięwzięciem patronat objął Prezydent RP, a matką chrzestną jachtu była Pierwsza Dama RP. Towarzyszyła temu wielka kampania medialna. Było własne studio i program telewizyjny na antenie „Jedynki” TVP. Na pokładzie planowano zamontować kilkanaście kamer, anteny satelitarne i inne cuda techniki XXI wieku. To wszystko niestety okazało się zbędne, ponieważ zawiodła pogoda, a słynne „okno pogodowe” zatrzasnęło się z hukiem i ma się otworzyć łaskawie dopiero jesienią. Na drugim końcu świata do podobnego wyczynu przygotowywał się bardzo długo znany brytyjski żeglarz Tony Bullimore. Ten weteran oceanicznych szlaków także miał kłopoty z „oknem pogodowym”, a na dodatek z elementami wyposażenia swojej jednostki. Tony czekał, czekał, aż się w końcu doczekał… Jego wyprawa nosi nazwę - Blue Ocean Wireless Round the World Challenge. Pod tym szyldem wyruszył z Hobart na Tasmanii i zamierza rozprawić się z rekordem samotnej żeglugi non-stop dookoła świata. 68-letni Brytyjczyk minął linię startu na 102-stopowym katamaranie "Doha". Start zlokalizowany został na rzece Derwent między latarnią Iron Pot a Pearson's Point. Wiał wiatr z szybkością 16 węzłów. Aż trzy godziny trwało stawianie olbrzymich żagli. Pomagali mu żeglarze z Bellerive Yacht Club. Bullimore wystartował o godzinie 1550 lokalnego czasu z prędkością 16 węzłów. Na noc zapowiadano wiatry o szybkości 25 węzłów ze szkwałami do 35 węzłów. To miał być ciężki chrzest bojowy dla doświadczonego żeglarza. „Szczęśliwie akurat przyświecała mi pełnia, co pomogło w aklimatyzacji, lecz następny dzień mógł przynieść znacznie mocniejsze podmuchy. Miały mnie spotkać na wysokości Południowej Wyspy Nowej Zelandii – relacjonował przez telefon satelitarny. „Mam plan założenia kilku refów na żagle, by jakoś przetrwać te ciężkie warunki. Potem będę już całkiem przygotowany!”. Przez najbliżej kilkadziesiąt dni dzielny żeglarz będzie walczył ze sztormowymi wiatrami Oceanu Południowego. Gdy minie Przylądek Horn będzie płynął na północ po wodach Atlantyku, by na wysokości Azorów zawrócić i ponownie żeglować na południe, wokół Przylądka Dobrej Nadziei i zakończyć rejs w Hobart. Stary wyga, który połowę swojego życia spędził na oceanie płynie po nowy rekord. Czy chce, czy nie, dla większości z nas, to w jego przedsięwzięciu jest najważniejsze.  
Polski wariant tego wydarzenia dopiero będzie miał swoją premierę. Zaplanowana jest na jesień, gdy wiatr będzie korzystny, jacht i żeglarz gotowi, a ramówka TVP precyzyjnie ustawiona. Do tego czasu katamaran „Bioton” ma rozprawić się z kilkoma starymi rekordami na środkowym i północnym Atlantyku. Jednym z nich jest Trasa Odkrywców prowadząca z Kadyksu do San Salwador, szlakiem pierwszego rejsu Krzysztofa Kolumba. Kapitan Paszke przygotowuje do tego wydarzenia swoją łódkę, pracowicie spędzając czas w Portugalii. Niestety konkurencja nie śpi. Co więcej, konkurencja ruszyła ostro do walki. Dziesięcioosobowa załoga pod dowództwem Francka Cammas na 105 stopowym trimaranie Groupama 3 czekała kilkanaście dni w gotowości do wyruszenia z Kadyksu w celu pobicia rekordu. Oczywiście warunkiem startu były odpowiednie warunki pogodowe, a według routera Jeana-Yvesa Bernot, miał to być wiatr północny w granicach 25-30 węzłów. Pierwszą tegoroczną próbę poprawienia rekordu podjął Lionel Lemonchois z załogą na katamaranie Gitana 13, lecz tuż za Wyspami Kanaryjskimi uderzył w niezydentyfikowany obiekt pływający i uszkodził prawy ster. Aktualnym rekordzistą trasy jest Steve Fossett, który na maxi-katamaranie Playstation dopłynął do San Salwador w 9 dni, 13 godzin, 30 minut i 18 sekund. Aby pobić rekord, załoga Cammasa musiała osiągnąć metę wyścigu przed godziną 21:17:35 w czwartek 3 maja. Załoga podzielona została według systemu trzy wachtowego. Kapitanami wachtowymi byli Cammas, Franck Proffit oraz Steve Ravussin. Każdą wachtę uzupełniał dziobowy - Pascal Blouin, Bruno Jeanjan, Ronan Le Goff oraz drugi sternik - Loic le Mignon, Sebastien Audgane i Frederic Le Peutrec. Nawigatorem był słynny Holender Marcel Van Triest, weteran regat Volvo Ocean Race. Franck Cammas i cała załoga spisali się na medal. Żeglowali wspaniale i poprawili stary rekord o dwa dni. Dystans 3884 mil morskich Francuzi pokonali w 7 dni, 10 godzin, 58 minut i 53 sekundy, ze średnią szybkością 21.79 węzła. 
Bullimore, Cammas, Lemonchois już rozpoczęli sezon polowań na rekordy. Teraz czas na Paszke, Joyona i kilku innych, którym marzy się wyścig z czasem na oceanicznych szlakach.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.