2007/5: Magiczny Puchar
Puchar Ameryki, to nie tylko jedno z najstarszych trofeów sportowych, to magiczny przedmiot w którym zaklęte zostały ludzkie marzenia i namiętności. Od 156 lat dla jego zdobycia ludzie gotowi są do największych poświęceń. Ten trzy kilogramowy, srebrny, wiktoriański dzbanek, potrafi odmienić losy pojedynczych ludzi i całych państw.
Jeszcze kilkanaście lat temu, gdyby ktoś snuł plany startu chińskiego jachtu w Pucharze Ameryki uznano by go za niepoprawnego fantastę i człowieka o braku trzeźwego spojrzenia na sytuację polityczną na świecie. Dziś żeglarskie scienfiction stało się faktem. W Walencji w bazie China Team ochrzczony został pierwszy w historii jacht klasy America's Cup, zbudowany w Chinach - CHN 95. Matka chrzestna, modelka i aktorka Xin Li nadała mu imię Longtze, czyli Syn Smoka. Dla uczczenia sponsora, Chivas Regal, o burtę została rozbita butelka whisky. Chaoyong Wang milioner z Pekinu jeden z finansujących załogę chińską tak mówi o tym historycznym przedsięwzięciu – „Przez lata Chiny były krajem rolniczym, ludzie trzymali się z dala od oceanu. Cesarze różnych dynastii zabraniali poddanym dostępu do morza. Teraz Chiny otwierają się na świat, a miasta położone na brzegu oceanu bardzo na tym skorzystały. Powstanie tej ekipy na America’s Cup to milowy krok w dziejach rozwoju chińskiego żeglarstwa oraz przemysłu jachtowego”. W ubiegłym roku Puchar Ameryki zaprezentowano publicznie w Pekinie. Prawie 1000 gości wzięło udział w wielkim telewizyjnym show na jego cześć. Program zorganizowano z udziałem największych chińskich gwiazd filmu, a transmitowały go trzy ogólnokrajowe stacje telewizyjne. Szacuje się, że show obejrzało 350 milionów ludzi! W tej edycji regat o załoga chińska nie odegra żadnej roli, choć na pozycji trymera genuy wspiera ją dzielnie Piotr Przybylski. Ale za kilkanaście lat, kto wie? Potencjał i możliwości tego kraju są ogromne, a magia Pucharu już zaczęła działać…
Gdy do regat o Puchar Ameryki zgłosił się syndykat z Republiki Południowej Afryki wielu komentatorów potraktowało to wydarzenie z przymrużeniem oka. Jednak szybko okazało się, że kapitan Salvatore Sarno i jego syndykat Shosholoza są w stanie sprostać warunkom finansowym i trudom technicznych przygotowań. Shosholoza, to pieśń górników. Dzielnych i twardych ludzi, którzy walczą o przetrwanie każdego dnia. To słowo znaczy – naprzód. Patronem południowoafrykańskiej załogi został laureat pokojowej nagrody Nobla arcybiskup Desmond Tutu. Team Shosholoza jest symbolem nowego demokratycznego państwa RPA i świadectwem przemian jakie w nim zachodzą. Kapitan Salvatore Sarno, właściciel Mediterranean Shipping Company finansuje nie tylko start jachtu w Pucharze Ameryki, ale wspiera także projekt szkoły żeglarskiej dla biednej młodzieży - Izivunguvungu. Każdego ranka, wynajmowany przez szkołę minibus przejeżdża przez zaniedbane przedmieścia Cape Town oraz Simon’s Town i zabiera dzieciaki na trening. Szkoła powstała w 2001. Łodzie wypożyczyła armia RPA. Pomysłodawcą jej stworzenia był sternik Shosholozy Ian Ainslie – „ Celem szkoły jest wyrobienie w tych dzieciach pewności siebie. Zdarza się, że nie potrafią odpowiedzieć na pytanie - kim chciałby być w przyszłość? Wpadają w pułapkę myślenia, że życie można przesiedzieć na tyłku, ponieważ nie ma dla nich żadnej pracy. Próbujemy zmienić ich podejście, by każdy mógł wyobrazić sobie, że za kilka lat będzie żeglował w Pucharze Ameryki, może będzie pracować w przemyśle żeglarskim”. Jednym z tych, którym się udało jest Marcello Burricks. Prosto ze szkoły Izivunguvungu trafił na pokład jachtu w Walencji. Stał się bohaterem dzieci z biednych przedmieść…
W trzecim wyścigu regat Louis Vuitton Act. 13 w Walencji włoski jacht teamu +39 stracił maszt po kolizji z łódką niemiecką. Dla załogi +39, w której żeglują trzej Polacy - dziobowy Jacek Wysocki, młynkowy Paweł Bielecki oraz trymer Grzegorz Baranowski, to były niezwykle trudne chwile. Stracili maszt, nad ustawieniem którego pracowali ciężko długie tygodnie. Komisja protestowa przyznała rację sycylijskiemu syndykatowi w proteście przeciwko United Internet Team Germany. Jako zadośćuczynienie przyznano im piąte miejsce w trzecim wyścigu LV Act. 13 oraz dwa punkty bonusowe do rankingu kwalifikacyjnego przed regatami pretendentów do Pucharu Ameryki. Komisja protestowa uznała także, że wyjściem fair, będzie przekazanie przez Niemców masztu (version 5) na rzecz +39. Niestety na spotkaniu Challenger Commission ustalono, że Włosi nie będą mogli używać masztu (version 5) proponowanego im przez Niemców. +39 musi starać się naprawić złamany maszt, albo skorzystać z jednego ze swoich starych masztów. „Płynęliśmy na prawym halsie, gdy Niemcy robili zwrot przez rufę. Ich maszt przechylił się w prawą stronę i wtedy oba maszty szczepiły się…Chłopaki z niemieckiej załogi zachowali się wspaniale. Zawrócili, przeprosili i zaoferowali pomoc. Mieliśmy wiele szczęścia, że nikomu nic się nie stało. Jeden z salingów upadł tuż koło mnie i przeleciał przez cały pokład” - powiedział sternik Iain Percy. Teraz przed załogą +39 tytaniczna praca, by doprowadzić jacht do trymu regatowego. Czasu mało, ale czego nie robi się dla Srebrnego Dzbanka…