2006/3: Jeden z drugim!

2006-11-07 16:50 Waldemar Heflich
_
Autor: archiwum Żagli

Regaty dookoła świata zawsze budzą wielkie emocje. Sięgają zenitu, gdy tragedia wisi w powietrzu. Przygotowania do igrzysk olimpijskich wymagają wielkich nakładów finansowych i doskonałego planu. Żeby osiągnąć sukces trzeba ciężko pracować, a nie tkwić w jałowych konfliktach.

W regatach Volvo Ocean Race wystartowało siedem załóg na supernowoczesnych jachtach klasy Volvo 70. Okazały się szybkie jak wiatr, ale kruche jak dziecinne zabawki. Już podczas pierwszego etapu z Vigo do Kapsztadu zanotowano awarie na wszystkich łódkach. Z powodu kłopotów z uchylnymi kilami i sterami wycofały się „movistar” i „Piraci z Karaibów”. Problemy nie opuszczały załóg nawet w trakcie krótkiego wyścigu u wybrzeży Kapsztadu. Jak zwykle zawodziły skomplikowane mechanizmy ruchomego kila. Gdy jachty wystartowały do drugiego etapu z metą w Melbourne wszyscy mieli nadzieję, że wreszcie cała stawka pokona południowy Ocean Indyjski. Nic z tego! Już kilka dni po starcie „Ericsson” wycofał się po kłopotach z kilem, a jacht „Brasil 1” zawinął do Port Elizabeth z powodu problemów strukturalnych kadłuba. Jednym słowem ponowne rozczarowanie! Pozostałe jachty biorące udział w wyścigu co pewien czas zgłaszały mniejsze lub większe awarie. „Ericssona” przetransportowano do Australii statkiem. „Brasil 1” po naprawie wyruszył na ocean, ale kilka dni później stracił maszt. Gdy cała stawka dotarła do Melbourne zorganizowano pełne emocji spotkanie żeglarzy, organizatorów i konstruktorów. Szukano odpowiedzi na pytania jak żeglować i co poprawić w konstrukcji tych super łódek. Jak je przygotować, by w trakcie trzeciego etapu do Rio de Janeiro, po wodach południowego oceanu wokół przylądka Horn, żeglowały bezpiecznie i nie doszło do tragedii. Załoga jachtu „movistar” zdecydowała się nawet wymienić cały mechanizm sterujący uchylnym kilem. Jak powiedział jeden z uczestników wyścigu „ aby dopłynąć w całości do Rio nie powinien szarżować na oceanie, jeden z drugim…”
Firma Skandia została pierwszym w historii tytularnym sponsorem brytyjskiego teamu żeglarskiego przygotowującego się do igrzysk olimpijskich w 2008 roku w Pekinie i 4 lata później w Londynie. Umowa została podpisana podczas London Boat Show. Ekipa sportowców i trenerów, której oficjalna nazwa brzmi od tej chwili - Skandia Team GBR 2008, otrzymała środki finansowe na przygotowania do najbliższych igrzysk olimpijskich. Skandia będzie finansowała obozy treningowe i starty w regatach reprezentacji A i B przez najbliższe 3 lata. Następnie przygotowany zostanie budżet do igrzysk w Londynie w 2012 roku. Zawodnicy brytyjscy wygrali klasyfikację medalową z żeglarstwie zarówno w Sydney i Atenach. Żeglarstwo było ich najbardziej „medalodajną” dyscypliną. W roku 2005 większość tytułów mistrzowskich Europy i świata w klasach olimpijskich zdobyli zawodnicy z Wysp Brytyjskich. Po pierwszych regatach już widać, że i w tym sezonie będzie podobnie. Z pewnością, gdy brytyjscy żeglarze będą, narzekać, marudzić lub ociągać się w treningach usłyszą od swojego trenera starą jak świat wymówkę – „czego jeszcze chcecie jeden z drugim, tylko wam ptasiego mleka brakuje!”.
W Polsce żeglarskie problemy mają zupełnie inny charakter. Kadra Narodowa klasy Finn nie chce nowego trenera! 9 grudnia 2005 roku Polski Związek Żeglarski ogłosił konkurs na stanowisko trenera Kadry Narodowej klasy Finn. Po przeprowadzeniu konkursu został nim Marek Nostitz - Jackowski. Tym samym odsunięto od obowiązków dotychczasowego szkoleniowca Tomasza Rumszewicza, który także stanął do konkursu. Na znak protestu zawodnicy z którymi pracował od wielu lat "wstrzymali działania sportowe", czyli ogłosili strajk. W liście protestacyjnym adresowanym do Prezesa PZŻ napisali między innymi:
    Nie wyobrażamy sobie, aby doświadczonego fachowca, jakim jest Tomasz Rumszewicz, który kierując wspólną pracą zespołu finnistów doprowadził do zdobycia:
- brązowego medalu Igrzysk Olimpijskich Ateny 2004 (Mateusz Kusznierewicz),
- złotego medalu Mistrzostw Europy 2004 (Mateusz Kusznierewicz),
- 4-go miejsca w Mistrzostwach Świata 2004 (Mateusz Kusznierewicz),
- 4-go miejsca w Mistrzostwach Świata 2005 (Wacław Szukiel),
- 9-go miejsca w Mistrzostwach Europy 2005 (Wacław Szukiel),
- brązowego medalu Mistrzostw Świata Juniorów 2005 (Norbert Wiland),
- brązowego medalu Mistrzostw Europy Juniorów 2005 (Norbert Wiland),
zastąpić jakimkolwiek szkoleniowcem, a tym bardziej trenerem bez żadnego doświadczenia w pracy z klasą Finn.
Przyznacie, że to mocny argument! Wszakże, w sporcie właśnie chodzi o zdobywanie medali. Ministerstwo Sportu przekazuje co roku do PZŻ kilka milionów złotych, tylko dlatego, że społeczeństwo pragnie, aby ich reprezentanci zdobywali medale na najważniejszych imprezach sportowych. Rozgoryczonych wynikami konkursu i decyzjami PZŻ zawodników zaproszono na rozmowy. Co z nich wynikło i jakie jest stanowisko Związku nie wiadomo. W konflikcie finniści - PZŻ nadal brak rozstrzygnięć, choć od grudnia minęły trzy miesiące. Jeśli działacze i sportowcy nie dogadają się, to już niedługo na Chocimskiej zjawi się urzędnik z Ministerstwa Sportu i gromkim głosem przywoła do porządku obie zwaśnione strony z Prezesem PZŻ na czele. Z pewnością użyje słynnego – „Ja wam się ponawydurniam jeden z drugim!”.  

 

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.