2006/11: Szczęście i odwaga

2006-11-07 17:00 Waldemar Heflich
_
Autor: archiwum Żagli

W żeglarstwie, jak w każdej innej dziedzinie życia, do osiągnięcia sukcesu i realizacji niezwykłych zamierzeń potrzebny jest śmiało postawiony cel, determinacja w działaniu, wiedza, doświadczenie oraz odrobina szaleństwa. Czasami dla wykonania trudnego projektu warto porwać się „motyką na słońce”, wiedząc, że szczęście sprzyja odważnym.

67 – letni Tony Bullimore ma wystartować w październiku z Hobart na katamaranie Doha 2006 do próby opłynięcia globu w czasie poniżej 70 dni. Przed Brytyjczykiem  ponad 27 000 Mm żeglugi po niezwykle trudnym akwenie Oceanu Południowego. Na tym samym jachcie (ex Deadalus, ex Team Legato, ex Enza New Zealand, ex Formula Tag – zbudowanym  w 1984 roku) Bullimore ukończył przed rokiem wokołoziemskie, załogowe regaty Oryx Quest. Teraz także będzie żeglował w pobliżu zachodniego krańca Australii, gdzie podczas regat samotników Vendee Globe 1997/98, przez 5 dni przebywał w przewróconej do góry dnem łódce. W sumie dystans, jaki ma pokonać jest niemal identyczny, z tym, który przebyła Ellen McArthur, gdy na super nowoczesnym trimaranie B&Q/Castorama ustanawiała rekord samotnej żeglugi wokołoziemskiej, wynoszący obecnie 71dni. W styczniu 2007 roku do podobnego wyścigu wystartuje 55 – letni Roman Paszke. Aktualnie trwa gruntowna przebudowa jachtu Warta-Polpharma (ex Commodore Explorer, ex Jet Services V - zbudowany w 1987 roku), na którym sześć lat temu dowodził Polską załogą w regatach dookoła świata The Race. Podobnie jak Brytyjczyk ma zamiar pobić rekord samotnej żeglugi. Podobnie jak on, musi poważnie przebudować swój stary jacht. Rekord należący do młodej Brytyjki jest niezwykle wyśrubowany i pobić go będzie bardzo trudno. Bullimore mający na koncie kilka rejsów dookoła świata, liczy na swoje wielkie doświadczenie i sprzyjające warunki pogodowe. Paszke nie mając żadnego doświadczenia w samotnej żegludze oceanicznej, liczyć może na swoją determinację, doskonałe przygotowanie i szczęście, które przecież odważnym sprzyja.
Od ponad roku na stronie internetowej Jerzego Kulińskiego ukazują się relacje z niezwykłego rejsu Bogdana Gonczarko. Samotny żeglarz wyruszył w rejs dookoła Europy na małym jachcie „Bogdanka” typu Mikron (5,5 metra dł.). To rejs wyjątkowy, bo Bogdan zdobywa w nim doświadczenie, środki na jego kontynuowanie i nasze uznanie przysyłając co pewien czas takie oto krótkie relacje:”....Kto to mówił, żeby nie wychodzić w piątek w morze? 8 września, piątek wreszcie powiało od wschodu, słońce świeci - ruszam. Mam w planie Swanage, blisko - 18 mil. Płynie się fajnie, żagle różnie pracują. Fala od rufy coraz większa, za to prędkość wzrasta - cieszy się Bogdan z "Bogdanki". Już widać wejście do portu, z lewej klif, z prawej klif. Fale rosną jeszcze bardziej, wieje coraz mocniej. Odpalam silnik, po chwili fala zalewa nas zupełnie, silnik gaśnie. To były sekundy, ale trudno je opisać. Z zatoki wychodzi fala i zderza się z tą wchodzącą - łódka kładzie się na lewą burtę. Łapię racę z zamiarem jej odpalenia, bo to już koniec. Ale kto wyjdzie w taką zawieruchę?... Już widać cypel Portland Bill, cieszy się Bogdan z "Bogdanki". Jest tam długi falochron i dwa wejścia, celuję w to bliższe. Fale rosną jeszcze bardziej, mocna kontra sterem i ... pęka okucie rumpla. Wejście tuż, tuż - po prostu wpadam w tą przerwę w falochronie. Niesie mnie na drugą stronę zatoki, akurat tam, gdzie stoją jachty na bojach. Kotwica i ulga, że trzyma. Jest 1930, nie śpię do rana, bo huśta okropnie. Rozmyślam nad tym, co się stało. To przecież mógł być naprawdę koniec. Ale wyruszając w ten rejs zdawałem sobie sprawę, że mogę nie wrócić. Pisałem na początku mojej relacji, że nikogo nie namawiam do takich rejsów - to musi być własny wybór, twoja i tylko twoja decyzja”. Bogdan ma pełną świadomość ryzyka jakie ponosi, jednak realizuje życiowe marzenie. Mimo olbrzymich trudności, mozolnie posuwa się naprzód. Życzymy mu stopy wody pod kilem i oby nie opuszczało go szczęście. 
W ostatni weekend września w na jeziorze Zegrzyńskim rozegrano regaty o Puchar Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Byłaby to tylko jedna z wielu ciekawych imprez sezonu, gdyby nie niezwykła forma relacji zaprezentowana na stronach  internetowych www.zeglarze.mil.pl oraz www.skippi650.pl. Pomysł przekazu „na żywo” z regat powstał wiele miesięcy temu. Przekaz z wody realizowany był przez kamerę IP drogą radiową na brzeg. Obraz z Zegrza transmitowany był przez trakty telekomunikacyjne Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki do firmy SPRAY. Tam transmisja była poddawana kompresji mającej na celu zmniejszenie pasma transmisyjnego potrzebnego do swobodnego oglądania przekazu. Duża szybkość łączy Internetowych firmy SPRAY umożliwiła oglądanie przekazu jednocześnie wielu osobom. W pierwszym dniu i drugim dniu regat zanotowano po kilkaset wejść na poszczególne strony. Technicznie realizacją przedsięwzięcia zajmowali się: Waldemar Sałata – SPRAY, Tomasz Mogila – SPRAY, Artur Strużyk – Wojskowa Załoga Żeglarska i Grzegorz Jaworski – SkipperYachts. Grupa zdeterminowanych żeglarzy zrealizowała projekt, który w przyszłości może stać się jedną z najlepszych form promocji jachtingu. Choć wydawać by się mogło, że porwali się „motyką na słońce”, to przy odrobinie szczęścia zrealizowali swój ambitny projekt.  

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.