12/2010: Oceaniczny Top Gun
Ostatnie tygodnie roku stały pod znakiem startów i przygotowań do wielkich oceanicznych wyścigów żeglarskich. W Velux 5 Oceans na podbój oceanów wyruszył Zbyszek Gutkowski, Krzysztof Owczarek przygotowuje się do Barcelona World Race, 84 jachty wypłynęły na trasę słynnej Route du Rhum.
Pascal Bidegorry i jego załoga na maxitrimaranie „Banque Populaire” stali w blokach startowych przed wyruszeniem dookoła świata po Jules Verne Trophy, a flota ponad 100 jachtów gotowa była do udziału w Rolex Sydney – Hobart Race. Każda z tych imprez przykuwać będzie uwagę całego żeglarskiego świata. My oczywiście skupimy się przede wszystkim na losach polskich zawodników.
Doskonale rozpoczął etapowy wyścig dookoła świata Zbyszek „Gutek” Gutkowski. Wygrał start i od pierwszych mil rywalizuje z Amerykaninem Bradem Van Liewem o pozycję lidera. Choć jego jacht jest najstarszy w stawce i cięższy o kilka ton od łódek rywali, to jednak dzięki wielkiej ambicji i nieprzeciętnym umiejętnościom regatowym Gutek cały czas walczył o zwycięstwo na trasie pierwszego etapu z metą w Kapsztadzie. „Teraz świeci słońce, ale na horyzoncie widzę już czarne, ołowiane chmury. Tam jest o 20 węzłów wiatru więcej niż tu, a dziś w szkwałach miałem już do 35 węzłów. Zaraz będę refował grota na drugi ref. W nocy nie spałem, jechałem cały czas powyżej 20 węzłów, ale powiedziałem sobie, że albo rybki, albo akwarium, no i jestem dzisiaj na prowadzeniu” – tak napisał w jednym z komunikatów. Jak w każdym ekstremalnie trudnym wyścigu, każdego dnia napływały do nas informacje o kłopotach i awariach poszczególnych sterników. Już w pierwszych dniach Zbyszek musiał zdać trudny egzamin... „Wczoraj wchodziłem na maszt. Zajęło mi to dwie godziny, musiałem wymienić urwany fał. Kiedy wchodziłem, nie było silnego wiatru, jakieś 20 węzłów, jacht szedł pod pełnymi żaglami. Ale kiedy znalazłem się na górze, przyszła zmiana wiatru, łódka odjechała z kosmiczną prędkością, a jakiś czas później straciła na chwilę sterowność i stanęła do wiatru w przechyle około 50 stopni. Przez prawie pięć minut wisiałem na maszcie i walczyłem jak na rodeo, żeby się przy nim utrzymać. Na szczęście samoster się nie rozłączył, jacht wrócił do normalnej pozycji, a ja wróciłem na dół cały i zadowolony, że naprawiłem fał”. Jak powtarzał nasz dzielny sternik – nie miał czasu poczuć samotność na oceanie. Ciągła praca, usuwanie awarii, zakładanie opatrunków na głowę po uderzeniu śmigła generatora wiatrowego, generalnie pracy miał huk! Musiał być przy tym niezwykle czujny i ostrożny, bo każdy błąd bezlitośnie wykorzystywał rywal, wiatr i ocean. „No wieje trochę, będzie tak jeszcze mniej więcej przez dobę. Się wpakowałem pod chmurę, nic nie było widać, alarm od radaru wył, że mam tutaj tragedię, Armagedon normalnie, zmęczony jestem na maksa. Wyjechałem z tej chmury, przyszedł w końcu wiatr taki, jak miał być, bo kręcił wcześniej jak karuzela, narobiłem się z żaglami, ale w końcu stawiam spinakera. No i jak nie gwizdnie 45 węzłów, fale olbrzymie, 7 – 8 metrów, jak łódka zaczęła frunąć, to mówię sobie: «Aha, a jak ja go teraz zrzucę?». Jechałem 22 węzły równo, jak normalnie F1 na środku Marszałkowskiej pełnym gazem, tylko czekać, aż się coś wysypie…” Tak wyglądają uroki samotnej żeglugi w regatach dookoła świata.
Na trasie wyścigu trwa cały czas wojna psychologiczna pomiędzy Polakiem i Amerykaninem. Brad Van Liew tak pisał o tej rywalizacji – „Gutek jest zalewie kilka mil przede mną, ale to nie szkodzi, nie mogę tylko pozwolić, żeby zniknął mi z oczu. Pamiętacie film Top Gun i walkę Mavericka z Viperem? Viper chce go szybko załatwić, ale Maverick się nie daje. Więc Viper myśli: «Do diabła, ależ ten dzieciak jest dobry» – coś takiego właśnie odczuwam wobec Gutka. Zobaczyłem go teraz blisko i zapytałem sam siebie: «Skąd on się tu u licha wziął?». Ale jeżeli chce się ścigać naprawdę – proszę bardzo”. Dwaj wielcy rywale walczą o zwycięstwo na trasie pierwszego etapu długości 7500 mil morskich. Który z nich pierwszy dopłynie do Kapsztadu, kto zainkasuje 24 000 euro za wygraną? W wyścigu Velux 5 Oceans po raz pierwszy w historii współczesnego oceanicznego jachtingu regatowego zgromadzono tak wielką pulę nagród. Do podziału jest 500 000 euro. Za samo przekroczenie linii startu zawodnicy dostali po 30 000. Za wygranie etapu dostaną po 24 000, za drugie miejsce 15 000, za trzecie 10 000, za czwarte i piąte po 6000. Za najszybsze dopłynięcie do wyznaczonych na trasie znaków kursowych sternik otrzyma 1000 euro. Specjalna nagroda jest także dla żeglarza, który będzie przysyłał najwięcej najciekawszych materiałów medialnych z pokładu jachtu. Tu do zainkasowania jest aż 25 000 euro.
Wielkie regaty to wielka przygoda, wielka adrenalina, wielkie pieniądze... Prawdziwy oceaniczny Top Gun.