07/2010: Pan samochodzik i żeglarze

Felieton redaktora naczelnego "Żagli" z lipcowego numeru miesięcznika: W ubiegłym sezonie w Mikołajkach, Giżycku i Węgorzewie przeprowadzono około 400 kontroli trzeźwości i stwierdzono jedynie 20 przypadków prowadzenia jachtu pod wpływem alkoholu...
W numerze 20. tygodnika motoryzacyjnego „Motor” redaktor naczelny Krzysztof Burmajster napisał wstępniak w całości poświęcony żeglarzom. To wielkie wyróżnienie! „Motor” to pismo ukazujące się od 1952 r., mające ponad 50 lat doświadczenia i od lat liczącą dziesiątki tysięcy grupę czytelników. Jest też wśród nich wielka grupa żeglarzy, którzy – jak pokazują nasze badania – są w zdecydowanej większości zmotoryzowani. Wstępniak o niebanalnym tytule „Nie jest tak źle” przedstawia świat samochodów jako wzorowo zorganizowany w porównaniu z realiami panującymi w żeglarstwie. Redaktor wylicza bezsensowne zasady zdobywania uprawnień żeglarskich i rejestracji sprzętu pływającego. Braki zasad i reguł wyposażenia jachtów. Wyśmiewa zasady dobrej praktyki morskiej, twierdząc, że nikt nie wie, co kryje się pod tym pojęciem. Najzabawniejsze wydają się mu przepisy ruchu na wodzie, w których o tym, kto ma prawo drogi, decyduje minister. Ponoć do żeglowania trzeba mieć przy sobie Dzienniki Ustaw, aby sprawdzać, jakie przepisy obowiązują na danym akwenie. Opisując żeglarski świat totalnej głupoty, anarchii i chaosu, redaktor daje przykład ubezpieczeń jachtowych, w których nikt nie jest w stanie dokonać wyceny szkód i nikt nie ma pojęcia o instytucji rzeczoznawcy. Dziwne, bo firmy ubezpieczające jednostki pływające Panteanius czy Lloyd są wzorami dla świata ubezpieczeń od dziesięcioleci... W Polsce kilkaset tysięcy ludzi spędza aktywnie czas nad wodą. Ponad sto tysięcy regularnie pływa na jachtach żaglowych i motorowych. Może organizacja żeglarskiego życia jest niedoskonała, ale z całą pewnością nie wygląda tak, jak przedstawił ją redaktor naczelny „Motoru”. Z wielką gorliwością nad porządkiem i przestrzeganiem reguł czuwał przez wiele lat Polski Związek Żeglarski. Choć wprowadzono wiele przepisów liberalizujących zasady uprawiania żeglarstwa w Polsce, nadal wiele urzędów i instytucji państwowych mocno trzyma w karbach żeglarską brać.
Wstępniak w „Motorze” porównujący rzeczywistość motoryzacyjną i żeglarską kończy się następująco: „Prowadzenie po alkoholu byłoby nie tylko powszechne, ale nawet akceptowane”. W tym miejscu redaktor także się myli i swą opinią krzywdzi polskich żeglarzy.
Oczywiście nie są oni bandą drobnych pijaczków! Wystarczy, jak my, sprawdzić statystyki interwencji Policji oraz Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W ubiegłym sezonie w Mikołajkach, Giżycku i Węgorzewie przeprowadzono około 400 kontroli trzeźwości i stwierdzono jedynie 20 przypadków prowadzenia jachtu pod wpływem alkoholu, które w większości dotyczyły motorowodniaków i żeglarzy płynących na silniku. Podczas całego sezonu doszło do kilkunastu niegroźnych kolizji na wodzie, a co najważniejsze – nie było ofiar śmiertelnych wśród wielu tysięcy pływających po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Dla porównania – warto podać statystyki dotyczące ruchu drogowego. Co roku w Polsce w wypadkach drogowych ginie ponad 5000 osób, dziesięć razy więcej odnosi obrażenia. Tylko w 2007 r. na polskich drogach doszło do 49 643 wypadków, w których zginęło ponad 5,5 tys. osób, a ponad 63 tys. zostało rannych. Podczas akcji „Trzeźwość” policjanci wyeliminowali z ruchu 7558 kierujących pod wpływem alkoholu i 21 pod wpływem narkotyków. W 2008 r. na drogach zginęło 5437 osób. Zaledwie 3 proc. mniej niż w 2001 r.! W Polsce ginie 10 osób na 100 wypadków drogowych i jest to trzykrotnie większy wskaźnik, niż wynosi średnia europejska. Na 100 wypadków w Niemczech życie tracą dwie osoby, w Polsce aż dwanaście. Jak wynika z analiz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – do 75 procent wypadków dochodzi z winy kierowców samochodów osobowych. Policjanci z drogówki niezmiennie podkreślają, że najczęstszymi grzechami za kierownicą są: brawura, brak elementarnego rozsądku i alkohol. Analizując te statystyki, porównanie świata kierowców i żeglarzy zdecydowanie gorzej wypada dla tych pierwszych. Gdyby użytkownicy polskich dróg stosowali zasady obowiązujące w jachtingu nie dochodziłoby do tysięcy tragedii...
Pan Samochodzik to pseudonim pana Tomasza, który ze swoimi przyjaciółmi – harcerzami o nickach Sokole Oko, Wiewiórka i Wilhelm Tell poszukuje skarbów, przeżywa niesamowite przygody, które układają się w cykl książek Zbigniewa Nienackiego. Był zawsze doskonale przygotowany do swoich eskapad. Redaktorowi z „Motoru” polecamy lekturę tych wspaniałych książek, zwłaszcza „Pan Samochodzik i Winnetou”, gdzie autor przybliża laikom świat prawdziwego żeglarstwa. Z całą pewnością pozna zasady, jak przygotować się do wyprawy w nieznane. W tym przypadku do wyprawy w nieznany mu świat żagli...