05/2010: Kochamy rekordy!

2010-05-30 20:04 Waldemar Heflich
_
Autor: Archiwum serwisu

Felieton Waldemara Heflicha, redaktora naczelnego miesięcznika "Żagle", z majowego wydania magazynu: W Warszawie mogliśmy obejrzeć w sumie 127 jachtów, z czego aż 82 to łodzie motorowe. W stosunku do 2009 roku to 27-proc. wzrost liczby wystawionych jednostek – kolejny rekord tegorocznej wystawy.

Warszawskie, marcowe XXII Targi Sportów Wodnych i Rekreacji „Wiatr i Woda” były w tym roku wyjątkowe. Statystyki potwierdzają, że była to jak do tej pory największa w Polsce wystawa jachtów i wyposażenia. Odwiedziło ją 34 417 zwiedzających, co stanowi blisko 25-proc. wzrost w porównaniu z 2009 r.! Po raz pierwszy mogliśmy chodzić po czterech halach EXPO XXI, w których zmieszczono blisko 400 stoisk, licząc, po raz pierwszy, towarzyszące stoiska targów wędkarskich „Na Ryby”. Jak na imprezę międzynarodową przystało obok firm polskich pojawili się także wystawcy z Brazylii, Niemiec, Ukrainy, Włoch, Wielkiej Brytanii, Chorwacji, Danii i Korei Południowej. Na otwarciu targów obecny był wieloletni szef ICOMI Youko Huju (Międzynarodowe Stowarzyszenie Związków Producentów Sprzętu Nautycznego) i sekretarz generalny tej organizacji Tony Rice, który podkreślił wysoką pozycję polskiego przemysłu jachtowego na świecie i Targów „Wiatr i Woda” w naszej części Europy. W Warszawie mogliśmy obejrzeć w sumie 127 jachtów, z czego aż 82 to były łodzie motorowe. W stosunku do 2009 r. zanotowano 27-proc. wzrost liczby wystawionych jednostek. To także kolejny rekord tegorocznej wystawy. Teraz z niecierpliwością czekamy na letnią edycję „Wiatru i Wody” na wodzie w Gdyni. Tam również obejrzymy ciekawe jachty z polskich i zagranicznych stoczni. Mamy nadzieję, że nastapi kolejny wzrost liczby wystawionych łódek oraz gości odwiedzających te targi. Na nowy rekord załogowego rejsu non stop dookoła świata czekaliśmy blisko pięć lat. Po raz trzeci do niezwykle trudnej próby zdobycia Jules Verne Trophy wyruszył Franck Cammas i jego załoga na pokładzie maksitrimarana „Groupama 3”. Francuzi okazali się twardymi zawodnikami! Po dwóch nieudanych próbach i wywróceniu jachtu u wybrzeży Nowej Zelandii, tym razem, pędząc na złamanie karku, dopięli swego. Opłynęli świat w 48 dni, 7 godzin, 44 minuty i 52 sekundy. Po drodze przeżywali jednak bardzo trudne chwile. Po tygodniu żeglugi ich przewaga nad starym rekordem katamaranu „Orange II” wynosiła 539 mil. Jednak kłopoty z wiatrem sprawiły, że 22. dnia mieli stratę 129 mil. Znów musieli nadrabiać stracony dystans. Niezwykle doświadczona załoga pokazała w pełni swoje umiejętności i już po tygodniu ponownie zanotowała 517 mil przewagi. Tym razem kibice poczuli się już prawie pewni, że teraz będzie z górki. Nic bardziej błędnego! Po minięciu przylądka Horn 41. dzień rejsu ponownie przyniósł stratę, i to aż 431 mil. Zapanowała prawdziwa huśtawka nastrojów. Ostatni tydzień pasjonującego oceanicznego wyścigu przejdzie do historii: 42. dnia „Groupama 3” straciła 403, a 43. dnia 216 mil. W 43. dobie rejsu miała już 71 mil przewagi, która od tej chwili tylko rosła! Przebiegi dobowe wynosiły odpowiednio 401, 441, 579, 552 i 600 mil. Jacht żeglował z szybkością 35 – 40 w. Po minięciu mety przy przylądku Quessant przewaga nad starym rekordem sięgnęła 1412 mil! Tuż po zakończeniu rejsu Franck Cammas i jego załoga, złożona z najwybitniejszych żeglarzy francuskich, zaczęli snuć plany kolejnych wypraw. Thomas Coville ma zamiar wypłynąć po rekord samotnej żeglugi non stop dookoła świata na swoim maksitrimaranie „Sodebo”. „Groupama 3” po chwili wytchnienia w stoczni również zmierzy się z kolejnymi rekordami tras oceanicznych... Bruno Peyron, trzykrotny zdobywca Jules Verne Trophy, pomysłodawca regat The Race z 2000 r., ogłosił, że na przełomie 2013 i 2014 r. zorganizowane zostaną drugie regaty The Race, czyli załogowy wyścig non stop dookoła świata. Wybór terminu nie jest przypadkowy, ponieważ jest to okres dokładnie pomiędzy dwiema najbliższymi edycjami regat Volvo Ocean Race. Jak twierdzą złośliwi, Peyron, któremu odebrano Jules Verne Trophy i który od kilku lat bezskutecznie stara się sprzedać katamaran „Orange II”, szukał dla siebie i jachtu nowego zajęcia. Ponoć chętnych do wielkiego wyścigu jest wielu. Nowych maksiwielokadłubowców jest już 12, a do końca 2013 r. z całą pewnością powstanie jeszcze kilka nowych konstrukcji. Zamiarem organizatorów jest zebranie około 10 gigantycznych katamaranów. Wśród nich nie może zabraknąć polskiego jachtu. Dziś największe szanse na start ma nasz łowca rekordów Roman Paszke na „Gemini 3”. W The Race 2000 „Polpharma-Warta” pod dowództwem kpt. Paszke zajęła czwarte miejsce na pięć załóg, które ukończyły wyścig. Regaty wygrał katamaran „Club Med”, którego skiperem był Nowozelandczyk Grant Dalton. Nowa impreza byłaby kolejną okazją do popularyzacji oceanicznego jachtingu regatowego i szansą na nowe rekordy, które tak kochamy i tak pieczołowicie odnotowujemy we wszystkich dziedzinach żeglarskiego życia.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.